Iloncia,poronilam w styczniu a teraz jestem wchodze w drugi trymestr. Zrob wszystkie badanka przede wszystkim przeciwciala antykardiolipinowe IgG,IgM. To troszke co innego niz zwykle IgG i IgM. Moj gin od razu na to wpadl i bylo trafione a zlecaja je dopiero po kilku poronieniach.
reklama
pchełka10.05
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 15 Czerwiec 2005
- Postów
- 168
czesc 10.05.2004r.dowiedziałam sie ze mój aniołek nie zyje .zmarł w 8 tyg.a ja sie dowiedziałam w 14tyg.jestem 2,5 roku po slubie i bardzo pragnelismy z mezem tego dziecka poronienie u mnie nie wystapiło wiec miałam wywoływane. i o mały włos nie przypłaciłabym tym zycia (reanimacja podczas zabiegu przez 1,5 godz a potem prawie 2 godz mnie dobudzali )jestem bardzo smutna chociaz minoł juz roczek i 4 miesiac.jak mam dalej zyc jak umiera starszy człowiek to nikt sie nie dziwi ale jak umiera dziecko to prawdziwa tragedia bo nawet nie zdazyło zobaczyc swojej mamusi ani tatusia którzy tak mocno je kochaja i tak długo czekali na nie ! to niesprawiedliwe ! wpadłam w depresje z która walczyłam tzn.mój maz walczył o mnie ponad rok i dopiero dochodze do siebie ale jakos trudno jest mi uwierzyc ze bedzie dobrze !podaje swój adres e-mail kora11111@vp.pl jezeli ktos chce ze mna pogadac to bardzo zapraszam trzymajcie sie cieplutko moc goracych buziaków i jeszcze moje gg 1069595 jezeli chcesz to napisz do mnie wszystko teraz juz bedzie dobrze musi byc pozdrawiam serdecznie asia
pchełka10.05
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 15 Czerwiec 2005
- Postów
- 168
dodam jeszcze ze nosiłam w sobie martwa dzidzie przez prawie 2 miesiace nic nie wiedzac o tym bez jakichkolwiek objawów !! to było straszne my juz do niej mówilismy głaskalismy ja po brzuszku a dziodzia juz nie zyła to był prawdziwy szok a teraz tak bardzo sie boje ze sie nie uda albo ze stanie sie tak jak za 1 razem i dlatego cały czas odwlekam decyzje o dzidzi pozdrawiam asia
Pycha
mama Mai i Marty
Ja poroniłam dokładnie 20 listopada 2004r. To było straszne, do dzis nie mogę się z tym pogodzić. Nie umiem nawet opisać tego co się wtedy czuje, ja obwiniałam cały świat, a najbardziej siebie. Nie umiałam z nikim rozmawiać, nie miałam jeszcze wtedy internetu, żeby gdzies na forum się wyżalić. a wydaje mi się, że rozmawianie o tym bardzo pomaga, w moim przypadku jest to nadal temat tabu.
Ale dziś, jak widać po suwaczku, jestem w 29 tc i wierze w to, ze wszystko skończy się szczęśliwie.
Pozdrawiam! I trzymam kciuki!
Polecam też forum: http://www.poronienie.pl/
Ale dziś, jak widać po suwaczku, jestem w 29 tc i wierze w to, ze wszystko skończy się szczęśliwie.
Pozdrawiam! I trzymam kciuki!
Polecam też forum: http://www.poronienie.pl/
Ziu_ta
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Styczeń 2005
- Postów
- 2 082
ilońcia
bedzie spoko
tylko uszy do gory i pamietaj, ze to NIE TWOJA WINA!!!!!
tak poprostu czsami jest i sama nie wierzyłam jak wiele kobiet traci swoje dzieci we wczesnej ciazy
poroniłam w grudniu 2003 r. ale nastepna ciaza była dla nas darem ;D
teraz mamy prawie półroczne, zdrowe szkraby
a w ciazy /jak na blizniacza/ nie miałam zadnych powikłan
3mam kciukasy, zeby wszystko potoczylo sie po Waszej mysli
bedzie spoko
tylko uszy do gory i pamietaj, ze to NIE TWOJA WINA!!!!!
