Dziewczyny już tak nie szalejcie z tymi alergiami. Jak jesteście ciężarówki w ciąży i macie zwierzęta w domu sierściuchowe to w taki sposób zabezpieczy się dziecko bardziej przed alergiami niż będąc w ciąży i oddać zwierzę w obawie o dziecko. Najczęściej dziecko alergii dostaje gdy któreś z rodziców ma alergię a gorzej jak oboje rodziców mają tą samą alergię.
Lepiej zrobić próby uczuleniowe i będzie święty spokój. Ja kiedyś byłam uczulona na jajka, dostawałam na ciele krost nie swędzących ale wyglądających tak jakby mnie chmara komarów pożarła. Alergia mi z czasem minęła i teraz z kurzu bardziej kicham.
Ja byłam od maleńkości ze zwierzakami, kotami przez 22 lata non stop i ich sierść jakoś mnie w ogóle nie uczuliła.
Ne warto też pilnować dziecka aż tak bardzo i zamykać go w hermetycznych wręcz świecie, bo ma większe szanse zostania na coś alergikiem niż dziecko które normalnie jadło i normalnie na podwórku się bawiło.
Nawet przytoczcie sobie takie przykłady z waszych żyć. Na pewno większość z was ma rodziny mieszkające na wsi, ciotki, kuzynów, wujków, dziadków gdzie większość całe życie na wsi jest, tam się urodziła, wychowała i dorastała. Czy te osoby mają alergię na pyłki, sierść, jedzenie? Raczej bardzo bardzo bardzo rzadko.