Cześć dziewczyny
U mnie dziś nocka troszkę lepsza. Bark wciąż boli, ale już nie tak mocno, więc dobrze jest. Reszta niezmiennie beznadziejnie, ale to nic nowego więc byle do przodu
Mój mąż dziś przeszedł samego siebie. Wczoraj wrócił z pracy późno po całym tygodniu, a dziś nim ja wstałam o 8.30, zeskrobał farbę ze ścian w łazience, zabezpieczył wszystko do malowania szklaną wodą ( takie cuś na pleśń), zaszpachlował, po czym pojechał z dziewczynkami na zakupy. Teraz w łazience grzejnik grzeje na maxa, żeby jeszcze dziś to pomalować. Podziwiam go, tym bardziej, że wiem jaki ma teraz ruch w pracy. Sam stwierdził, że już o 4 nie mógł spać, to postanowił się za to zabrać. Normalnie jest nie możliwy:-)
Czarni Ty tak nie szalej, bo wiesz, nadmiar energii to zwiastun porodu
![język :-p :-p](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/p.gif)
A tak poważnie, to faktycznie, możesz być z siebie dumna. Jak na jeden dzień, a właściwie pół dnia, to kawał roboty odwaliłaś
Indziorka ja po narodzinach pierwszej córci czasem musiałam męża do porządku doprowadzić, bo wiesz, on po pracy prysznic, obiadek i pilot do ręki,a ja dalej z dzieckiem pod ręką nawet do kibla nie miałam jak iść
![Eek :eek: :eek:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/eek.gif)
Było parę kłótni, bo on nie rozumiał czym ja jestem zmęczona, skoro cały dzień TYLKO siedzę z Nelą? Z czasem jednak jakoś się dogadaliśmy, ale nie ukrywam, że ciężko mi go było przekonać, że ja padam już na pysk. Tak na prawdę zrozumiał w czym problem, dopiero jak po urodzeniu Niki wróciłam do pracy. Wtedy mi powiedział, że już rozumie, bo on nie daje rady, jak mnie nie ma. Wcześniej, po prostu dostosował się do moich wymagań, choć nie do końca wierzył, że mogę mieć rację. Że bycie z dzieckiem w domu to nie jest taki pikuś, jak on myślał. Morał z tego taki, że żeby facet zrozumiał jak to jest zajmować się dzieckiem, to musi sam z nim zostawać. Ale nie sporadycznie, bo to za mało. Sporadycznie, może go to nawet bawić. Chodzi o dłuższy okres czasu. Chyba w każdym związku dopiero po porodzie wszystkie takie problemy dochodzą do głosu. Wcześniej owszem, można teoretycznie snuć wizje i plany, ale rzeczywistość bywa zwykle od nich odmienna, co nie znaczy, że zawsze gorsza;-):-)
Marta nie dobrze z tym spojeniem. Ale widzisz, to tak jest. Ja też mam niby lepsze dni. Nawet mnie korci wówczas, żeby coś porobić, ale nie zmienia to faktu, że rozejście mi się stale powiększa i absolutnie nie wolno mi. Bardzo łatwo jest podobno przekroczyć tę granicę, kiedy dochodzi do najgorszego....Uważaj na siebie
Emilia czyli u Was chyba trochę lepiej skoro Anders tyle pospał? No super by było. Teraz tylko uważać, żeby nie przeziębić tego ucha. No i super dzień Was czeka. U nas, jak choinkę mąż ubierał z dziewczynkami, to musiał każdą ozdobę od nich kupić, bo zrobiły sklep. Normalnie chciał się biedny wykończyć
Asiorek a możesz ten przepis na śledzia wrzucić na wątek kulinarny? Wiesz, z chęcią spróbuję, ale jak zaczniemy tu przepisy wstawiać, to potem ciężko je odszukać. Mój mąż uwielbia takie śledzie w zalewie, ale nigdy nie robiłam
Mum to be oczywiście, że wszelkie zaniedbania ze strony Landlorda/Agencji to sprawa dla Councilu. To proste. Wysyłasz na piśmie mailem lub pocztą prośbę do Landlorda co jest potrzeba zrobić i dlaczego. Czekasz na odpowiedź. Jak Landlord nie reaguje, bądź ustala termin naprawy, a go nie dotrzymuje, to dzwonisz do Councilu do działu Environmental Health i mówisz w czym problem. Przychodzi ktoś z Councilu, spisuje raport i wysyła zawiadomienie do Landlorda. Dalej już sprawa toczy się między nimi. W najgorszym wypadku( takim jak u nas, gdzie dom jest ruiną) Landlordowi grozi odebranie domu. W najlepszym, dostanie tylko upomnienie i jak szybko naprawi wszystko, to sprawa się kończy. Jak nic nie zrobi, to dostanie karę grzywny. Jak dalej nie zrobi, to zrobi to ktoś z ramienia Councilu, a Landlorda obarczą kosztami. Generalnie Council sprawuje piecze nad wszystkimi domami, nawet z sektora prywatnego. Właśnie po to, by ludzie tacy jak my, mieli gdzie szukać pomocy w razie W;-) Z nimi trzeba bez sentymentów
Ciacho chciałabym móc się położyć o 22 i zasnąć. Niestety, ale nie da rady, bo tak wszystko dokucza, że nawet jak się położę, to leżę i leżę i jest jeszcze gorzej, bo wtedy to już całą noc usnąć nie mogę. Wolę zatem zmęczyć oczy do tej 24 i wtedy zasnąć w miarę szybko
Milusia listę obecności podpisałaś, więc ok:-) Czekamy na wieści;-)
Trzymajcie się dziewczyny i miłego popołudnia życzę wszystkim!