Wiecie dziewczyny ja długo byłam niepozorną dziewczyną, po prostu szukałam jakiegoś sposobu na siebie. I tak studia mnie trochę zmieniły, otworzyły, bardziej ośmieliły, ale studia rzuciłam, wyniosłam się do chłopa, który mnie już kompletnie otworzył. Zawsze zazdrościłam mojej siostrze jej bezpośrednich śmiesznych tekstów, a teraz sama takimi sypię, a wszystko przez mojego chłopa. On ma takie poczucie humoru, że nierzadko tarzałam się na podłodze ze śmiechu. Na ulicy czasem jak idziemy i się śmiejemy ludzie na nas dziwnie się patrzą, a że oboje lubimy bardzo kabarety sypiemy co chwilę tekstami z kabaretów.
Dziś ok 18 poszłam do sklepu bo zachciało mi się lodów, miałam kartę swojego, płacę podaje kartę, kasjerka nie mogła wsadzić kartę za drugim razem spróbowała ale popatrzyła na kartę i do mnie z tekstem "Pani Paweł?", a ja w śmiech bo żywo mi się przypomniał skecz o panu Mariolce.
Ogólnie cała moja rodzina jest świrnięta zdrowo. Ciotka chrzestna do mojej siostrzenicy raz w gadce wychowawczej, że ją wszyscy kochają i Babcia Jasia i Dziadek Krzysiek i Dziadek Wandzia....
Albo raz mój ojciec ze swoim bratem czyli moim stryjem ganiali się po ogrodzie ze środkiem owadobójczym (oboje ponad 55 lat) i próbowali sobie wyrwać konewkę, ojciec mój wygrał a stryj ochrzcił go przydomkiem Randapmen od środka o nazwie Randap.
Wiele tych historyjek jest...
Aleee, jak dotąd nic nie przebiło mojej eskapady z właśnie wyżej wymienioną ciotką, jej znajomą z pracy i moją siostrą do Czech. Starsze chciały kupić lek na odchudzanie, którego w PL się nie mogło dostać. Jedziemy w sobotę do Czech, to wpierw ciotka jadąc wpadła w przerażenie, bo wiewiórka jej przebiegła ulicę, ta w krzyk "CO to było!!??", na co moja siorka odpowiedziała, że wiewióra. Ciotka się uspokoiła i wypaliła "Ale przecież wiewiórki to na dwóch łapkach chodzą no jak w tej reklamie pasty do zębów". Nie powiem, że wszystkie popłakałyśmy się ze śmiechu w samochodzie.
Będąc w sobotę w Czechach, nie wiedziałyśmy że Czesi lub cywilizowany głównie w soboty nie pracuje, a jak już to od 6 do 10-11. No i szukamy apteki, a żadna ni słowa po czesku. Zatrzymałyśmy się w jakimś górskim miasteczku, ciotka zaczepiła jakąś biedną nastolatkę i tłumaczy "Gdzie jest AAPTEKA!". Dziewczyna nie kuma, ciotka dalej APTEKA!. W końcu przebłysk, ciotka wyciąga receptę, dziewczynie ulżyło i powiedziała "Aaaa lekarna". I właśnie ta lekarna stała naprzeciwko nas. Ciotka zgasła a ja z siostrą umarłyśmy ze śmiechu na jakiejś ławeczce obok...