Witam się w humorze nienajlepszym. Niestety jak większości z was końcówka ciąży mi dopieka:-( Brzuch mi twardnieje, spina się niemiłosiernie, czuję się jakbym nosiła tam kamienie, obrócić się z boku na bok to katorga. Mała mi się tak wierci i wypina, że boli mnie to już i utrudnia normalne poruszanie, nogę pcha mi pod żebra i wierrrrci...słodkie to jest jak widzę jej nózię smyrającą pod skórą ale niestety czasem płakać mi się chce z bólu i oddychać nie mogę. Wczoraj jeszcze dostałam jakiejś arytmii, co się położyłam na lewym boku to serducho skakało zupełnie bez rytmu, nie wiedziałam co robić
potem na szczęście przeszło. Ale sił mi już brak na wszystko, ledwo się po domu snuję:-( Echh ponarzekałam sobie...;-)
Aa żeby było mało, to się wczoraj dowiedziałam, że mój ma zlecenie w Niemczech, które zaczyna 21-go stycznia
więc jak urodzę w terminie to są szanse że będę sama na porodówce albo zaraz po powrocie do domu. Masakra jakaś, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam...:-( Pozdrawiam i sory że marudzę
madziamadzia serdeczne gratulacje i zdrówka dla Was
czarni współczuję tego czekania, mam nadzieję że się Twoje dziecko szybko nad Tobą zlituje i wyjdzie;-)
Magda to masz przeboje, normalnie szkoda słów, że się kobieta w ciąży musi tak denerwować
trzymam kciuki żeby się wszystko poukładało i żebyś spokojnie dotrwała do cc.
martinek śliczna niunia Twoja, zdjęcia przesłodkie