Tak sobie czasami myślę że poprzednia ciąża, a właściwie starania o nią były takie beztroskie. Stwierdziliśmy że chcemy mieć dzidziusia i normalnie się kochaliśmy...Poszłam co prawda do ginka żeby mi sprawdził czy mam owulkę, ale nie było tego całego zamieszanie jakie teraz mam w łepetynie.
Obawiam się że teraz to ja zwariuję. Będę liczyć, mieszyć, malować wykresy...mimo że się nie bardzo do tego nadaję i obiecałam sobie że nie będę tak robić. No ale cóż ->takie życie!
Choć zrobię chyba wszystko zeby moje dzieciątko znowu wróciło do brzuszka.
A sorki za takie przemyślenia ale tak mnie wzięło na wspominki.