reklama
E
eevciaa
Gość
Miałam dziś nic nie pisać bo byliśmy cały dzień u teściów i teraz przed snem tylko zaglądnęłam... no ale muszę to napisać:
Damqelle Dziękuję- dzięki Tobie idę spać z wielkim bananem na buzi!
Dobrej i spokojnej nocy kobietki :-)
Damqelle Dziękuję- dzięki Tobie idę spać z wielkim bananem na buzi!
Dobrej i spokojnej nocy kobietki :-)
a ja już wstałam :-) wreszcie pospałam dłużej niż do 4 rano...
piję kakauko i leniu****ę jeszcze w łóżeczku...
za godzine malżon wstaje do pracy... może zrobię mu śniadanko?!
a moja nocka dzisiaj jakaś dziwna... od wieczora mały tak się wbijał w pęcherz i spojenie że jak w nocy wstawałam siku to myślałam że nie dojdę do WC - tak kłuła mnie szyjka:/ teraz jest spokój, ale te kłucia są masakrycznie bolesne - nawet wyprostowac się nie mogłam... mam tylko nadzieję, że ginek powie mi że się szyjka skróciła chociaż :-) bo uczucie okropne... jakby ktoś mnie igłami kłuł non stop i rozrywał od środka:/
do lekarza podjadę popołudniu... od rana wujek ma dużo pacjentek, a ja muszę jeszcze ktg zrobić... no i mąż musi wrócić z pracy (bo ja już nie wsiądę za kierownicę):-)
ale mój Paweł obiecał mi, że jak jeszcze nie pójdę do szpitala to zabierze mnie na lody i jakiegoś "świniaka" (czytaj fast-fooda)... a co... trzeba sobie dogodzić w tych ostatnich dniach rozpusty kulinarnej:-)
piję kakauko i leniu****ę jeszcze w łóżeczku...
za godzine malżon wstaje do pracy... może zrobię mu śniadanko?!
a moja nocka dzisiaj jakaś dziwna... od wieczora mały tak się wbijał w pęcherz i spojenie że jak w nocy wstawałam siku to myślałam że nie dojdę do WC - tak kłuła mnie szyjka:/ teraz jest spokój, ale te kłucia są masakrycznie bolesne - nawet wyprostowac się nie mogłam... mam tylko nadzieję, że ginek powie mi że się szyjka skróciła chociaż :-) bo uczucie okropne... jakby ktoś mnie igłami kłuł non stop i rozrywał od środka:/
do lekarza podjadę popołudniu... od rana wujek ma dużo pacjentek, a ja muszę jeszcze ktg zrobić... no i mąż musi wrócić z pracy (bo ja już nie wsiądę za kierownicę):-)
ale mój Paweł obiecał mi, że jak jeszcze nie pójdę do szpitala to zabierze mnie na lody i jakiegoś "świniaka" (czytaj fast-fooda)... a co... trzeba sobie dogodzić w tych ostatnich dniach rozpusty kulinarnej:-)
joasienka1
Fanka BB :)
a ja dziś od 5:00 nie śpię-poszłam do wc i moje dziecko doszło do wniosku, że już spać nie trzeba więc się bujałam jakąś godzinę żeby zasnąć, ale bezskurtecznie.
obejrzałam nowy odcinek chirurgów, teraz leżę w lapkiem przed tv.
mąż wstaje za pół godziny, kanapki mu zrobię do pracy i śniadanie a potem jadę odebrać wyniki i mąż mnie do mamy zawiezie bo mam dziś u niej dyżur :-)
mam też ginekologa na 14:00, liczę że szyjka ruszyła bo ostatnio ostro na piłce walczymy :-) i do położnej podjadę parcie poćwiczyć.
miłego dnia Wam życzę, odezwę się pewnie dopiero wieczorem o ile sił mi wystarczy po intensywnym dniu.
pozdrawiam i życzę szybkich rozpakowań-szczególnie tym już bardzo oczekującym :-)
obejrzałam nowy odcinek chirurgów, teraz leżę w lapkiem przed tv.
mąż wstaje za pół godziny, kanapki mu zrobię do pracy i śniadanie a potem jadę odebrać wyniki i mąż mnie do mamy zawiezie bo mam dziś u niej dyżur :-)
mam też ginekologa na 14:00, liczę że szyjka ruszyła bo ostatnio ostro na piłce walczymy :-) i do położnej podjadę parcie poćwiczyć.
miłego dnia Wam życzę, odezwę się pewnie dopiero wieczorem o ile sił mi wystarczy po intensywnym dniu.
pozdrawiam i życzę szybkich rozpakowań-szczególnie tym już bardzo oczekującym :-)
witam się z rana,
wstałam siku i mówię zajrzę zobaczę co się dzieje, ale na gorącej wieści do mamuś, które już jakiś czas temu urodziły
monciaa ja miałam dokładnie to samo co TY tak od 21, czyli wbijanie się główki w moje łono;/ mój to jeszcze przy tym wpina nogi w żebra tak jakby tak się na siłę pchał hehe
i mam chyba po lekkie pobolewanie brzucha...
dziś wizyta u gina, ciekawe co powie...
wstałam siku i mówię zajrzę zobaczę co się dzieje, ale na gorącej wieści do mamuś, które już jakiś czas temu urodziły
monciaa ja miałam dokładnie to samo co TY tak od 21, czyli wbijanie się główki w moje łono;/ mój to jeszcze przy tym wpina nogi w żebra tak jakby tak się na siłę pchał hehe
i mam chyba po lekkie pobolewanie brzucha...
dziś wizyta u gina, ciekawe co powie...
E
Ewcia_822
Gość
Dzieńdoberek dziewczynki
Właśnie wciskam w siebie przymusowe śniadanie...
Mąż zaprowadził dziewczynki do szkoły - ale mam dobrze i tak jeszcze tydzień
A ja ide spowrotem do wyrka, skorzytsałam z kompa bo mąz sobie odpalił przed wyjściem
Miłego dnia wszystkim, jak dośpię to zajrzę co tam się dzieje u nas bo cisza ostatnio się robi. Połowa już porodziła i mają dużo nowych zajęć, obowiązków a my z drugiej połowy stycznia czekamy
Musze jeszcze Wam napisać, że miałam drugi dzień z rzędu brzydki sen... zawsze jak mi się śnią pieniądze, tzn jak je widzę i liczę i rozmyślam nad nimi to u nas w rodzinie coś złego się dzieje, jakaś choroba albo zła nowina...
Tydzień temu śniły mi się pieniądze, takie duże banknoty i dziwiłam się co one takie wielkie i na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że kolejna ciocia ma raka, tym razem płuc... Dzisiaj już wystraszyłam się nie na żarty bo drugą noc z rzędu śniłam o pieniądzach...
Jak coś złego się u nas w rodzinie dzieje to mama dzwoni i pierwsze pytanie: " nie śniło Ci się brzydko?" No i wychodzi zawsze szydło z worka... Nie znoszę tego...
Natomiast jak dzieje się coś w mojej najbliższej rodzinie, rodzicom czy rodzeństwu to zawsze to wyczuję... Budzę się ze strasznym strachem, aż płakać mi się chce... 10 lat temu wracając z Hiszpanii w autokarze rozpłakałam się ze strachu, jakoś tak poczułam bardzo silne uczucie strachu i zaczęłam płakać i jak tylko dojechałam do domu to się dowiedziałam, że mój brat miał wypadek samochodowy... Czasami jak mam takie uczucia to aż się boję co przyniesie dzień...
Mąz to się śmieje czasami, że niezła ze mnie wariatka, ale tez już coraz częściej nie dziwi się, jak coś się złego dzieje jak wyśnię...
Właśnie wciskam w siebie przymusowe śniadanie...
Mąż zaprowadził dziewczynki do szkoły - ale mam dobrze i tak jeszcze tydzień
A ja ide spowrotem do wyrka, skorzytsałam z kompa bo mąz sobie odpalił przed wyjściem
Miłego dnia wszystkim, jak dośpię to zajrzę co tam się dzieje u nas bo cisza ostatnio się robi. Połowa już porodziła i mają dużo nowych zajęć, obowiązków a my z drugiej połowy stycznia czekamy
Musze jeszcze Wam napisać, że miałam drugi dzień z rzędu brzydki sen... zawsze jak mi się śnią pieniądze, tzn jak je widzę i liczę i rozmyślam nad nimi to u nas w rodzinie coś złego się dzieje, jakaś choroba albo zła nowina...
Tydzień temu śniły mi się pieniądze, takie duże banknoty i dziwiłam się co one takie wielkie i na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że kolejna ciocia ma raka, tym razem płuc... Dzisiaj już wystraszyłam się nie na żarty bo drugą noc z rzędu śniłam o pieniądzach...
Jak coś złego się u nas w rodzinie dzieje to mama dzwoni i pierwsze pytanie: " nie śniło Ci się brzydko?" No i wychodzi zawsze szydło z worka... Nie znoszę tego...
Natomiast jak dzieje się coś w mojej najbliższej rodzinie, rodzicom czy rodzeństwu to zawsze to wyczuję... Budzę się ze strasznym strachem, aż płakać mi się chce... 10 lat temu wracając z Hiszpanii w autokarze rozpłakałam się ze strachu, jakoś tak poczułam bardzo silne uczucie strachu i zaczęłam płakać i jak tylko dojechałam do domu to się dowiedziałam, że mój brat miał wypadek samochodowy... Czasami jak mam takie uczucia to aż się boję co przyniesie dzień...
