Kamy_czek
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Październik 2008
- Postów
- 332
Witajcie,
Wczoraj urodziłam moją malutką córeczkę w 23 tygodniu.. Zdążyliśmy się z mężem pożegnać z naszym Aniołkiem.
Od miesiąca leżę w szpitalu z powodu silnych krwawień, prawdopodobnie z nadżerki, tydzień temu wykryto u mnie baterię klebsiella pneumoniae w posiewie z narządów rodnych. Dostałam antybiotyk.. 25.01 w niedzielę miałam skurcze które się wyciszyły, lekarz poinformował mnie że jeżeli zacznie się poród to nie będą w stanie go powstrzymać, organizm walczył z infekcją... 26.01 wieczorem skurcze wróciły dużo mocniejsze, nic nie pomagało, ani kroplówka, ani tabletki... Urodziłam córeczkę po 6 godzinach. Malutką miała krwiaczka na plecach, nie wiem czy to przez infekcję czy nie...
Ciąża od początku była trudna, 1 trymestr przespałam. W 2 zaczęły się upławy i plamienia na które mój gin przepisał progesteron, nie pobrano mi cytologii ani żadnych wymazów. Myślę sobie że może gdyby wcześniej znaleźć przyczynę to może nieszczęścia dało by się uniknąć.
W trakcie ciąży kilkukrotnie zgłaszam lekarzowi oraz zgłaszam się do szpitala z bólami w okolicy prawego jajnika, stwierdzono że to ciąża naciska na nerw a ja sobie myślę że to był objaw większej infekcji. Mam już dwie kochane córeczki w wieku 7 i 10 lat i niegdy nie miałam takich bóli w ciąży, zwłaszcza na początku.
Jestem dalej w szpitalu aż do wyleczenia infekcji. Tylko teraz czuję pustkę, nie widzę sensu leczenia... A jeszcze długa droga przedemną...
Mam kochanego męża który był przy każdym porodzie, przecinał pępowine, również tego gasnącego maleństwa. On również powiedział naszym dzieciom że dzidziuś jest z aniołkami... Załatwia formalności, pogrzeb...
Chciałabym już wyjść do domu, do dzieci a z drugiej strony nie wiem jak dalej żyć, jak o tym rozmawiać, jak nasze szczęście zgasło. Jak rozmawiać z dziećmi, z ludźmi... Przeżyć te następne miesiące i wyznaczoną datę porodu. Latem mieliśmy piękne plany dla naszej 5 a teraz jest ból i będzie grób zamiast wózeczka.
Jak sobie poradzić? Mamy Aniołów pomóżcie proszę.
Wczoraj urodziłam moją malutką córeczkę w 23 tygodniu.. Zdążyliśmy się z mężem pożegnać z naszym Aniołkiem.
Od miesiąca leżę w szpitalu z powodu silnych krwawień, prawdopodobnie z nadżerki, tydzień temu wykryto u mnie baterię klebsiella pneumoniae w posiewie z narządów rodnych. Dostałam antybiotyk.. 25.01 w niedzielę miałam skurcze które się wyciszyły, lekarz poinformował mnie że jeżeli zacznie się poród to nie będą w stanie go powstrzymać, organizm walczył z infekcją... 26.01 wieczorem skurcze wróciły dużo mocniejsze, nic nie pomagało, ani kroplówka, ani tabletki... Urodziłam córeczkę po 6 godzinach. Malutką miała krwiaczka na plecach, nie wiem czy to przez infekcję czy nie...
Ciąża od początku była trudna, 1 trymestr przespałam. W 2 zaczęły się upławy i plamienia na które mój gin przepisał progesteron, nie pobrano mi cytologii ani żadnych wymazów. Myślę sobie że może gdyby wcześniej znaleźć przyczynę to może nieszczęścia dało by się uniknąć.
W trakcie ciąży kilkukrotnie zgłaszam lekarzowi oraz zgłaszam się do szpitala z bólami w okolicy prawego jajnika, stwierdzono że to ciąża naciska na nerw a ja sobie myślę że to był objaw większej infekcji. Mam już dwie kochane córeczki w wieku 7 i 10 lat i niegdy nie miałam takich bóli w ciąży, zwłaszcza na początku.
Jestem dalej w szpitalu aż do wyleczenia infekcji. Tylko teraz czuję pustkę, nie widzę sensu leczenia... A jeszcze długa droga przedemną...
Mam kochanego męża który był przy każdym porodzie, przecinał pępowine, również tego gasnącego maleństwa. On również powiedział naszym dzieciom że dzidziuś jest z aniołkami... Załatwia formalności, pogrzeb...
Chciałabym już wyjść do domu, do dzieci a z drugiej strony nie wiem jak dalej żyć, jak o tym rozmawiać, jak nasze szczęście zgasło. Jak rozmawiać z dziećmi, z ludźmi... Przeżyć te następne miesiące i wyznaczoną datę porodu. Latem mieliśmy piękne plany dla naszej 5 a teraz jest ból i będzie grób zamiast wózeczka.
Jak sobie poradzić? Mamy Aniołów pomóżcie proszę.