JU miałaś naprawdę ciężko szczególnie, że w takim momencie bardzo ważne jest wsparcie otoczenia - trafiłaś na konowałów a nie na lekarzy, nie trać nadziei ja poroniłam w sierpniu 2003 roku staramy się od dwóch lat i mam nadzieję, że już niedługo fasolka zagości u mnie. Gorąco pozdrawiam, monika
reklama
Poronienie jest przykrą sytuacją, która dotyka wiele kobiet. Rozumiem,jak można się czuć w takiej sytuacji.
Osobiście mnie to dotknęło. Ale również spotykam się z poronieniem u kobiet w czasie wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Proszępamiętać, że poronienie nie wyklucza macierzyństwa, cóż jedynie przesuwa je na inny termin. termin.
Tu możemy również porozmawiac na podobne tematy, serdecznie zapraszam
http://www.szlachetnezdrowie.fora.pl/index.php
Osobiście mnie to dotknęło. Ale również spotykam się z poronieniem u kobiet w czasie wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Proszępamiętać, że poronienie nie wyklucza macierzyństwa, cóż jedynie przesuwa je na inny termin. termin.
Tu możemy również porozmawiac na podobne tematy, serdecznie zapraszam
http://www.szlachetnezdrowie.fora.pl/index.php
benita_29
Marcowa mama 2006
Kochana Ju,tylko moge sie domyslac jak sie czujesz i co przezylas.To jest bardzo przykre przezycie dla kazdej kobiety,ktora chce zostac mama.Ale pora postarac sie zapomniec o tym co sie wydarzylo(choc za pewnie jest okropnie trudno),i odwrocic wzrok w przyszlosc - jestem n 100 procent pewna ze jeszcze Ci sie uda,trzeba tylko miec nadzieje,wierzyc w to,przewrocic wewnetrzny spokoj.A poza tym,wiesz,moze warto pomyslec o tym,ze jezeli tak los zadecydowal,to moze twoje malenstwo ciezko chorowalo i dla tego nie zdarzylo sie pojawic na swiat.Czytalam gdzies ze powodem takich wczesnych poronien sa wlasnie ciezkie wady genetyczne.Wiec teraz pora popatrzec znow w przyszlosc - przeciez przed Toba jeszcze tak duzo nie przezytych cudownych dni i ta nadzieja ze moze juz w krotce pod twoim sercem zacznie bic czyjes inne malutkie serduszko.
Trzymaj sie i badz dobrej mysli!!
Trzymaj sie i badz dobrej mysli!!
pchełka10.05
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 15 Czerwiec 2005
- Postów
- 168
ju a na którego bys miała termin bo ja na 27 listopada 2004 r pozdrawiam tez cały czas nie moge jeszcze sobie z tym poradzic choc mineło juz ponad rok pozdrawiam asia
Dziękuję Wam wszystkim bardzo za słowa wsparcia, wiem, że przecież Wy przeżyłyście to samo, wiecie jak jest ciężko jak się myśli - ile by moje maleństwo miało teraz ząbków, czy byłoby podobne do mnie czy do taty.
Benito - ja oczywiście to wszystko wiem - że pewnie coś nie wyszło i natura sama zadbała o to, żeby moje dziecko się nie męczyło, ale wiesz jak to jest - tłumaczę to sobie, przyjmuję, potem znowu się zastanawiam.
Myślę, że te moje smutne refleksje miną gdy w końcu "zaskoczymy" z moim ukochanym . Droga Pchełko - ja miałam urodzić 29 listopada tego roku.
Najgorsze jest to, że zaczynam się tym przedłużającym się "bezciężarnym" okresem denerwowac. Najpierw myślałam, że jeśli nie w tym miesiącu to w nastepnym, ale tak już mija prawie pół roku! Względny spokój zaczyna nagle przeradzać się w irytację. Jak Wy sobie z tym radzicie/radziłyście? Kiedy powinnam się udać na konsultacje? po roku? tak mi powiedział mój gin, ale jak Wy myślicie?
Benito - ja oczywiście to wszystko wiem - że pewnie coś nie wyszło i natura sama zadbała o to, żeby moje dziecko się nie męczyło, ale wiesz jak to jest - tłumaczę to sobie, przyjmuję, potem znowu się zastanawiam.
Myślę, że te moje smutne refleksje miną gdy w końcu "zaskoczymy" z moim ukochanym . Droga Pchełko - ja miałam urodzić 29 listopada tego roku.
