Cześć dziewczyny,
chciałam się tylko odezwać, że dalej tu co jakiś czas zaglądam.
Ostatnio miałam kiepskie dni, a to mnie coś kuje, a to ściska... właściwie było OK, w piątek podkusił mnie zielony ogórek... i to chyba kolejna rzecz, której nie trawię w ciąży tak jak mleka i nie wiem czy to ogórek czy kumulacja pogody, ogórka i tego, że zaczyna rosnąć mi powoli brzuszek, ale po raz drugi w trakcie ciąży zaliczyłam w piątek porcelanę. Mam wrażenie, że wszystko chyba się układa pod dzidziola i mój żołądek głupieje, podobno niestrawność się zdarza w 2 trymestrze... jem lekko i dietetycznie i odczuwam dyskomfort na żołądku. Za tydzień mam wizytę, więc zaczynam znów świrować czy wszystko OK. I gdyby nie te incydenty to czułam się ostatnio rewelacyjnie.
Na szczęście tynk i podbitka położone, mogę wyjsc w końcu na taras.
Też dziś zaliczyłam wizytę u dentysty i też nie jest źle, umówiłyśmy się już na małe poprawki za tydzień. Trafiłam na fajną, nową panią doktor.
Jutro mam zamiar piec szarlotkę na prośbę taty. A w zeszłym tygodniu zrobiłam już kilka słoików malin do herbaty na zimę. Teraz odliczam dni do wizyty u gin, a zaraz potem do wyjazdu bo 5 nareszcie jedziemy na urlop. W weekend mamy gości- znajomi z pracy męża z żonami i dzieciakami.
Kupiłam kilka bodziaków dla malucha i skarpetunie. Po połówkowych jedziemy po wózek i chyba zaczniemy ogarniać powoli wyprawkę i pokoik. U nas takie same terminy oczekiwania na wózek jak pisałyście 8-9-10 tygodni. Wrzucam Wam skarpeteczki bo akurat mam na telefonie, kiepska jakość bo znowu kombinowałam z wielkością ;-)
Staram się Was nadrabiać także jestem w miarę na bieżąco. Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i spokoju... i jak najmniej tych kiepskich sytuacji w każdym względzie... :*