Odpowiem jeszcze na pytania skierowane do mnie (a przynajmniej spróbuję) i uciekam stąd, więc jak jeszcze coś będziecie chciały ode mnie w tej kwestii to proszę o priv.
Ragna nigdy nie powiedziałam, że nie można pytać dlaczego tak, a nie inaczej, przecież sama napisałam, że nie rozumiem zasady o antykoncepcji.
Tylko, że co innego jest pytać, a co innego uznawać, że skoro tego nie rozumiem albo mi się to nie podoba to dla mnie to prawo nie istnieje. Jan Paweł II bardzo często podkreślał, że największym grzechem naszych czasów jest brak poczucia grzechu.
Jeśli chodzi o kwestie zabijania na wojnie to jakoś nie czuję się ekspertem, żeby się wypowiadać, ale Kościół absolutnie wojny nie popiera, trwają w Kościele nieustanne modlitwy o pokój. KK dopuszcza obronę własnego kraju, ale nie zapomina przy tym o zobowiązaniu humanitarnego traktowania ludności cywilnej, rannych żołnierzy i jeńców.
Kahaa przyznaje bez bicia, że nie mam jakiejś ogromnie rozległej wiedzy na temat historii Kościoła, ja mam umysł ścisły i historia ogólnie nie jest moją domeną. Zresztą nie uczono nas dokładnie od kiedy jakieś prawo obowiązuje, bo to nie ma aż takiego znaczenia.
Celibat w formie prawa obligatoryjnego faktycznie wprowadzono w 1917 roku, jednak już wcześniej był znany i często stosowany. Napisałam cały rozdział magisterki na ten temat, przeczytałam bardzo dużo książek w tej tematyce i teologicznie głównym argumentem za celibatem (bo praktycznych argumentów jest o wiele więcej) jest bezżenność Jezusa Chrystusa. Księża w pierwszej kolejności mają być jego naśladowcami.
Z czyśćcem to dałaś mi do myślenia, bo szczerze mówiąc nie wiem
Na pewno jest kilka odniesień w Piśmie Świętym do takiego stanu, ale nie są to odniesienie wprost.
Tutaj myślę sobie, że warto powiedzieć, że w Kościele nie ma czegoś takiego, że jakiś dogmat pojawia się nagle ni stąd ni zowąd, bo ktoś sobie tak wymyślił, dogmat musi mieć mocne podłoże w Piśmie Świętym bądź w praktyce pierwszych chrześcijan. I co ciekawe pierwsze dogmaty zostały tak naprawdę wprowadzone ze względu na herezje, które się pojawiały. Dla chrześcijan pierwszych wieków wiele rzeczy było oczywistych i oni nie musieli mieć ścisłych dogmatów, ale w momencie kiedy pojawiali się heretycy, którzy próbowali robić zamęt w chrześcijaństwie to Kościół musiał bronić czystości wiary i stąd oficjalne ogłaszanie dogmatów.
Co do samobójstwa to powiedziałabym, że jest wręcz na odwrót, przed poprawką Katechizmu Kościoła Katolickiego o samobójstwie wyrażano się jednoznacznie - że jest to grzech ciężki, natomiast teraz jednak zauważa się, że pewne okoliczności mogą zmienić ciężar grzechu.O aborcji była już mowa w takim pierwszym dokumencie chrześcijańskim, który powstał nawet wcześniej niż niektóre księgi Pisma Świętego Nowego Testamentu i dokonujący aborcji nazwani tam są mordercami.
Ragna tak jak już mówiłam - katolicy mają moralny obowiązek zgłębiać swoją wiarę, więc wina po ich stronie też leży jeśli tego nie robią i za wiele nie wiedzą. Tyle, że nie chodzi tu o takie kwestie o których mówimy teraz - o to kiedy jakie prawo się ukształtowało, bo to nie ma aż takiego znaczenia.
Natomiast jeśli ktoś np żyje w związku niesakramentalnym i zupełnie mu to nie przeszkadza to nie wierzę, że nie zna nauczania Kościoła na ten temat, bo to znaczyłoby, że nie zna dekalogu, a to praktycznie nierealne w naszej kulturze.
Zdecydowanie jestem za tym uszczupleniem liczby katolików. Chciałabym w końcu należeć do wspólnoty ludzi, którzy wiedzą czemu w niej są i chcą w niej być, a reszta żeby dała nam w końcu spokój swoimi atakami. Ja nie atakuję protestantów czy judaistów, bo ich zasady nawet jak mi się nie podobają są ich zasadami, a nie moimi.
Wystąpienie z Kościoła Katolickiego jest grzechem śmiertelnym, ale jeśli ktoś chce z niego wystąpić to chyba go nie obchodzi jakie zdanie ten Kościół ma o jego wystąpieniu, bo chyba występuje choćby dlatego, że nie uznaje poglądów Kościoła. Znowu brak logiki.
Kahaa nie chodzi o to, że jak ktoś ciężko zgrzeszy to w drobniejszych sprawach już wszystko jedno tylko po prostu dla mnie to nielogiczne, że ktoś żyje w stałym grzechu ciężkim i nic sobie z tego nie robi, a raptem chce być wielce przykładny w drobnych sprawach. W KK nazywa się to sumieniem faryzejskim. I jest wypaczeniem sumienia.
I na koniec, zanim przestanę uczestniczyć w publicznej dyskusji chcę napisać jeszcze najważniejszą rzecz, która NIE JEST moim zdaniem, moją opinią ani sprawą do dyskusji.
W Kościele Katolickim najważniejsze są sakramenty. Dlatego przestrzeganie norm powinno się zacząć od uczestniczenia w coniedzielnej Eucharystii i regularnemu przystępowaniu do spowiedzi i Komunii Świętej.
To jest podstawa. To jest źródło i szczyt życia chrześcijańskiego.
Jeżeli jestem chrześcijanką to znaczy, że kocham Chrystusa, jeśli go kocham tzn że chcę się z Nim spotykać, a najpełniej to spotkanie realizuje się podczas Eucharystii dlatego logiczne jest, że jej opuszczać nie chcę.
Zawsze zastanawia mnie czemu najwięcej rabanu robią osoby, które same od tej wspólnoty się odłączyły, bo nie uczestniczą we Mszy...
Na tym kończę. Jakby co, jestem dostępna na priv.