reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczeń 2014 :)

reklama
Heja!

Ja na razie o sobie, muszę doczytać co u Was :)

W piątek zameldowaliśmy się w szpitalu na szczepienie. Maciek zniósł je super, na drugi dzień był trochę bardziej marudny i senny, ale to wszystko. Nie miał gorączki, apetyt mu dopisywał. Wyszliśmy w niedzielę po śniadaniu. Mały zrobił furorę na świetlicy. Inni rodzice i lekarze nie mogli uwierzyć, że on ma tylko 7 miesięcy a taki sprawny ruchowo :D poza tym ciągle się do wszystkich uśmiechał :)

warunki na oddziale super, sale dwuosobowe, wyremontowane, jedyny mankament, że daleko do pokoju socjalnego dla rodziców, gdzie można było jeść - na salach było zabronione więc żeby zjeść musiałam czekać, aż mały zaśnie i lecieć szybko bo jak się budził to płakał i non stop chciał się wspinać do stania i uderzał o szczebelki
 
Akuku; mi zrobienie pizzy zajmuje wiecej czasu, bo ja jestem antytalent w zagniataniu ciasta :) chyba, ze gotowe kupuje, ale smaczniejsze domowej roboty. Tzn nie mojej, ale czyjejs innej domowej ;)
Ogolnie obiady robie najprostsze jak sie da, mam garnki pietrowe, daje na dol kasze, rybe albo kurczaka, wyzej warzywa jakies, teraz kroluje fasolka szparagowa. 15 min i gotowe na talerz. U malego zaczynam elementy BLW wiec przestalam doparawiac sola, czasem sobie na talerzu posole, ale najczesciej zapominam ;) albo jednogarnkowe, paprykarze, bigosy "na lekko", potrawki z cukini. Cos co robi sie szybko i malo zmywania jest ;) zawsze mam w zamrazarce pierogi (tesciowa i mama robia pyszne) albo warzywa na patelnie mrozone.
jak mnie najdzie to robie zupe, bo uwielbiam zupy, teraz jest sezon na dynie, wiec pewnie skusze sie na kremik z dyni :D

Ogolnie jesc bardzo lubie, ale gotowac mniej :)
zazdroszcze dziewczyna ktore lubia gotowac, bo zazwyczaj duzo smaczniej zdrowiej sie odzywiaja. U mnie troche monotonia jest :/
ale staram sie zdrowo jesc. I dobrze mi idzie, az zobacze czekolade :)
 
Mirka haha bo to pizza ze sklepu :D haha 18 mint pieczenia :):)
Ja mam 2 ulubione pizze gotowe :)
Czasem domowa tez robie ale przewaznie pizza jest szybkim obiadem jak nie mam czasu robic ;)

Ide robic golabki :)

Mirja a mi sie wydaje ze zdrowiej wlasnoe tak jak Ty gotujesz ;) chodzi mi i te na parze :);)
Im mniej zageszczanych sosow...rozpuszczonych serow itd tym lepiej.
 
Hej Dziewczyny :-)

Elama, gratki ząbka, a przede wszystkim tego, że się nie nacierpieliście przy wychodzeniu :-)

Siva, wszystkiego najlepszego dla Lenki :-) Rzeczywiście dziwna sytuacja z tym Waszym ząbkiem. Ja słyszałam, że czasem tak bywa, że ząbek chce wyjść, dziąsło puchnie, dziecię cierpi i wydaje się, że już już będzie, ale jednak ząb „zmienia plany” i odkłada wyjście na później. Ale to wcześniej, zanim się przebije, a skoro u Was słychać przy stukaniu łyżeczką to pojęcia nie mam czemu dalej nie idzie… W każdym razie trzymam kciuki, żeby jak się w końcu zdecyduje nie przysporzył już bólu dodatkowego.

Dona, współczuję prasowania, nie znoszę… Mam nadzieje, że uda Wam się tę cholerę wytępić! Mimo tego, że nie wszyscy jesteście objęci leczeniem. Dziwne trochę, że tak lekarz zalecił, oby miał rację…

Kamag, Hope i Dona, u nas też strasznie ciężko ze spaniem ostatnio, Szymon budzi się w nocy strasznie często. Tyle dobrze, że śpimy razem w łóżku, więc zanim zdąży się na dobre rozbudzić dostaje cycusia i zasypia z powrotem. Przynajmniej w większości przypadków…

Czytam o Waszym gotowaniu i ślinka mi cieknie, ale gotować się nie chce (pomijam już brak czasu), gdyby nie to, że u nas króluje BLW chyba bym nie gotowała.
Nisiao, kciuki za bezbolesne wyjście kolejnego ząbka.

U nas pierwsza dolna jedynka wyszła po marudzeniu umiarkowanym, druga okupiona była cierpieniem chyba dwutygodniowym, była chwila oddechu i teraz górna jedynka nadchodzi. Momentami boli go bardzo, nawet Camilia nie daje rady :-( - tak samo było przy tej drugiej dolnej. Mam nadzieję, że wkrótce się przebije. Żeby tylko do tego czasu zaprzestał gryzienia przy karmieniu… Robi to bardzo rzadko na szczęście, ale jak ciachnie to łzy w oczach od razu, a jak będą 2 poziomy to ja dziękuję…

Kaczuszka, spóźnione życzenia urodzinowe, dla Ciebie i Synusia :-) Ten Twój sąsiad często robi takie numery?

