Oj, jak ja się cieszę po raz kolejny że z nikim nie muszę mieszkać. Własne mieszkanie to niesamowita radość. Co prawda ten kredyt trochę uwiera - bo 4 stówy miesięcznie -to by się na fajne wczasy nazbierało, ale za nerwy i łzy nikt nie zwróci. Wiem bo sama mieszkałam z teściami. Teraz jak mi teściowa raz w miesiącu powie że mój lekarz to jakiś patałach - bo ona wie że na pewno dwa miesiące wcześniej urodzę, po moim brzuchu to poznaje - a lekarz się pomylił na pewno - to się obracam na pięcie i idę w swoją stronę. Jakbym z nimi mieszkała to te mądrości życiowe by mnie zabiły. Teść mnie nie znosi bo mam wyższe wykształcenie i tatuaż - a według niego tacy ludzie to kretyni, a miejsce baby jest w kuchni. Same widzicie - każdy nosi swoje brzemię. Ja się staram być miła - bo to rodzice mojego męża, a on z moimi też nie ma lekko.
Teraz skręcamy komodę dla maluszka
- Ania pomaga i układa pierwsze ubranka. Łóżeczko już mam w piwnicy a za parę tygodni pojedziemy po wózek. Wózek odkupuję od mojej kierowniczki, jeszcze nawet nie wiem jaki, ale nie chce kupować nowego a ona na pewno ma jakiś super - bo to typ co się lubi "pokazać"
Jeśli chodzi o witaminy - to tylko Falvit. Muszę zapytać czy mogę brać magnez dodatkowo bo w witaminach już jest - a skurczy się boję jak ognia. No i wylazły mi paskudne żylaki