reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Straty Naszych Aniołków

reklama
Ciebie Moniś to trzeba podziwiać na każdym kroku!!! Tyle przeżyć i tyle walki, a w Tobie pokład siły się nie wyczerpuje. Jesteś wspaniała!!!
Trzymam kciuki za Was i za wszystkie Kobietki po przejściach!!! Uszy do góry, bo słonko i dla nas zaświeci na niebie!!!
Ja straciłam dziecko (a może nawet dwójkę - tego mi lekarze nie potrafili określić) w 8 tygodniu. Teraz po badaniach (które wyszły pomyślnie) czekam aż psychicznie dojrzeję do kolejnej próby. Zobaczymy co los i Bozia przyniosą.
 
Jestem 11 dni po zabiegu (to był 16 tydzień) i od kilku dni przeżywałam dodatkowy koszmar. Na mojej karcie informacyjnej ze szpitala napisane było "podejrzenie zaśniadu groniastego". Nie potrafię Wam opisać jak bardzo się tym denerwowałam, zwłaszcza, że mój gin nie wspomniał słowem o tym zagrożeniu i do tego stwierdził, że może już w Święta będziemy mogli zacząć się starać o następne dzieciątko...
Dzisiaj mój mąż odebrał wyniki histo-pato: TO NIE ZAŚNIAD!!! Dowiedziałam się, że w moim szpitalu na karcie informacyjnej przeważnie piszą "podejrzenie zaśniadu". Dlaczego? Nie wiem. Ale myślę, że to jest bardzo nie w porządku - to co przeżywałam przez te kilka dni, to był istny koszmar.

Poznałam też przyczynę mojej straty - był to zwykły błąd natury - wada łożyska, które w pewnym momencie przestało się rozwijać. Dzieciątko rosło zdrowo, ale łożysko było za małe, żeby je odżywić i niestety moja Kruszynka umarła...
 
Je też brałam duphaston. W sumie nie wiem po co, bo to była moja pierwsza ciąża i na pierwszej wizycie od razu lekarz mi go przepisał. No i uważam, że nie potrzebnie i tak w niczym mi nie pomógł.
 
ja brałam duphaston 3x1 przez ponad 2 tygodnie i hmm krwawienia po nim zniknęły... ale niestety poroniłam w sobotę 3.11... to jeden z lepszych leków, który może nam przepisać gin na podtrzymanie ciąży, gdy brak progesteronu...
Z ginekologami jest jak z księżmi trzeba im ufać... Jednak nie każdy ksiądz i ginekolog ma pokołowanie do swego fachu... należy szukać i kierować się opiniami innych... Po prostu...
Pozdrawiam i życzę wszystkim WIELE NADZIEI I CIERPLIWOŚCI I WIARY!
 
wiecie co ja tak czytam i myslę że branie leków na niewiele sie zda , jesli ciąży ma nie byc to nie będzie i żaden lek nie pomoże. Ja w ciąży, którą poroniłam brałam luteinę i tez nie pomogło ciaża obumarła. Dziewczyny to chyba nie jest ta droga.
 
ena ja jeszcze nie wiedziałam, ze z ciąży nic nie będzie... dlatego brałam leki... wydałam ponad 120zł, ale wiem, ze zrobiłam wszystko by było ok... Nie można nie brać leków... Takie jest moje zdanie...
 
cześć Dziewczyny, półtora tygodnia temu poroniłam swoje drugie dsiecko. Na kontrolnej wizycie u lekarza (w 8 tyg. ciąży) lekaz stwierdził obumarcie płodu. Powiedził mi ze tak sie czasem zdarza nie widadomo dlaczego. Ja ciągle sie gryzę, że mogłam cos zrobić, brac jakies leki, albo cos, ale przeciez pierwsza ciąża przebiegała na normalnie. Juz nie mozemy sie z mezm doczekac kiedy bedziemy probowac znowu, a jednoczesnie strasynie si boimy
 
mi juz lekarz powiedział że bede musiała brać duphaston bo mam niedomogę, mam nadzieje ze to mi pomoże i dzidzia zdrowa sie urodzi?
Danka ja tez straciłam drugie dziecko i wiesz przed kolejnym tez strasznie ale to strasznie sie boję chociaz jeszcze nie jestem w ciązy a może pójść do psychologa bo ja w ciązy dostane wariacji?
 
reklama
Posłuchajcie... ja straciłam jedno maleństwo... wiem jedno, ze będę sie starać o następne.. i dopóki będę mogła i będzie to koniecznie będę walczyć z wszelkimi przeciwnościami... ja już planuje od stycznia/lutego może jak lekarz pozwoli wcześniej... Wiem, ze będę się strasznie bała... ale na pewno będę miała wokół siebie życzliwych ludzi, którzy będą mnie wspierać...
ena jeśli konsultacje z psychologiem Ci pomogą to idź... wszak wiadomo, ze od nastawienia mamy wiele zależy... Także trzeba się chwytać wszystkiego co tylko możliwe... Ja już zaczęłam troszkę myśleć w tym kierunku i wybrałam się do Jaskinie Solnej, mam karnet na 10 seansów... Trzeba działać... nie poddawać się! Powodzenia Kochane!
 
Do góry