Czesc dziewczyny jestem dzis tak padnieta, ze ledwo chodze, czuje sie jak w innym swiecie

widze wszystko dookola ale wydaje mi sie,ze czesc mnie jest gdzie indziej. a to przez notoryczny brak snu, nazbieralo sie. wiec lepiej musze zadbac o sen w weekend by do pracy wogole wstac w pon.
Co do zywienia dziewczyny, to jestem jak najbardziej za dlugim karmieniem piersia, natomiast w4-5 miesiacu zaczelam juz podawac i jednej i drugiej wlasnie jabluszko, marchewke, czyli to co dozwolone od tego wieku.unikalam wszelkich sztucznych mlek.zreszta mala ani razu nie uzywala ani smoczka ani butelki.nie chciala, a ja nie z tych co sila dziecko bedzie do czegos przymuszac;-)
powiem Wam, ze z tymi alergiami to roznie jest. z pierwsza troszke pamietam byly przeboje na poczatku,ale nie doszlismy nigdy do tego co to bylo. o tyle to bylo blache,ze zupelnie nie pamietam ani syptomow, ani jakiegos leczenia.Przeszlo po prostu samo jak mala miala ponad pol roku.Czasem sobie mysle, ze to lekarka nam wmawiala ta cala alergie, kazala mi wogole nie jesc juz nic jak karmilam, odstawiac po kolei wszystkie pokarmy,masakra jakas.matka to nie worek doswiadczalny,juz bez pzesady.
Takze powiem Wam z doswiadczenia, ze dziecko juz okolo 5 miesiaca wrecz chcialoby czegos innego, patrzy jak jemy i wrecz oczami chce, to dlaczego mu odmawiac. jesli bylaby jakas nieporzadana reakcja to oczywiscie konultacje z lekarzem itp, ale jesli nie to po prostu dokladac po kolei roznorodne pokarmy.
Pokarmy ze sloiczkow sa wygodne i np. mieso tez jest bardzo roznorodne, np. z krolika (czego ja bym nie ugotowala)ale duzo tez robilam sama, zwlaszcza zupki, ktore sa proste i takie ktore sami jedlismy,takze tylko miksowalam je dla malenstwa.
Trzeba indywidualnie podchodzic do kazdego dziecka, bo nawet rodzenstwo moze zupelnie roznic sie pod wzgledem jedzenia.
Rozumiem,jesli ktos ma problemy z alergia to jest inna sprawa,ale uwazajmy na bardzo nadwrazliwych lekarzy,ktorzy nawet jesli nie jestesmy zrobia z nas od malego alergikow.
jak moja pediatra(mielismy do 1 corki prywatna) weszla do mieszkania, zaczela mi mowic, co uczula, to najlepiej,zebym wszystko z domu wyniosla. pluszowe maskotki, dywaniki, wszystko wskazywala, ze to alergizuje. Z jedzenia to mi wskazala tyle alergenow,ze pozostal gotowany kurczak z ryzem i marchewka, co moglo dziecko jesc.
Mojej drugiej dostawialam pokarmy tak jak zalecali, juz nie eksperymentowalam sama, i wszystko bylo ok i dziecko naprawde je urozmaicone pokarmy w tej chwili, takze nie musze robic 10 obiadow dla kazdego cos innego:-)