tak poprostu czsami jest i sama nie wierzyłam jak wiele kobiet traci swoje dzieci we wczesnej ciazy
poroniłam w grudniu 2003 r. ale nastepna ciaza była dla nas darem ;D
teraz mamy prawie półroczne, zdrowe szkraby
a w ciazy /jak na blizniacza/ nie miałam zadnych powikłan
3mam kciukasy, zeby wszystko potoczylo sie po Waszej mysli
Dziewczyny, to straszne... bardzo Wam współczuję ale chciłam Was pocieszyć. Poroniłam w lutym 2002 r. też nie mogłam sobie dać rady. Chyba przez to straciłam męża, bo nie wytrzymał mojej depresji. Tak naprawdę cały czas myśle o tym dzieciątku, jest moim aniołkiem, jest ze mną w sercu zawsze maleńki, kochany, niewinny...Taka myśl mi pomogła wierzę, że jest obok i będzie zawsze. Dwa lata póżniej urodziłam zdrowego chłopczyka, cudowne dziecko i teraz, w tym samym terminie oczekuję kolejnego. Moje ciąże są dramatyczne ale już wiem, że jest nadzieja. Kocham wszystkie moje dzieci i te które mogę trzymać na rękach i te, które czułam tylko w sobie. Ojcowie mają gorzej, bo tak naprawdę czują swoje dzieci po porodzie.
Ja , tez jestem po poronieniu.Od rego czasu mineło prawie pól roku.Pogodziłam się z losem , pożegnałam w sercu mojego maluszka.Teraz pracuję ,znajduję też czas na pogaduchy z przyjaciółmi- (to rozładowuje napięcie gdy mam trudniejsze dni).Boli mnie tylko to ,że nie poznalam do dziś przyczyny.Mój gin- zresztą super czlowiek- uspokaja , daje dużo wiary że kolejna ciąża nie musi się skończyć jak pierwsza.
Dziewczyny !!!!!!!!! Wiara daje nam siłę , umacniajcie więc ją- niech będzie ona fundamentem na starania o dzidzię!!!!!!!!! Pozdrawiam !!
Dziewczyny !!!!!!!!! Wiara daje nam siłę , umacniajcie więc ją- niech będzie ona fundamentem na starania o dzidzię!!!!!!!!! Pozdrawiam !!
reklama
Ja poroniłam w kwietniu. Do tej pory to pamiętam, od momentu, kiedy pojawiłam się w szpitalu, do chwili kiedy go opuściłam. POmijam kwestię stosunku lekarzy - czułam się jak w warsztacie samochodowym - otaczali mnie bez wątpienia świetni FACHOWCY, ale kiepscy LUDZIE. Nikt nie wytłumaczył mi jak to się mogło stać, dlaczego, co mam ze sobą dalej robić, wypisano mnie szybko i bez słowa - to ja ganiałam za lekarzem po korytarzu, żeby oświecił mnie, co dalej, na co zwrócić uwagę, co powinno budzić mój niepokój. Zupełni jakbym wychodziła z gabinetu po dokonaniu manikiuru. Pan doktor udzielał mi konsultacji na temat mojego życia intymnego na korytarzu, z kręcącymi sie za plecami pacjentkami, przy kontuarze za którymi siedziały rozchichotane pielęgniarki. Czułam się jakby ktoś mnie strzelił na odlew.TO tylko mała częśc tego co przeżyłam w, wydawałoby się, sztandarowym szpitalu ginekologiczno położniczym w mieście stołecznym.
Co teraz? Trochę przeszło. Ale niestety pozostała złośc i gniew.
Cały czas gdy patrzę na kobiety w ciąży i z małymi dziećmi, odwracam wzrok, żeby nie zalać się łzami.Dzisiaj spotkałam koleżankę, która ma termin na listopad - to tak jak ja bym urodziła moją Anielkę! To nmie nachodzi jak sinusoida - jest dobrze, patrzę optymistycznie w przyszłość, ale gdy sobie to przypomne nie potrafię sie powstrzymać przed płaczem. Z moim facetem próbujemy już od paru miesięcy na nowo- narazie nic. Czasami nachodzą mnie czarne myśli, że może coś za mną jest nie tak?
Co teraz? Trochę przeszło. Ale niestety pozostała złośc i gniew.
Cały czas gdy patrzę na kobiety w ciąży i z małymi dziećmi, odwracam wzrok, żeby nie zalać się łzami.Dzisiaj spotkałam koleżankę, która ma termin na listopad - to tak jak ja bym urodziła moją Anielkę! To nmie nachodzi jak sinusoida - jest dobrze, patrzę optymistycznie w przyszłość, ale gdy sobie to przypomne nie potrafię sie powstrzymać przed płaczem. Z moim facetem próbujemy już od paru miesięcy na nowo- narazie nic. Czasami nachodzą mnie czarne myśli, że może coś za mną jest nie tak?
Podziel się: