Cześć Dziewczyny!
Dawno temu zaczęłam ten wątek i widzę, że się rozwinął! Jak czytałam o waszych przeprawach z szefostwem, to aż przerażenie bierze! Ja co prawda mam fajnego szefa, pracuję w małym zespole i atmosfera jest ok. Ale za to, jest to młody chłopak, na etapie wolnego związku, a nie budowania rodziny. I jak mu mówię, że "powoli spadam" i chcę iść na zwolnienie, to mi się dziwi i pyta, co ja będę robiła całymi dniami w domu, na moim jak to określa "symulowanym" zwolnieniu?! Niby stara się zrozumieć, ale jest to chyba temat obcy i jeszcze daleki.
No cóż, tak się złożyło (pisałam, że mam gina co to zwolnienie może mi dać "no ewentualnie 2 tyg. przed terminem"), że i tak wylądowałam na zwolnieniu! Od kilku dni jestem w domu, bo zaatakowało mnie wirusowe zapalenie oskrzeli i jednocześnie gardła i jak lekarz mnie zbadał to zagroził - że jak ruszę się z domu niewyleczona - to może przerzucić się na płuca! Nawet dostałam jakiś antybiotyk, teraz już mi lepiej, ale ostatnie 3 dni - gorączka 39 i ja jak roślinka! Aż poważnie zaczęłam się bać o mojego dzidziusia! Ale jest już dobrze.
A ja dociągnę do końca tego zwolnienia i idę na te "zapalnowane" (idę po nie do internistki - ta ma chociaż trochę serca!)
A tak w ogóle, to i tak do końca ciąży mam już nie wiele - 8-9 tyg. więc chyba nawet nie zdążę się ponudzić, jeszcze tyle rzeczy trzeba przygotować, na przyjście nowego członka rodziny!
Naprawdę, tak mam dosyć pracy, ze względu na jej nawał - jak jestem w pracy to robię ciągle tyle samo co przed ciążą, nie miał mnie kto zastąpić - zresztą po co jak i tak jestem (takie podejście szefa), 8 godz. przy komputerze, czasem robota do domu itp.
Myślę, że na tym etapie ciąży już trzeba wyluzować i po prostu odpocząć, skupić się na sobie i dziecku! Bo na odpoczynek to już czasu niedługo nie będzie!
Przynajmniej tak słyszę od koleżanek które rodziły i teraz zajmują się dzieciaczkami.