Nulini
Po prostu szczęśliwa!
JESTEM!
Wróciliśmy dziś przed 3 w nocy i spaliśmy do 9 w swoim łóżeczku, co jest szokiem niemiłym - tam wielkie wyro i cudny materac, a tu ścisk i niewygoda
Do Wisełki dojechaliśmy przed 8 rano, jechaliśmy płatną autostradą i nawet nie przytoczę słów, jakimi opisuję to zdzierstwo, wystarczy, że wracaliśmy już za darmo...
Pogodę mieliśmy CUDOWNĄ, codziennie słoneczko, tylko pierwsze dni była pizgawica nieziemska, chociaż plażing i tak był, tylko z parawanami ;-)
W Świnoujściu Młoda wlazła sama na latarnię morską, aż jej certyfikat kupiliśmy
Ogólnie była grzeczna, chociaż miewała straszne humorki i trzeba ją było temperować, na szczęście nie było szału na zakupy, tylko na lody i cymbergaja naciągała
A w czwartek po południu doznałam ciężkiego szoku, wchodząc na pocztę i widząc uznanie rachunku kwotą 2100zł, szefowa wypłaciła zaległe pensje
Do końca wyjazdu delektowaliśmy się cudownym uczuciem, że na nic kasy nie braknie, co prawda nie szaleliśmy, ale w piątek wieczorem zrobiliśmy sobie z mężem wychodne bez Młodej - pojechaliśmy do Międzyzdrojów na pizzę w restauracji, to tak w ramach rocznicy ślubu, której nie uczciliśmy z powodu braku kasy ;-)
Jutro muszę jechać wycofać sprawę z sądu, w tym tygodniu zapisuję się na USG połówkowe i nie będę się musiała na ten cel zapożyczać, a 11 września wizyta u dentysty, która też pochłonie ogrom kasy.
Bo od dnia wyjazdu, nieprzerwanie przez 6 wieczorów jechałam na tabletach przeciwbólowych - ząb tak bolał, że po ścianach chodziłam, w końcu poszłam do dentysty w Międzyzdrojach, coś tam załatała i może wytrzymam bez wcześniejszej interwencji kanałowej
A teraz niech mi ktoś streści, co się działo ciekawego, ktoś odszedł? Ktoś doszedł do naszego grona?
Wróciliśmy dziś przed 3 w nocy i spaliśmy do 9 w swoim łóżeczku, co jest szokiem niemiłym - tam wielkie wyro i cudny materac, a tu ścisk i niewygoda
Do Wisełki dojechaliśmy przed 8 rano, jechaliśmy płatną autostradą i nawet nie przytoczę słów, jakimi opisuję to zdzierstwo, wystarczy, że wracaliśmy już za darmo...
Pogodę mieliśmy CUDOWNĄ, codziennie słoneczko, tylko pierwsze dni była pizgawica nieziemska, chociaż plażing i tak był, tylko z parawanami ;-)
W Świnoujściu Młoda wlazła sama na latarnię morską, aż jej certyfikat kupiliśmy
Ogólnie była grzeczna, chociaż miewała straszne humorki i trzeba ją było temperować, na szczęście nie było szału na zakupy, tylko na lody i cymbergaja naciągała
A w czwartek po południu doznałam ciężkiego szoku, wchodząc na pocztę i widząc uznanie rachunku kwotą 2100zł, szefowa wypłaciła zaległe pensje
Do końca wyjazdu delektowaliśmy się cudownym uczuciem, że na nic kasy nie braknie, co prawda nie szaleliśmy, ale w piątek wieczorem zrobiliśmy sobie z mężem wychodne bez Młodej - pojechaliśmy do Międzyzdrojów na pizzę w restauracji, to tak w ramach rocznicy ślubu, której nie uczciliśmy z powodu braku kasy ;-)
Jutro muszę jechać wycofać sprawę z sądu, w tym tygodniu zapisuję się na USG połówkowe i nie będę się musiała na ten cel zapożyczać, a 11 września wizyta u dentysty, która też pochłonie ogrom kasy.
Bo od dnia wyjazdu, nieprzerwanie przez 6 wieczorów jechałam na tabletach przeciwbólowych - ząb tak bolał, że po ścianach chodziłam, w końcu poszłam do dentysty w Międzyzdrojach, coś tam załatała i może wytrzymam bez wcześniejszej interwencji kanałowej
A teraz niech mi ktoś streści, co się działo ciekawego, ktoś odszedł? Ktoś doszedł do naszego grona?