Mąz to się śmieje czasami, że niezła ze mnie wariatka, ale tez już coraz częściej nie dziwi się, jak coś się złego dzieje jak wyśnię...
Ostatnio edytowane przez moderatora:
I ja się witam, też mam dobrze, bo mąż Anię zawiózł do przedszkola. Mogłabym pospać, ale nie mogę zasnąć, pewnie mnie weźmie na sen w południe. Idę zrobić sobie kawusię i może jakąś małą kanapeczkę, bo coś mnie już ssie. Noc przespana z 1 wstawaniem na siusiu, nic się nie działo:-(, żadnych objawów zbliżającego się porodu. No nic... pozostaje czekać...
reklama
I ja się już witam poniedziałkowo.
U mnie pobolewania brzucha, podbrzusza i ciągłe twardnienia zdarzają się po większym wysiłku np. zakupy, spacer, przytulanko. Póki co na tym się kończyło. Ale od wczorajszego wieczora mam śluz podbarwiony chwilami na kremowo/różowo więc chyba zaczyna wreszcie odchodzić ten czop powoli. Oby szybko się ruszyło do przodu. Co prawda poród na 11-go mi nie odpowiada ale cóż jak Dominikowi będzie pasował to już jakoś to przeboleję byle wychodził jak najszybciej.
Tym bardziej, że wczoraj bratowa mojego męża twierdziła, że na pewno urodzę dopiero 26-go ale nie chciała powiedzieć skąd wzięła takie proroctwa, a ja na pewno do tego czasu czekać nie mam zamiaru, a poza tym nie chcę jej dać satysfakcji, że "wykrakała". Pocieszam się tym, że twierdziła, że będzie dziewczynka a jednak ma być Dominik, co już dwóch lekarzy potwierdziło na usg więc myślę, że tu pomyłki nie ma.
Wczoraj trochę już uporządkowałam ciuszki Dominika układając je jako tako wielkością, bo rozmiarami to się nie da (56 nie równe 56, wszystko zależy od producenta). Więc w sumie nawet gdyby cokolwiek się nagle zaczęło to torbę mam nadzieję szybko spakuję. Ale dziś muszę się już zmobilizować i przygotować tę torbę na dobre. Tylko ja nie wiem jakie ubranka do niej włożyć. Trochę mniejszych, trochę większych... Poza tym, chyba muszę oddzielnie przygotować mężowi ubranka, które gdyby trzeba było to dowiezie. Poza tym przygotować ubranka na wyjście (i tu znowu problem, w jakim rozmiarze?). Makabra jak człowiek nie wie na co się nastawić. Ja nie wiem jak wy sobie z tym poradziłyście bo dla mnie to czarna magia...
No cóż dziś muszę się zmobilizować i wszystko dopiąć na ostatni guzik a potem... jadę rodzić i niech się dzieje co chce.
U mnie pobolewania brzucha, podbrzusza i ciągłe twardnienia zdarzają się po większym wysiłku np. zakupy, spacer, przytulanko. Póki co na tym się kończyło. Ale od wczorajszego wieczora mam śluz podbarwiony chwilami na kremowo/różowo więc chyba zaczyna wreszcie odchodzić ten czop powoli. Oby szybko się ruszyło do przodu. Co prawda poród na 11-go mi nie odpowiada ale cóż jak Dominikowi będzie pasował to już jakoś to przeboleję byle wychodził jak najszybciej.
Tym bardziej, że wczoraj bratowa mojego męża twierdziła, że na pewno urodzę dopiero 26-go ale nie chciała powiedzieć skąd wzięła takie proroctwa, a ja na pewno do tego czasu czekać nie mam zamiaru, a poza tym nie chcę jej dać satysfakcji, że "wykrakała". Pocieszam się tym, że twierdziła, że będzie dziewczynka a jednak ma być Dominik, co już dwóch lekarzy potwierdziło na usg więc myślę, że tu pomyłki nie ma.
Wczoraj trochę już uporządkowałam ciuszki Dominika układając je jako tako wielkością, bo rozmiarami to się nie da (56 nie równe 56, wszystko zależy od producenta). Więc w sumie nawet gdyby cokolwiek się nagle zaczęło to torbę mam nadzieję szybko spakuję. Ale dziś muszę się już zmobilizować i przygotować tę torbę na dobre. Tylko ja nie wiem jakie ubranka do niej włożyć. Trochę mniejszych, trochę większych... Poza tym, chyba muszę oddzielnie przygotować mężowi ubranka, które gdyby trzeba było to dowiezie. Poza tym przygotować ubranka na wyjście (i tu znowu problem, w jakim rozmiarze?). Makabra jak człowiek nie wie na co się nastawić. Ja nie wiem jak wy sobie z tym poradziłyście bo dla mnie to czarna magia...
No cóż dziś muszę się zmobilizować i wszystko dopiąć na ostatni guzik a potem... jadę rodzić i niech się dzieje co chce.
Podziel się: