Cześć Kobietki !
Ellise- ja proponuję wziąć też coś do szpitala. Mi P przywoził bułki bo jak Hania np jedną noc miała taką, że całą przy piersi spędziła. Jak tylko jej zabrałam pierś to był wrzask to wierz mi, byłam strasznie głodna. Tak samo nie wiesz o której urodzisz, a poród jest wyczerpujący zawsze miło wciągnąć coś, żeby mieć siłę. Najwyżej po prostu przywieziesz do domu
caroline- ja tam uwielbiam porodówkę! Tam są takie super porody! Znieczulenie, swój pokoik. Nawet kobiety, które rodzą bez znieczulenia teżdają radę także napawa mnie to optymizmem, że ja też dam radę!
Gosia ja też tak mam, że jednego dnia luzik, jak zacznę rodzić to super, a innego dnia dopada mnie straszna panika i tak na zmianę.
Dorotqua mój czop był podkrwawiony , ale i tak jeszcze 2 tyg przechodziłam. Teraz nic.
Mila ja wczoraj dostałam umowę - do dnia porodu i też pracowałam w listopadzie jeszcze bo ciężko było. Ale wierz mi, nikt tego nie docenia. Moja praca nie dość, że stresująca, to jeszcze czas pracy nienormowany- jak trzeba było to wiele godzin pracowałam o wiele więcej niż powinnam, nie wspominając już o pracy w nocy... no ale cóż. Takie są realia polskiego rynku pracy.
Zaza gratulacje! Maleństwo urodziłaś, ale dobrze , że wszystko ok!
Mumm gratuluję kochanego syneczka, szkoda tylko , że musiałaś przeżyć taki koszmar. Tak myślałam, że jakoś te porody styczniowe są takie nawet ok, nie straszne. Ale suma sumarum dobrze, że wszystko dobrze się skoczyło. Czy prawie dobrze... Pozdrowienia dla Was!
Dorotqua- u mnie jest podobnie. Jak stoję przy zlewie, to mój mówi, żebym zostawiła on to POTEM pozmywa, POTEM wyniesie śmieci. A jak mnie czasem nerw weźmie, chodzę i rzucam czym popadnie, bo dwa worki ze śmieciami gniją w przedpokoju to on nie wie o co chodzi! Facetowi trzeba kawę na ławę bo się nigdy nie domyśli. Szkoda nerwów... mnie w sumie wkurza, że ciągle muszę mu coś mówić jak dziecku, ale tylko to działa. Wczoraj pisałam Wam, że źle się czułam. Ale mojemu Pawłowi nie powiedziałam. Jak szukałam sobie zajęć , żeby nie leżeć to stwierdził, że mnie energia rozpiera. Wprawdzie widział, że jestem nerwowa, ale przecież nie wiedział dlaczego. Na koniec byłam jak bomba zegarowa i wybuchłam- jak się zapytał co zrobię na kolację..., Ja też czasem potrzebuję, żeby ktoś się mną zaopiekował i takie tam... no ale skąd on mógł wiedzieć. Rozmowa rozmowa i jezcze raz rozmowa! Chociaż przyznam się, że ja też mam odjazdy, bo czasem mi różne rzeczy nie przeszkadzają, a przyjdzie ten jeden dzień, gdzie wszystko mnie kurza i on ma wtedy przerypane.
Ale nie powiem , bo sprząta na weekend, na zakupy jeździ.
Czarni włos zrobiony, Marzenix przygotowana- więc życzę spotkania na porodówce!
Emilia Super, że Anię idało się przekręcić, oby już nie chciała uprawiać akrobatyki w brzuchu ;-)
Indziorka- jak to będzie to, to na pewno będziesz o tym wiedziała - oczywiście o poród mi chodzi ale życzę Ci ,żeby zaczęło się najwcześniej w drodze do domu rodzinnego, ale tak kilka km przed ;-)
Ellise- ja proponuję wziąć też coś do szpitala. Mi P przywoził bułki bo jak Hania np jedną noc miała taką, że całą przy piersi spędziła. Jak tylko jej zabrałam pierś to był wrzask to wierz mi, byłam strasznie głodna. Tak samo nie wiesz o której urodzisz, a poród jest wyczerpujący zawsze miło wciągnąć coś, żeby mieć siłę. Najwyżej po prostu przywieziesz do domu
caroline- ja tam uwielbiam porodówkę! Tam są takie super porody! Znieczulenie, swój pokoik. Nawet kobiety, które rodzą bez znieczulenia teżdają radę także napawa mnie to optymizmem, że ja też dam radę!
Gosia ja też tak mam, że jednego dnia luzik, jak zacznę rodzić to super, a innego dnia dopada mnie straszna panika i tak na zmianę.
Dorotqua mój czop był podkrwawiony , ale i tak jeszcze 2 tyg przechodziłam. Teraz nic.
Mila ja wczoraj dostałam umowę - do dnia porodu i też pracowałam w listopadzie jeszcze bo ciężko było. Ale wierz mi, nikt tego nie docenia. Moja praca nie dość, że stresująca, to jeszcze czas pracy nienormowany- jak trzeba było to wiele godzin pracowałam o wiele więcej niż powinnam, nie wspominając już o pracy w nocy... no ale cóż. Takie są realia polskiego rynku pracy.
Zaza gratulacje! Maleństwo urodziłaś, ale dobrze , że wszystko ok!
Mumm gratuluję kochanego syneczka, szkoda tylko , że musiałaś przeżyć taki koszmar. Tak myślałam, że jakoś te porody styczniowe są takie nawet ok, nie straszne. Ale suma sumarum dobrze, że wszystko dobrze się skoczyło. Czy prawie dobrze... Pozdrowienia dla Was!
Dorotqua- u mnie jest podobnie. Jak stoję przy zlewie, to mój mówi, żebym zostawiła on to POTEM pozmywa, POTEM wyniesie śmieci. A jak mnie czasem nerw weźmie, chodzę i rzucam czym popadnie, bo dwa worki ze śmieciami gniją w przedpokoju to on nie wie o co chodzi! Facetowi trzeba kawę na ławę bo się nigdy nie domyśli. Szkoda nerwów... mnie w sumie wkurza, że ciągle muszę mu coś mówić jak dziecku, ale tylko to działa. Wczoraj pisałam Wam, że źle się czułam. Ale mojemu Pawłowi nie powiedziałam. Jak szukałam sobie zajęć , żeby nie leżeć to stwierdził, że mnie energia rozpiera. Wprawdzie widział, że jestem nerwowa, ale przecież nie wiedział dlaczego. Na koniec byłam jak bomba zegarowa i wybuchłam- jak się zapytał co zrobię na kolację..., Ja też czasem potrzebuję, żeby ktoś się mną zaopiekował i takie tam... no ale skąd on mógł wiedzieć. Rozmowa rozmowa i jezcze raz rozmowa! Chociaż przyznam się, że ja też mam odjazdy, bo czasem mi różne rzeczy nie przeszkadzają, a przyjdzie ten jeden dzień, gdzie wszystko mnie kurza i on ma wtedy przerypane.
Ale nie powiem , bo sprząta na weekend, na zakupy jeździ.
Czarni włos zrobiony, Marzenix przygotowana- więc życzę spotkania na porodówce!
Emilia Super, że Anię idało się przekręcić, oby już nie chciała uprawiać akrobatyki w brzuchu ;-)
Indziorka- jak to będzie to, to na pewno będziesz o tym wiedziała - oczywiście o poród mi chodzi ale życzę Ci ,żeby zaczęło się najwcześniej w drodze do domu rodzinnego, ale tak kilka km przed ;-)