reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Straty Naszych Aniołków

Nasza Oliwia odeszla...zostawiajac smutek, bol i tesknote w naszych sercach...miala przyjsc na swiat 1 lipca 2006 roku...byla tak bardzo kochana, ciekawe czy to czula..?
wszystko zaczelo sie od tego, ze przestalam czuc ruchy malutkiej, myslalam na pocatku, ze to nic powaznego, w koncu to dopiero 20 tydzien i kopniaczki nie byly tez zbyt regularne. ale z czasem coraz bardziej zaczelam sie niepokoic i dla wlasnego spokoju umowilam sie w niedziele na usg...
okazalo sie, ze serduszko malutkiej bylo za slabe i przestalo bic. Lekarze w szpitalu powiedzieli, ze nawet jesli udaloby mi sie donosic ciaze do konca Oliwka nie mialaby szansy na przezycie, jej malutkie serduszko bylo chore...
caly czas zastanawialam sie dlaczego tak sie stalo, dlaczego teraz, gdy tak bardzo pokochalam ta malutka istotke, gdy stala sie sensem mojego zycia. Obwinialam siebie za to co sie stalo, myslalam, ze moze prowadzilam zly tryb zycia, studia, sesja, zmezenie, ze moze gdybym z tego zrezygnowala i odpoczywala w domu Oliwia bylaby z nami. ale po rozmowie z przemilym lekarzem, ktory sie mna opiekowal, zrozumialam, ze nie bylo w tym mojej winy..jedyna przyczyna tego co sie stalo byla powazna wada serca i gdyby nie to Oliwia bylaby okazem zdrowia. Po wielu rozmowach z lekarzem prowadzacym zaczynam powoli myslec, ze tak musialo sie stac, ze moze Bog chcial miec przy sobie malego aniolka, mojego aniolka...teraz siedze i am to pisze, a lzy sciekaja mi po policzkach...
Ona odeszla, jest szczesliwa...a tutaj pozostal bol w naszych sercach, wielka tesknota z ta malutka istotka, ktora wszyscy przed narodzeniem juz tak bardzo pokochali, ktora stala sie sensem naszego zycia, dzieki ktorej zrozumialam, ze to wlasnie rodzina jest w zyciu najwazniejsza...bol jest narazie zbyt silny, bardzo ciezko mi sie to pisze,a z drugiej strony chce Wam napisac to co w tej chwili czuje...

wiem, ze napewno nigdy nie zapomnimy o tym co sie stalo, to na zawsze pozostanie w naszej pamieci, a Oliwa w naszych sercach...jesli kiedykolwiek bedziemy kiec dzieci, a mysle, ze tak bedzie..to chcialbym, zeby wiedzieli o tym, ze mieli siostre..wspomnienia napewno beda wracaly, a takie przezycia zmieniaja i napewno nie bedziemy juz tacy sami jak kiedys, beztroscy...

w sobote w gronie najblizszej rodziny zlozymy malutkie cialko naszej coreczki do grobu na wieczne spoczywanie.moze wtedy bedzie mi latwiej...bede wiedziala, ze zawsze moge pojsc i pomodlic sie nad jej grobme, a ona bedzie czuwala nad swoimi rodzicami z gory...

przepraszam, ze ta wypowiedz taka chaotyczna, ale caly czas jestem jeszcze roztrzesiona...i to dlatego tak...

dobrze, ze jest tutaj takie miejsce...w ktorym mozna podzielic sie swoja historia...:(
 
reklama
Martusiu,nie wiem co napisać... :-[Na pewno Oliwcia jest ślicznym aniolkiem.Zapalam jej światełko (*)(*)(*) Trzymaj sie jakoś...
 
Bardzo mi przykro Martusiu :( :( :(

moja bratowa przeszła prawie to samo co Ty i tak naprawdę przestała wierzyć, że może urodzić zdrowe dziecko...ale udało się i od 4 miesięcy jest szczęśliwą mamusią....głowa do góry! Trzymaj się cieplutko i wierz w lepsze jutro. Ja w każdym bądź razie mocno trzymam kciuki aby za jakiś czas pojawił się temat "Udało się. Jestem w ciąży", założony oczywiście przez Ciebie :)
:-*
 
Martusiu.. razem dzielismy chwile szczescie i smutku na forum lipcowek :(
teraz musimy zyc z tym ze nasze aniołki sa razem...:(
moj aniołek tak jak twoj mial chore serduszko... :( choc przyczyna dokladna przyczyna smierci jest nie znana..:(
wiem tylko ze moj aniołek ...miał chore serduszko..

siedze w domu... i przez caly czas mysle czemu tak sie stalo...
jutro pochowam mojego aniołka... ale wierze ze nasze aniołki są teraz szczesliwe..

trzymaj sie Martusiu.. <przytul> wiem co czujesz...
 
dziekuje Wam za wszystkie ciele slowa i wsparcie:*

Kasienko, w tym jakze trudnym dla Ciebi dniu jestem przy Tobie myslami, mam nadzieje, ze masz przy sobie swoich bliskich i nie jestes sam!

[*][*][*]
 
no i znowu przeżywam to samo...zastanawiam się dlaczego mnie to spotyka,co takiego złego zrobilam..wszyscy powtarzali mi:"myśl pozytywnie...nie martw się,tym razem na pewno wszystko będzie dobrze.." I nawet ja tak myślałam..Miałam jakąś taką wewnętrzną pewność,spokój,że wszystko będzie w porządku.Lekarz też zapewniał mnie,że jest nikła szansa na powtórkę sytuacji z sierpnia ubiegłego roku,kiedy to poroniłam w 9 tyg.I teraz dokładnie to samo się powtórzyło.Chociaż płód się rozwijał,miał 11mm w 8 tyg.,to jednak wciąz jednoznacznie nie było widać tętna.Lekarz wciąż czekał,może się coś zmieni.A ja miałam nadzieję.Ale wczoraj dowiedziałam się,że płod się zmniejsza-ma 6mm no a tętna oczywiście nie widać..Poprzednim razem poroniłam dokładnie w ten sam sposób,też nie było tętna.Co mam robić,aby uniknąć tego w przyszłości?Bardzo chcę mieć dziecko,i chcę zrobić wszystko,aby sytuacja sie nie powtórzyła.Od czego to zależy?Może któraś z dziewczyn miała podobną sytuację i będzie umiała mi pomóc..Dlaczego tak się dzieje??Musi być jakaś przyczyna,skoro dokładnie to samo zdarzyło się co ostatnio,nawet w tym samym czasie, po prostu ciąża się nie rozwija.DLACZEGO???? Czy ktoś umie mi odpowiedzieć na to pytanie? Nie chcę wciąż za każdym razem przeżywać tego samego.... :-[
 
reklama
Katia,zgadzam się z Tobą,że wykonanie badań dopiero po trzecim poronieniu to okrucieństwo!!!!Ileż można by oszczędzić cierpień,gdyby można to było zrobić już po drugim,a nawet może i po pierwszym razie?..Ja poroniłam właśnie drugi raz..i jest to po raz drugi ciąża obumarła,bez tętna..I nie chcę myśleć,co będzie,gdy przydarzy mi się to po raz trzeci...Będę i fizycznie,i psychicznie wykończona..chciałabym zrobić badania,ale one są bardzo drogie i niestety nie stać mnie na nie..wtedy może wiedziałabym,co jest przyczyną,że znowu skończyło się to tak samo jak poprzednim razem..
 
Do góry