Hej wam wszystkim. Jestem tutaj nowa. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło :-)
Może opowiem wam moją historię z nadzieją, że ktoś będzie w stanie mi pomóc... Mam 20 lat. Jakieś 4 tygodnie temu robiłam sobie test ciążowy i wyszły dwie kreski. Jedna była bardzo bladziutka, dlatego też powtórzyłam test po tygodniu. Tym razem ta druga kreska była bardziej widoczna gołym okiem. Byłam pewna, że jestem w ciąży. Zaznaczam, że nie chcę mieć w tym czasie dziecko, ale stało się. Dziecka na pewno bym nie usunęła.
Jednak... w 6 tygodniu ciąży (z moich obliczeń) dostałam silnego krwotoku. Przez dwa dni leciała ze mnie ciemna krew ze skrzepami...:-( Byłam pewna, że to poronienie.
Po tym wszystkim objawy ciąży nie ustąpiły. Wciąż miałam wielki apetyt na śledzie, lody, pomidory i ogórki kiszone. Tak samo piersi bolały jak wcześniej... Nie wiedziałam co o tym myśleć.
Wczoraj zrobiłam sobie test dla pewności i właściwie z czystej ciekawości (to jest bądź by był 8 tc) i jak mnie zdziwiło gdy zobaczyłam dwa ładne czerwone kreseczki na teście.
Co o tym myślicie? Minęło już 2 i pół tygodnia od tego krwawienia... I teraz nie wiem czy to był krwiak, pseudomiesiączka czy okres... Ale jakby to był okres to nie wyszedłby mi teraz test pozytywny:-( Czy hormon ciążowy może się tak długo utrzymywać? Oczywiście pójdę do ginekologa, ale to dopiero za tydzień.
Ktoś miał podobną sytuację?
Proszę o odpowiedzi.
Magda