- Dołączył(a)
- 5 Wrzesień 2005
- Postów
- 11
Ilonciu!
Bardzo Ci współczuję. Ja poroniłam dwa razy. Teraz jestem w ósmym miesiacu ciąży, która była zagrożoną ciążą. Przez trzy pierwsze miesiące leżałam w łóżku. Kolejne też spedzam w domu. Biorę dużo leków. Mam nadzieję , że mojego kurczaczka urodzę. Też się boję. Po raz pierwszy jak zobaczyłam tą stronę i postanowiłam się zalogować , zauważyłam, że kobietki , które tu piszą, są naprawdę fajowe i pomocne. Nic się nie martw , bo z całą pewnością kolejnym razem wszystko się uda. Nie myśl przede wszystkim w ciemnych barwach, nie zamykaj się w sobie i rozmawiaj o tym co się stało mimo, ze to bardzo boli. Jeśli możesz sobie pozwolić to poszalej gdzieś i się odpręż. Ja popełniłam zasadniczy błąd i ukrywałam, że bardzo cierpię. Doszło nawet do tak absurdalnej sytuacji, że za moje drugie poronienie obciążyłam wina mojego ukochanego. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Uciekłam w pracę. Od drugiej straty dzidziusia minęły dwa lata zanim doszłam do siebie i zdecydowałam się na kolejna ciążę.
Kochana, naprawdę teraz jestem szczęśliwa i wiem, że Ty też będziesz. Twój mąż pewnie też bardzo cierpi ale jak to facet stara się nic nie pokazywać. Zajmij sie teraz nim i wspólnie zaplanujcie nastepną ciążę. Oczywiście idź do lekarza - tylko dobrego. Przebadaj się dokładnie i wspólnie z meżem chodźcie do lekarza. Moje poronienia wiązały się z laparoskopią, którą miałam kilka lat temu. Wykryli u mnie guzka na jajniku. Także ja mam sprawny tylko jeden jajnik, bo chory został usunięty. Do tego po laparoskopi leczyłam długo endometriozę. Bardzo Cię proszę nie daj się....... Jeśli chcesz pogadać to podaję Ci mój nr na Gadu Gadu. Nie chcę abyś mnie uznała za kogoś kto sie mocno narzuca ale ja sama przez to przeszłam i wiem co to znaczy nie mieć z kim pogadać. Oto mój nr 9057083.
Pozdrawiam Cię i trzymaj się cieplutko. Nosek do góry...... to nie jest łatwe ale żyjesz dalej....
Kasia
Bardzo Ci współczuję. Ja poroniłam dwa razy. Teraz jestem w ósmym miesiacu ciąży, która była zagrożoną ciążą. Przez trzy pierwsze miesiące leżałam w łóżku. Kolejne też spedzam w domu. Biorę dużo leków. Mam nadzieję , że mojego kurczaczka urodzę. Też się boję. Po raz pierwszy jak zobaczyłam tą stronę i postanowiłam się zalogować , zauważyłam, że kobietki , które tu piszą, są naprawdę fajowe i pomocne. Nic się nie martw , bo z całą pewnością kolejnym razem wszystko się uda. Nie myśl przede wszystkim w ciemnych barwach, nie zamykaj się w sobie i rozmawiaj o tym co się stało mimo, ze to bardzo boli. Jeśli możesz sobie pozwolić to poszalej gdzieś i się odpręż. Ja popełniłam zasadniczy błąd i ukrywałam, że bardzo cierpię. Doszło nawet do tak absurdalnej sytuacji, że za moje drugie poronienie obciążyłam wina mojego ukochanego. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Uciekłam w pracę. Od drugiej straty dzidziusia minęły dwa lata zanim doszłam do siebie i zdecydowałam się na kolejna ciążę.
Kochana, naprawdę teraz jestem szczęśliwa i wiem, że Ty też będziesz. Twój mąż pewnie też bardzo cierpi ale jak to facet stara się nic nie pokazywać. Zajmij sie teraz nim i wspólnie zaplanujcie nastepną ciążę. Oczywiście idź do lekarza - tylko dobrego. Przebadaj się dokładnie i wspólnie z meżem chodźcie do lekarza. Moje poronienia wiązały się z laparoskopią, którą miałam kilka lat temu. Wykryli u mnie guzka na jajniku. Także ja mam sprawny tylko jeden jajnik, bo chory został usunięty. Do tego po laparoskopi leczyłam długo endometriozę. Bardzo Cię proszę nie daj się....... Jeśli chcesz pogadać to podaję Ci mój nr na Gadu Gadu. Nie chcę abyś mnie uznała za kogoś kto sie mocno narzuca ale ja sama przez to przeszłam i wiem co to znaczy nie mieć z kim pogadać. Oto mój nr 9057083.
Pozdrawiam Cię i trzymaj się cieplutko. Nosek do góry...... to nie jest łatwe ale żyjesz dalej....
Kasia