Mirka, gratuluję wytrwałości w ćwiczeniach:tak: Widzę, że w Twoim przypadku powrót do pracy nie był taki straszny, a z czasem będzie jeszcze lepiej i uda Ci się te 7-8 godzin na sen wygospodarować.

Kamag, powodzenia w przygotowaniach do Chrztu. Oby się wszystko udało! Z wyborem aparatu, który posłuży Wam lata zamiast fotografa na jedną imprezę masz rację J My mamy zaplanowany Chrzest na 20 września, ale jeszcze lokal nie zarezerwowany, ba! Nawet nie wybrany… W dodatku problemy proceduralne… Chrzestnych mamy spoza Poznania, a w naszej parafii sporo jest formalności i bardzo restrykcyjnie do nich podchodzą, więc mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić.

Malinka, super, że pobyt w szpitalu udany, a przede wszystkim, że Maciek dobrze zniósł szczepienie. No i gratki postępów :-)


A Szymko wczoraj skończył 7 miesięcy :rofl: Kiedy to minęło :szok:
jeśli o postępy idzie to ja wymięłam. Cały czas w ruchu, 1000 pomysłów na minutę a ja za nim biegam… Gdzieś się doczołga, siadzie, zaraz wstaje, chce wspiąć się wyżej, przechodzi ile może przy meblach i stwierdza, że może by tak stać/iść bez trzymania, więc pada (w moje ręce jeśli się uda, jeśli nie to na podłogę – na szczęście już częściej na tyłek siada a nie leci jak długi :tak:), wstaje, zmienia miejscówkę i tak w kółko… Na weekend byli u nas moi rodzice i trochę się nim pozajmowali, żeby nas odciążyć. Efekt był taki, że jeden mały szkrab wykończył 4 dorosłe osoby, wszyscy popadali wieczorem jak kawki, a on dalej chciał szaleć. A wczoraj, na swój 7. miesiąc postanowił, że on jednak będzie raczkował, skoro na samodzielne chodzenie za szybko to skupi się na rozwijaniu tej umiejętności, którą wcześniej pominął. Cieszę się bardzo, że tak mi się Synuś rozwija, ale serio nie daję rady, a przez 90% czasu jestem z nim sama…
 
Yoanna, ja się boję na razie BLW. Jak dałam jej chrupke do ciumkania to się krztusila, to samo było z jabłuszkiem, więc na razie dałam sobie spokój. Ale nie mówię nie ;)
 
Siva, u nas pierwsza próba z blw to była - w moim mniemaniu - katastrofa. Jak Szymko przełknął pierwszy kawałek to go całego otrzepało (trudno się dziwić, pierwszy raz w przełyku coś stałego), z drugim kawałkiem było to samo, a trzeci odgryzł za duży i zaczął się krztusić. Wystraszyłam się nie na żarty i doskoczyłam do niego, żeby mu pomóc. Skończyło się tak, że zwymiotował. Odpuściłam wtedy, uznałam, że to nie dla nas, nie teraz. Po jakimś tygodniu spróbowałam znów, wszystko wyglądało podobnie, ale tym razem jak go zatkało to nie interweniowałam od razu tylko spokojnie (haha!) patrzyłam co się dzieje. I okazało się, że Szymonek pozbył się z gardła tego za dużego kawałka i wrócił jakby nigdy nic do jedzenia ;-) Jak mój M. zobaczył jak to wygląda to też zaczął panikować jak ja za pierwszym razem. Wychodzi na to, że u nas jest tak, jak BLWowcy piszą, że dziecko się nie zakrztusi tylko odkrztusi to, co mu przeszkadza. Ja się do metody przekonałam, praktykujemy i widzę, że Szymko ma z tego dużą radochę. Dlatego polecam. Ale też absolutnie rozumiem, że się boisz i myślę, że nic na siłę, bo wy obie musicie tego chcieć ;-)
Inna rzecz, że obawiam się, że dlatego mamy problem z zupkami i kaszkami. On chce wszystko jeść teraz już sam, a zupki rączką nie da rady. Kaszkę planuję zrobić na gęsto, może to coś da...
 
reklama
Helola! Ni diabla nie wiem co u Was,bo nie czytałam długo. ..ale kiedyś nadrobie....chyba;) Aktualnie Dziunia wpierdziela kabelki jakieś wiec luz;)
Dziś przestraszylam się na maksa! O 6:30 dziecię wstało,ale smok i nasz pokój zadziałał jak hipnoza- spala dalej. My wstalismy o 8, laurencja nadal śpi. Oblozylismy z 2 stron walizami i poszliśmy na kawę. O 10 dalej śpi, nie wytrzymalam i poszłam. A lalka nasza na ziemi....cholera wie,jak się sturlala przez te walizy...najważniejsze, że bardzo uradowana na mój widok była, jakbyśmy w chowanego się bawiły. Stres na maksa! Będę pisała w odcinkach chyba,bo dziecię niecierpliwie. Buźka dla Was na razie
 
Do góry