reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

starania się - watpliwości..

reklama
Ja któregoś dnia już po walkach, kłótniach, płaczach, wyprowadzaniu się właśnie o to byłam umówiona z koleżanką na pogaduchy. Postanowiłam się wyżalić i wypłakać jakie to ja mam problemy.
Usłyszałam jedno: nie pije, nie pali, nie bije, nie szlaja się to na co ty narzekasz ciesz się ze swojego szczęścia. A to, że się nie chce bzykać to rewelacyjnie nie jedna by ci zazdrościła!!!

No chyba mnie zbytnio nie słuchała, tak mi się wydaje. Ale okazuje się, że nie jestem sama. Cały czas z tym jakoś walczę ale też mam czasami dość. Bo rozumiem, że może go tak nie pociągam jak na początku i już nie jestem obiektem seksualnym tylko ukochaną żoną ale swoje potrzeby mam.
 
Kochanie to juz jest prywatnie :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: u mnie kosztuje 22 zł kurcze strasznie długo się czeka :wściekła/y:

no to nieciekawie...TYDZIEŃ!
a w innym laboratorium? innym mieście?

Ja któregoś dnia już po walkach, kłótniach, płaczach, wyprowadzaniu się właśnie o to byłam umówiona z koleżanką na pogaduchy. Postanowiłam się wyżalić i wypłakać jakie to ja mam problemy.
Usłyszałam jedno: nie pije, nie pali, nie bije, nie szlaja się to na co ty narzekasz ciesz się ze swojego szczęścia. A to, że się nie chce bzykać to rewelacyjnie nie jedna by ci zazdrościła!!!

No chyba mnie zbytnio nie słuchała, tak mi się wydaje. Ale okazuje się, że nie jestem sama. Cały czas z tym jakoś walczę ale też mam czasami dość. Bo rozumiem, że może go tak nie pociągam jak na początku i już nie jestem obiektem seksualnym tylko ukochaną żoną ale swoje potrzeby mam.

koleżanka ma bardzo prymitywne podejście..tak myśle.
Ale faktycznie, nie jestes sama...Dużo tutaj ma taki problem. Ja kiedys wstydzilam się o tym pisać...bo myslałam ze to u mnie tylko tak jest....a teraz mi lepiej ze nie jestem sama. Nie znacyz to ze ciesze sie ze ktos tez ma klopoty, ale przyjmuje ze tak to z tymi debilami juz jest:-)
Najpierw zyc ci nie dają na początku, chcą ciągle tylko jednego a ciebie uważają za oziembłą..a jak oni nie chcą to po prostu tak musi byc - nie mają siły, ochoty, są zmęczeni..A my oziembłe i niedostępne!!!!
 
Kochanie to juz jest prywatnie :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: u mnie kosztuje 22 zł kurcze strasznie długo się czeka :wściekła/y:

Czosnek jak mus to mus. Ja chleje w weekend już wiem, że mogę. I obym chlała sama.
W niedzielę zaczynam nowy cykl i leki.
Już mam wszystko w dupie, już mi wszystko jedno.
 
czasami pogadam sobie z byłym kolegą i się dowartościuje:-)myśle ze on takich problemów nei będzie miał...hihihi ale to nie jest facet na stały związek, rodzine..za to bardzo przystojny i jak powie miłe słowo to się lepiej robi:-)

ale i przykro ze od męza sie tego nei słyszy:-(

My to nawet po 4 miesiące sexu nie mieliśmy kiedyś..teraz się poprawiło! ale i tak dobrze nei jest:baffled:

Tez mam takiego kolege, zreszta nie jednego. Jeden jest taki, ze zawsze ze mna dlugo rozmawia, flirtujemy delikatnie, on mi mowi, ze na mnie leci i jest fajnie. Inny na przyklad zawsze jak mnie zobaczy, to musi mnie obejsc dookola i powiedziec, ze niezla ze mnie laska ;-) To jest BARDZO mile, ale ziarnko goryczy to wlasnie to co napisalas - chcialoby sie to slyszec od meza.......

Brak seksu przez 4 miesiace?... i jak tu nie myslec, ze facet ma kogos na boku :baffled::baffled::baffled: eh to wszystko mialo byc inaczej... gdybym wiedziala, to bym go zostawila przed slubem... :-(


też mam takie mysli..wiem ze to okropne ale byłam juz bliska wprowadzić je w życie...

