reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Ale jak sama piszesz nic nie jest przesądzone... A jak się zblokujesz i zamartwisz to to na pewno nie pomoże.... tak więc może warto wykrzesać siły i spróbować całym sercem uwierzyć,że się uda..... wiem,że czasem to trudne, każda z nas ma chyba momenty zwątpienia....
ja też mam takie momenty pt "2 razy się nie udało, to czemu 3ci ma się udać?" ale potem czytam że tak bywa, tak jest.... ale że się da i że nie można opuszczać głowy... staram się, ostatnio to mi nawet jakoś zaczęło wychodzić.... i powiem Ci,że jakoś lepiej mi się z tym nastawieniem żyje - łatwiej....

pomimo wszystko....
 
reklama
Ani@k przychodza tez takie dni zwatpienia i nie jest w tym nic zlego. Czasem trzeba sie wyplakac, zeby sie oczyscic i zaczac walczyc, bo jest o co! Gdybys zajrzala na inne watki (te bardziej twarde) zobaczylabys ile jest dziewczyn i po ilu stratach i nie poddaja sie. Wszystko jest mozliwe, trzeba tylko wierzyc, ze pewnego dnia sie uda.
 
ja też się staram tak myśleć.. ale im dłużej próbuję trzymać 'pion' tym częsciej polegam.. :zawstydzona/y: dlaczego tak jest??? dlaczego myśli do nas powracają??? jak je wykorzenić??? :confused:

Gatto oj czytam też inne wątki.. i czasami już mi się nie chce nawet kompa włączać.. zaraz po poronieniu byłam na wątku 'ciąża po poronieniiu'.. byłam tam krótko.. nie wytrzymałam czytając o ciągłych stratach.. było tego mnóstwo.. mimo że powinnam się zintegrować - wymiękłam.. :zawstydzona/y:
 
Ostatnia edycja:
Moim zdaniem wykorzenić się ich nie da - zawsze będą wracać.... Ja postanowiłam nauczyć się z nimi żyć... Zagłuszałam jak było trzeba, jak za bardzo dominowały - a to zakupy, a to remont, a to kwiatki na balkonie, a to blog, a to.... cokolwiek co odciąga uwagę.... I z czasem okazało się że zagłuszanie jest rzadziej potrzebne,że tylko czasem muszę się postawić do pionu....
Wiem,że praca też mi w tym dodatkowo pomoże.... więc może jakoś tak?
 
Ani@k przede wszystkim nalezy zaakceptowac ta strate. Dopoki nie pogodzisz sie z tym bedzie wracalo jak wredny wrzod na dooopie (sorry za porownanie). Trzeba przejsc ten etap zaloby, pozegnac sie i zaczac zyc na nowo (nie mowie, zeby zapomniec, bo sie nie da). Moze ty kochana jeszcze nie skonczylas etapu zaloby....
 
Cześć kochanie..
Dziewczyny dobrze piszą..najważniejsze to zaakceptować stratę, potem 'jakoś' idzie. Ja bardzo rzadko myślę o tym co się nam przydarzyło. Wiadomo, że jest mi ciężej jak widze malutkie dzieci..czasami specjalnie odwracam od nich wzrok. Nauczyłam się doceniać to co mam, dlatego coraz częściej budzę się z uśmiechem na ustach. Sprawiamy sobie z M. masę przyjemności i robimy to wszystko co ciężko się robi z dziećmi.. czyli:
1. chodzimy na spontaniczne imprezy
2. wychodzimy spontanicznie w nocy do kina
3. kochamy się gdzie chcemy i kiedy chcemy ;-)
4. jeździmy na spontaniczne wakacje

Tak jak zawsze ja BARDZO zazdrościłam dziewczynom w ciąży lub z dziećmi to teraz one mi mówią 'ale macie fajnie', itd :-p.
Dlatego też między innymi rzadziej piszę, bo ciągle coś z M. robimy:tak:.

Myszko- ja też miałam 3 kamienie, dlatego wycięłam woreczek (co roku mi te cholery się powiększały). Ja wycięłam profilaktycznie ze względu na ciąże a generalnie można z tym spokojnie żyć.
 
być może.. nie wiem

starałam się pogodzić z tym co się stało.. ale chyba bezkutecznie..

są dni kiedy budzę się i cały czas analizuję co mogłam zrobić a nie zrobiłam.. i czego nie powinnam zrobić a zrobiłam..
myślałam też że czas kiedy mogę swobodnie rozmawiać o moim poronieniu jest czasem kiedy już wszystko 'przeszło' 'zostało aakceptowane'..

ehhh tyle mam lat a jeszcze się nie nauczyłam racjonalości..
 
reklama
jestem po lekarzu, mam 3 kamienie w woreczku zolciowym :-( nadrobie Was jak wroce z dietetycznych zakupow;-)

ojoj... niefajnie - choć nie znam się na tym... w każdym razie dietkować się na pewno będziesz dzielnie i wszystko wróci do normy!!! oby nie bolało już...

Cześć kochanie..
Dziewczyny dobrze piszą..najważniejsze to zaakceptować stratę, potem 'jakoś' idzie. Ja bardzo rzadko myślę o tym co się nam przydarzyło. Wiadomo, że jest mi ciężej jak widze malutkie dzieci..czasami specjalnie odwracam od nich wzrok. Nauczyłam się doceniać to co mam, dlatego coraz częściej budzę się z uśmiechem na ustach. Sprawiamy sobie z M. masę przyjemności i robimy to wszystko co ciężko się robi z dziećmi.. czyli:
1. chodzimy na spontaniczne imprezy
2. wychodzimy spontanicznie w nocy do kina
3. kochamy się gdzie chcemy i kiedy chcemy ;-)
4. jeździmy na spontaniczne wakacje

Tak jak zawsze ja BARDZO zazdrościłam dziewczynom w ciąży lub z dziećmi to teraz one mi mówią 'ale macie fajnie', itd :-p.
Dlatego też między innymi rzadziej piszę, bo ciągle coś z M. robimy:tak:.

też tego próbowaliśmy i chyba działa;) tak jak pisałam o wszystkim, co odciągało uwagę to my sami dla siebie też byliśmy takimi absorbowaczami czasu i uwagi.... zadziałało chyba bo myślę,że poradziłam sobie z sytuacją....

być może.. nie wiem

starałam się pogodzić z tym co się stało.. ale chyba bezkutecznie..

są dni kiedy budzę się i cały czas analizuję co mogłam zrobić a nie zrobiłam.. i czego nie powinnam zrobić a zrobiłam..
myślałam też że czas kiedy mogę swobodnie rozmawiać o moim poronieniu jest czasem kiedy już wszystko 'przeszło' 'zostało aakceptowane'..

ehhh tyle mam lat a jeszcze się nie nauczyłam racjonalości..

Ani@k
skoro możesz o tym swobodnie rozmawiać to uważam,że nie jest źle....
ale to nie musi oznaczać 100% Twojego komfortu psychicznego.... i to nie jest Aniu kwestia wieku i racjonalności, o których piszesz.... Ja bym to bardziej podpięła pod wrażliwość i emocje.... a tu wiek nie ma nic do rzeczy.... za to CZAS ma - tak uważam... choć najważniejsze to wypisać sobie na kartce wszystkie zarzuty jakie rzucamy światu i otoczeniu i na tej samej kartce spróbować znaleźć i wpisać antidotum.... a potem POWOLI spróbować je stosować..... z dnia na dzień może będzie lepiej.... pewnie nie od razu - ale! nawet jesli stawia sie krok w tył - warto zrobić przynajmniej dwa do przodu:) 3maj się dzielnie - a my wysłuchamy, pogadamy.... zawsze!



PS ale się namądrowałam!
 
Do góry