Najgorsze jest to, że zaczynam się tym przedłużającym się "bezciężarnym" okresem denerwowac. Najpierw myślałam, że jeśli nie w tym miesiącu to w nastepnym, ale tak już mija prawie pół roku! Względny spokój zaczyna nagle przeradzać się w irytację. Jak Wy sobie z tym radzicie/radziłyście? Kiedy powinnam się udać na konsultacje? po roku? tak mi powiedział mój gin, ale jak Wy myślicie?
Kochana JU ja spróbowałabym jeszcze zasięgnąć opinii drugiego gina tak dla swojego spokoju. Ja mam PCO (policystyczność jajników) o czym wogóle nie wiedziałam przy pierwszej ciąży na szczęście trafiłam na dobrego gina więc o kolejną dzidzie walczymy w trójkę - mój mąż ja i gin od dwóch lat czasem dopadają mnie chwile zwątpienia, ale przepędzam je jak najszybciej. Trzymam mocno kciuki za szybkie zafasolkowanie. Nie martw się musi być dobrze!!! Jeżeli masz ochotę zerknij do kąciku "dla starających się" w większej grupie jest raźniej
Ju, wiem, że jest Ci ciężko Ciężko jest kobiecie, która poroniła. Ciężko jest kobiecie, która nie może zajść w ciążę... Ja jeszcze niedawno należałam do tej drugiej grupy i wiem, że widok maluszków choć słodki, to boli... Ale jeżeli nie udało Ci się jeszcze zajść w ciążę, to wykorzystaj (póki możesz) ten czas na wykonanie stosownych badań. Popytaj - nawet tutaj na forum - czy ktoś zna bardzo dobrego lekarza zajmującego się problemami z zajściem w ciąże i patologią ciąży. To bardzo ważne! Lekarzy ginekologów jest na pęczki, ale nie każdy jest dobry w danej dziedzinie. Zrób badania - z tego co się orientuję bardzo ważne są na obecność chlamydii (badanie z posiewu, a nie z krwii!), cytomegalii, toksoplazmozy. Ewentualnie badania genetyczne (szczególnie jeżeli w rodzinie były przypadki poronień), tarczyca... Zadbajcie z partnerem o wasze zdrowie - czasami dochodzi do poronienia, gdy partner miał słaby "materiał". Zawsze, gdy już nie ma nadziei, istnieje metoda inseminacji (mi groziła) lub In Vitro. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Już wkrótce będziecie się cieszyć maluszkiem i ... spojrzycie na dzisiejsze zmartwienia z innej perspektywy. Wiem to z doświadczenia
ja przestałam czuć ruchy w 25 tc. jeszcze tydzień wcześnie jsłuchałam jak bije serduszko mojej córeczki. Lekarz powiedział, żę być może owineło się pępowiną, ale do końca nie wiadomo. Ta nie wiadoma jest najgorsza, bo nie wiem czy ja coś zawiniłam i czy następnym ciążom też może coś zagrażać. Postawa lekarzy, że bada się dopiero po trzecim poronieniu to bezduszność i okrucieństwo. Myślimy już o staraniach o następną ciążę ale nie zaczniemy do póki nie zrobię badań antyinfekcyjnych.
reklama
Ju, psychika niestety też jest ważna. Zadbaj o siebie, zacznij żyć, rozwiń pasje. Też nie mogłam długo zajść w ciążę po poronieniu, czułam dokładnie to co Ty. Dostawałam coraz więcej lekarstw, czułam się parszywie, jajniki tak mnie bolały, że nie mogłam spać. Byłam zmęczona, obolała, popuchnięta i wpadłam w depresję.Co miesiąc kupowałam test ciążowy, żeby jak najszybciej wiedzieć i połknąć całą porcję tabletek na podtrzymanie. Postanowiłam zrezygnować i zastanawiałam się nad adopcją. Wyrzuciłam wszystkie leki, zaczęłam planować superwakacje, spotykać się z przyjaciółmi ale tylko tymi bez dzieci. Po dwóch miesiącach takiej "kuracji" byłam w ciąży ,a po dziewięciu urodziłam cudownego chłopczyka. Lekarz (naprawdę dobry) orzekł, że nie zajdę w kolejną ciążę bez leczenia. Nie miałam siły podejmować walki od nowa, postanowiłam poświęcić się bez reszty mojemu jedynakowi i ... zaszłam w kolejną ciązę. Moja koleżanka ma już dwoje dzieci po pięciu wcześniejszych poronieniach.
Podziel się: