zebrra
Potrójna mama :)
Alys25 po raz pierwszy spotkałyśmy się w lipcóweczkach, obie przepełnione radością i szczęściem, że pod naszymi serduszkami rosną maleńkie fasolki... teraz spotykamy się tutaj... smutne...
nigdy nie przypuszczałam, że mnie to spotka, nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, że poronię, tak bardzo skupiłam się na tym, że mam problemy z ciśnieniem i że właśnie one były moim problemem w ciąży z Wikunią, że nie przyszło mi do głowy, że co innego może zakłócić ciążę...
nie wiem co się stało, nie wiem dlaczego tak się stało, ale nie usłyszałam nawet serduszka maleństwa... na ostatnim usg lekarz stwierdził, pusty pęcherzyk ciążowy...
jest mi bardzo źle, starałam się o dzidziusia 5 cykli, dla niektórych krótko dla mnie długo...pierwsze forum na bb, na którym byłam to "staramy się", tak bardzo cieszyłam się, że się udało, chociaż nie wiem dlaczego od początku miałam przeczucie, że coś jest nie tak...dlatego tak długo nie pisałam w "lipcóweczkach" bałam się, że za wcześnie się cieszę...
mimo to powiedziałam Wikuni, że spełni się jej największe marzenie, że zostanie starszą siostrą..wspólnie wymyślałyśmy czego będzie mogła nauczyć maluszka, w czym będzie mogła mi pomagać...
teraz byłam zmuszona jej powiedzieć, że tak nie będzie, że będzie musiała poczekać troszkę dłużej... powiedziałam, że czasem zdarza się, że dzidziuś zachorje będąc jeszcze u mamusi w brzuszku i wtedy nie może się urodzić...Wika tak strasznie płakała...a ja z nią...
płaczę do dzisiaj, bo od tej diagnozy minęły dopiero 4 dni...święta...
to dla mnie trudny czas.. wiem, że już zawsze w okresie świąt będzie to do mnie wracało...niezależnie od tego czy urodzę jeszcze dziecko czy nie...
nie wiem jak pożegnać się z maluchem, nie wiem czy potrafię..
przede mną jeszcze zabieg i boję się, boję się bardzo... nie samego zabiegu, ale tego co będę wtedy czuła...
jest mi źle...
nigdy nie przypuszczałam, że mnie to spotka, nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, że poronię, tak bardzo skupiłam się na tym, że mam problemy z ciśnieniem i że właśnie one były moim problemem w ciąży z Wikunią, że nie przyszło mi do głowy, że co innego może zakłócić ciążę...
nie wiem co się stało, nie wiem dlaczego tak się stało, ale nie usłyszałam nawet serduszka maleństwa... na ostatnim usg lekarz stwierdził, pusty pęcherzyk ciążowy...
jest mi bardzo źle, starałam się o dzidziusia 5 cykli, dla niektórych krótko dla mnie długo...pierwsze forum na bb, na którym byłam to "staramy się", tak bardzo cieszyłam się, że się udało, chociaż nie wiem dlaczego od początku miałam przeczucie, że coś jest nie tak...dlatego tak długo nie pisałam w "lipcóweczkach" bałam się, że za wcześnie się cieszę...
mimo to powiedziałam Wikuni, że spełni się jej największe marzenie, że zostanie starszą siostrą..wspólnie wymyślałyśmy czego będzie mogła nauczyć maluszka, w czym będzie mogła mi pomagać...
teraz byłam zmuszona jej powiedzieć, że tak nie będzie, że będzie musiała poczekać troszkę dłużej... powiedziałam, że czasem zdarza się, że dzidziuś zachorje będąc jeszcze u mamusi w brzuszku i wtedy nie może się urodzić...Wika tak strasznie płakała...a ja z nią...
płaczę do dzisiaj, bo od tej diagnozy minęły dopiero 4 dni...święta...
to dla mnie trudny czas.. wiem, że już zawsze w okresie świąt będzie to do mnie wracało...niezależnie od tego czy urodzę jeszcze dziecko czy nie...
nie wiem jak pożegnać się z maluchem, nie wiem czy potrafię..
przede mną jeszcze zabieg i boję się, boję się bardzo... nie samego zabiegu, ale tego co będę wtedy czuła...
jest mi źle...