No wreszcie, doczytałam zaległości z weekendu...
Na początek: POLSKA- BIAŁO-CZERWONI
ja siatkówkę uwielbiam, często jeździłam na mecze po setki kilometrów jeszcze w liceum więc u mnie od 3 tygodni nic innego nie leciało w tv:-)
Po kolei:
- inhalator- polecam, ja kupiłam dla Niny bo często katarki miała i rzeczywiście pomaga i na katar i kaszel. Mam jakiś najtańszy z apteki ale jest już 3 lata i działa bez zarzutu
- tak trochę mi głupio czytać o Waszych problemach w ciąży, kryzysach itp. Mój organizm jest wręcz urodzony do chodzenia w ciąży, zero dolegliwości, zachcianek, kryzysów itp. Szkoda, że wszystkie kobietki tak nie mają
- co do śluzu i różnych upławów to ja też teraz mam więcej ale w granicach normy. Przed ciążą miałam wręcz za sucho więc teraz jest w porządku
- w zeszłym sezonie dawałam Ninie na wzmocnienie Tran, bo gdzieś dorwałam w promocji za 9 zł i kupiłam 4 butelki. Na wiosnę przerwałam ale dzisiaj stwierdziłam, że chyba do tego wrócę. Dawałam cytrynowy, piła bez problemu ale ona w ogóle wszystkie syropy bardzo lubi.
Mąż wczoraj wrócił z wyjazdu z pracy, nawet o normalnej godzinie bo ok. 14. Weekend z małą był przyjemny, nawet była grzeczna a w porze jej drzemki to spałam też ja więc nawet odpoczęłam. Dzisiaj znowu praca, przedszkole, zajęcia plastyczne itp. Już odliczam dni do kolejnej wizyty- 8 października- wtedy wymarzone zwolnienei L4. Ksiegowa mi mówiła, że nie ma się co bać kontroli, zawsze masz prawo iść do sklepu, do lekarza, po dziecko do przedszkola itp. Więc nie trzeba siedzieć ciągle w domu.
Kurcze, mam wrażenie że nie mam apetytu od kilku dni, niby jem ale tak bardziej z przyzwyczajenia niż z głodu. Z Niną straciłam apetyty dopiero ok. 8 miesiąca, czyżby teraz tak szybko? Przecież Jagoda musi rosnąć jeszcze...