Witam i piszę tego posta z nadzieją,że ktoś podsunie jakieś rozwiązanie...naprowadzi na jakiś "trop".
w 2009 roku, po prawie roku starań zaszłam w ciążę. Po porodzie mój organizm rozregulował się,ale było znośnie. Od dłuższego czasu (chyba już ponad rok, jak nie więcej) przez każdym okresem mam plamienia. Cykl trwa między 25 a 27 dni i schemat zawsze był ten sam. 23-24 dzień cyklu po każdej wizycie w toalecie na papierze widzę świeżą krew. Kolejnego dnia krew pojawia się także na wkładce, po wysiłku. Wszystko po to,aby po 3 dniach nadszedł okres trwający intensywnie 2-3 dni...a później 2-3 dni plamień. Od maja zaczęłam naciskać lekarzy na wyjaśnienie tej sytuacji...badania przez kilka miesięcy, a konkretów brak...
stosunek FSH/LH- 0.63
prolaktyna 17,9
progesteron 21 dzień ok 12
Tsh, ft4 - ok
androgeny -mimo łojotoku i kilku innych objawów, ok...
Na przełomie października i listopada dowiedziałam się,że mam nadprodukcję insuliny. Biorę Metformax, który miał pomóc, a mam wrażenie,że jest gorzej.
Od 4 cykli krwisty śluz zaczął pojawiać się w okolicach domniemanej owulacji.
W bieżącym cyklu był również w 16 dni cyklu.
W tym cyklu byłam na USG 12-ego dnia cyklu. Niby owulacji brak...zapadający się pęcherzyk 9mm. Krótkie cykle, może w trakcie owulacji byłam? Wydawało mi się,że miewam owulację. Endokrynolog zlecił badanie progesteronu 12,16,21 dnia cyklu (w poprzednim cyklu)...był skok, który pośrednio podobno wskazuje na wystąpienie owulacji w cyklu...nie wiem. Czyli jednak owulacje chyba mam?
Poprzedni cykl jak nigdy 28 dni, a wydawało mi się,że owulka była 14...wieć nie mogłam się mylić skoro cyklu miał 28 dni. Najdziwniejsze jest jednak to,że mimo wydłużonego cyklu plamienia pojawiły się 23 dnia cyklu...tak jakby "żyły własnym życiem" bez względu na długość cyklu. DO czego zmierzam....a no do tego,że plamienia zawsze występowały regularnie...a miesiączka przychodziła tego dnia, którego powinna.
W tym cyklu lekarz włączył Duphaston...jakie było moje zdziwienie,kiedy zaczęłam plamić już 20-go dnia cyklu!!!! To się zdarza pierwszy raz...dzisiaj jest 22 dzień, kazał zwiększyć dawkę Duphastonu,ale zastanawiam się czy jest sens,bo widać,że okres powinien nadejść max 25 dnia cyklu...Myśląc logicznie i tak jak do tej pory...wskazywałoby to na fakt owulacji jeszcze przed wizytą u lekarza (dlatego nei widział owulki?) , tak jak mi się wydawało... Biorąc Duphaston w podwojonej dawce wydłużę cyklu, króry być może powinien zakończyć się wcześniej.
Wydaje mi się (jak i lekarzowi),że plamienia nie są skutkiem braku progesteronu, bo w końcu 12 to nie taki zły wynik.
Czy któraś z Was miała takie sytuację i postawioną jakąś diagnozę?
Na USG lekarz szukał mięśniaków...niby brak...
Staramy się o dziecko, a ja zaczynam wariować z tymi domysłami. Coś jest nie tak, tylko sam lekarz nie wie co...Może któraś z Was miała podobne doświadczenia?
Dodam,że na usg było kilka drobnych pęcherzyków. Policystyczne jajniki? Ale obraz badań krwi wcale do nich nie pasuje.
Już myślałam,że może jestem w ciąży i dlatego te plamienia wczesne,ale testy negatywne.