Nie wiem czy to okropne... Rozmawialam nie raz z moim M, ze zdrada = koniec zwiazku. Oboje znamy wiec konsekwencje. Ale co poradzic na to, ze czlowiek ma potrzeby, chce tej czulosci, zainteresowania drugiego czlowieka itd... jest gotowy dawac to wszystko partnerowi, tylko, ze partner nie daje w zamian tego, czego sie potrzebuje... Nie wiem, moze musze kiedys powiedziec M, ze juz wiem czemu kobiety zdradzaja swoich mezow, moze to nim troche wstrzasnie i wezmie sie za siebie... Ja wiem, ze on mnie bardzo kocha na swoj sposob, dba o mnie, ogolnie jest 'w porzadku', ale nie potrafi dostrzec i zrozumiec moich potrzeb nawet, jak mu o nich mowie wprost...
 
Ja któregoś dnia już po walkach, kłótniach, płaczach, wyprowadzaniu się właśnie o to byłam umówiona z koleżanką na pogaduchy. Postanowiłam się wyżalić i wypłakać jakie to ja mam problemy.
Usłyszałam jedno: nie pije, nie pali, nie bije, nie szlaja się to na co ty narzekasz ciesz się ze swojego szczęścia. A to, że się nie chce bzykać to rewelacyjnie nie jedna by ci zazdrościła!!!

No chyba mnie zbytnio nie słuchała, tak mi się wydaje. Ale okazuje się, że nie jestem sama. Cały czas z tym jakoś walczę ale też mam czasami dość. Bo rozumiem, że może go tak nie pociągam jak na początku i już nie jestem obiektem seksualnym tylko ukochaną żoną ale swoje potrzeby mam.

Heh co za podejscie... Ja kiedys myslalam, ze to wlasnie bedzie tak, ze ja bede symulowac, ze mam dluzsza @ zeby tylko troche od seksu odpoczac... ale szybko sie okazalo, ze problem bedzie zgola inny. Jak slucham, ze moja byla przyjaciolka ma seks prawie codziennie, niezaleznie od tego, z ktorym wlasnie jest facetem, to mi sie wierzyc nie chce, ze mezczyzna moze az tak bardzo pozadac swojej kobiety... :eek:

Eh.. ja juz widze M za 20 lat, spocony po calym dniu, w poplamionym dresie, kladzie sie na lozku i mowi, ze chce seksu i ze to ja mam tym razem byc strona aktywna... a mi sie tak bardzo bedzie chcialo po tych wszystkich latach walki, prosb i grozb, ze poloze sie spac w drugim pokoju...

Powiem Wam jeszcze, ze mi moj M dzien po naszym pierwszym wspolnym seksie powiedzial, ze teraz musimy zrobic sobie przerwe
zeby nam sie nie znudzilo :confused2::confused2::confused2: i od tamtego czasu mam wrazenie, ze te przerwy sie ciagna i ciagna w nieskonczonosc...

Jak to zrobic zeby nie myslec tyle o problemach w zwiazku, zeby sie tym wszystkim nie zadreczac, zeby byc ponad tym?... Tak jak jest M - on w ogole o zwiazku nie mysli i jest przeswiadczony o tym, ze wszystko jest cacy...
 

Nie wiem czy to okropne... Rozmawialam nie raz z moim M, ze zdrada = koniec zwiazku. Oboje znamy wiec konsekwencje. Ale co poradzic na to, ze czlowiek ma potrzeby, chce tej czulosci, zainteresowania drugiego czlowieka itd... jest gotowy dawac to wszystko partnerowi, tylko, ze partner nie daje w zamian tego, czego sie potrzebuje... Nie wiem, moze musze kiedys powiedziec M, ze juz wiem czemu kobiety zdradzaja swoich mezow, moze to nim troche wstrzasnie i wezmie sie za siebie... Ja wiem, ze on mnie bardzo kocha na swoj sposob, dba o mnie, ogolnie jest 'w porzadku', ale nie potrafi dostrzec i zrozumiec moich potrzeb nawet, jak mu o nich mowie wprost...

Zdradzę wam co mi powiedział mój na samym początku.
Leżeliśmy i rozmawialiśmy o zdradzie. Ja oczywiście aferzystka chciałam wymusić, żeby w razie czego mi powiedział o zdradzie.
Wzięłam go na litość. Powiedziałam mu, że nawet jak mnie zdradzi to nie dojdzie do zerwania tylko razem dojdziemy do porozumienia. Ale chciałabym wiedzieć o zdradzie ponieważ, któraś może być chora i może mnie zarazić i narazić na bolesne leczenie. A co gorsze któraś może mieć HIV i przez jego jedną noc może skazać mnie na śmierć. Więc jeżeli mnie kocha ale mimo to zdradzi BO COŚ TAM, to otwarcie mi o tym powie i przebada się. Brutalne ale powiedzmy, że się ubezpieczyć chciałam a słowo śmierć działa. A oni w ten sposób o zdradzie nie myślą.

Na to mój powiedział mi tak. Że jeżeli on będzie miał seks bez żebrania, wtedy kiedy będzie miał ochotę i seks nie będzie na kłodę, będzie miał ugotowane i wyprane, do domu będzie wracał do uśmiechniętej żony a nie obrażonej księżniczki to nie ma takiej możliwości, żeby zdradził.

Powtórzyłam mu to po 7 latach związku ale już w drugą stronę. I powiedziałam, że dostał to co chciał, żaden z jego kolegów tego nie ma nawet w najmniejszym stopniu.
Ale ja nie dostaje tego czego chce a robie wszystko to co on chce, jestem nieszczęśliwa i załamana a on ma to w dupie i nic nie robi. I jeżeli dojdzie do zdrady z mojej strony to będzie wiedział dlaczego i przez kogo.

No oczywiście koniec końców nie zdradziła a on nie za wiele się zmienił. Teraz musi bo płodzimy dziecko więc się meczy ale wam powiem, że w cale nie jest mi go szkoda. Niech bzyka leń cholerny.
 
no to nieciekawie...TYDZIEŃ!
a w innym laboratorium? innym mieście?



koleżanka ma bardzo prymitywne podejście..tak myśle.
Ale faktycznie, nie jestes sama...Dużo tutaj ma taki problem. Ja kiedys wstydzilam się o tym pisać...bo myslałam ze to u mnie tylko tak jest....a teraz mi lepiej ze nie jestem sama. Nie znacyz to ze ciesze sie ze ktos tez ma klopoty, ale przyjmuje ze tak to z tymi debilami juz jest:-)
Najpierw zyc ci nie dają na początku, chcą ciągle tylko jednego a ciebie uważają za oziembłą..a jak oni nie chcą to po prostu tak musi byc - nie mają siły, ochoty, są zmęczeni..A my oziembłe i niedostępne!!!!
Podzwie popytam w innych miastach :-) ale jednak najpierw zrobię sobie test :tak:
Czosnek jak mus to mus. Ja chleje w weekend już wiem, że mogę. I obym chlała sama.
W niedzielę zaczynam nowy cykl i leki.
Już mam wszystko w dupie, już mi wszystko jedno.
Kochanie jeszcze nic niewiadomo :-) moze jednak bedziemy piły razem :tak: głowka do góry kochana :tak:
 
Heh co za podejscie... Ja kiedys myslalam, ze to wlasnie bedzie tak, ze ja bede symulowac, ze mam dluzsza @ zeby tylko troche od seksu odpoczac... ale szybko sie okazalo, ze problem bedzie zgola inny. Jak slucham, ze moja byla przyjaciolka ma seks prawie codziennie, niezaleznie od tego, z ktorym wlasnie jest facetem, to mi sie wierzyc nie chce, ze mezczyzna moze az tak bardzo pozadac swojej kobiety... :eek:

Eh.. ja juz widze M za 20 lat, spocony po calym dniu, w poplamionym dresie, kladzie sie na lozku i mowi, ze chce seksu i ze to ja mam tym razem byc strona aktywna... a mi sie tak bardzo bedzie chcialo po tych wszystkich latach walki, prosb i grozb, ze poloze sie spac w drugim pokoju...

Powiem Wam jeszcze, ze mi moj M dzien po naszym pierwszym wspolnym seksie powiedzial, ze teraz musimy zrobic sobie przerwe zeby nam sie nie znudzilo :confused2::confused2::confused2: i od tamtego czasu mam wrazenie, ze te przerwy sie ciagna i ciagna w nieskonczonosc...

Jak to zrobic zeby nie myslec tyle o problemach w zwiazku, zeby sie tym wszystkim nie zadreczac, zeby byc ponad tym?... Tak jak jest M - on w ogole o zwiazku nie mysli i jest przeswiadczony o tym, ze wszystko jest cacy...


zajmij się sobą, zrób sobie jakąś przyjemność a on niech spada;-)
na facecie świat sie nie kończy! na sexie tez nie...a jesli bardzo bedzie ci to przeszkadzalo i nic sie nie zmieni to są inni...wiem ze to brutalne co mowie, ale takie zycie. Sama o tym myślałam. ALe pojawila się fasolka i juz mi nie można tak myśleć;-) Chciałabym aby tylko wszystko pomyślnie się zakończyło i dzidiza była zdrowa - to najważniejsze! a facet..nie ten to będzie inny...

Piękne i młode jestesmy, i fajne, prawda???

ja sie zpaisalam na silownie zeby sobie humor poprawic i było suuuuper, no ale juz nie chodzę.......


a własnie czy chodzenie na bieżni może zaszkodzić fasolce? takie deikatne dreptanie?
 
reklama
Zdradzę wam co mi powiedział mój na samym początku.
Leżeliśmy i rozmawialiśmy o zdradzie. Ja oczywiście aferzystka chciałam wymusić, żeby w razie czego mi powiedział o zdradzie.
Wzięłam go na litość. Powiedziałam mu, że nawet jak mnie zdradzi to nie dojdzie do zerwania tylko razem dojdziemy do porozumienia. Ale chciałabym wiedzieć o zdradzie ponieważ, któraś może być chora i może mnie zarazić i narazić na bolesne leczenie. A co gorsze któraś może mieć HIV i przez jego jedną noc może skazać mnie na śmierć. Więc jeżeli mnie kocha ale mimo to zdradzi BO COŚ TAM, to otwarcie mi o tym powie i przebada się. Brutalne ale powiedzmy, że się ubezpieczyć chciałam a słowo śmierć działa. A oni w ten sposób o zdradzie nie myślą.

Na to mój powiedział mi tak. Że jeżeli on będzie miał seks bez żebrania, wtedy kiedy będzie miał ochotę i seks nie będzie na kłodę, będzie miał ugotowane i wyprane, do domu będzie wracał do uśmiechniętej żony a nie obrażonej księżniczki to nie ma takiej możliwości, żeby zdradził.

Powtórzyłam mu to po 7 latach związku ale już w drugą stronę. I powiedziałam, że dostał to co chciał, żaden z jego kolegów tego nie ma nawet w najmniejszym stopniu.
Ale ja nie dostaje tego czego chce a robie wszystko to co on chce, jestem nieszczęśliwa i załamana a on ma to w dupie i nic nie robi. I jeżeli dojdzie do zdrady z mojej strony to będzie wiedział dlaczego i przez kogo.

No oczywiście koniec końców nie zdradziła a on nie za wiele się zmienił. Teraz musi bo płodzimy dziecko więc się meczy ale wam powiem, że w cale nie jest mi go szkoda. Niech bzyka leń cholerny.

Dobrze, ze tak z nim pogadalas, przynajmniej powiedzial Ci co i jak i wiedzialas na czym stoisz. Jak on zareagowal kiedy powtorzylas mu ten sam tekst, ale w druga strone? Niech Ci go nie bedzie szkoda, ze sie meczy, we mnie faceci zaczynaja juz powoli budzic agresje przez swoje zachowanie
:wściekła/y:

Mysle, ze to wazne zeby kobieta byla w dobrym humorze kiedy maz wraca do domu, i ja naprawde chcialabym zeby tak bylo i w moim przypadku, ale ja nie moge! Rzadko sie zdarza, ze mam dobry humor, zawsze cos jest nie tak, zawsze czyms mnie M zirytuje, albo na uczelni cos sie nie uklada... A dzisiaj ciezko zebym byla radosna i skakala pod sufit... Jeszcze on ma od tego tygodnia przez chyba 3 jakas dodatkowa robote, w piatek po pracy chyba pojedzie wlasnie do drugiej roboty i bedzie tam siedzial do wieczora, to wszystko mnie jeszcze dodatkowo wkurza, bo ja chce miec tego faceta przy sobie, chce zeby wreszcie zaczal spelniac moje potrzeby, a on zamiast sie tego nauczyc, to gdzies jezdzi :wściekła/y: wkurza mnie to straszliwie :angry:

Naprawde kiedys dbalam o dom, sprzatalam, gotowalam, pralam itd, ale juz mi sie nie chce, ile moge dawac i nie dostawac w zamian tego czego potrzebuje? No ile? Czemu ja za niego wyszlam? :baffled: z drugiej strony wiem, ze z kazdym po pewnym czasie byloby tak samo jak z tym...
 
Do góry