reklama
Katalinazed
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Marzec 2020
- Postów
- 558
My ciągle też słyszymy pytania o dzidzie i mąż docinki w pracy od strony kolegów w dodatku już dwie bliskie koleżanki ogłosiły że są w ciąży no cieszę się ich szczęściem ale w środku czuje taki ścisk....eh
Igumama
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 28 Luty 2021
- Postów
- 149
Ja tez mialam pytania jakis czas temu, ale teraz cisza, u mnie tylko 3 kolezanki wiedza ze jestem po laparo i kilka razy pytaly i jak? Mowilam im ze na pewno sie uda, a tu zonk- nic nie wychodzi i to juz od listopada, zupelnie nic
sama nie wiem czemu mi tak lekarz powiedzial, ze teraz bedzie dobrze, uwierzylam, staralam sie i niestety nadal cisza
serce mi krwawi, bo tak chcialam miec jeszcze jedno dziecko… u mnie dochodzi jeszcze wiek, ze do 40 mam coraz blizej i plodnosc spada z kazdym miesiacem
tego sie dodatkowl boję
sama nie wiem czemu mi tak lekarz powiedzial, ze teraz bedzie dobrze, uwierzylam, staralam sie i niestety nadal cisza
serce mi krwawi, bo tak chcialam miec jeszcze jedno dziecko… u mnie dochodzi jeszcze wiek, ze do 40 mam coraz blizej i plodnosc spada z kazdym miesiacem
tego sie dodatkowl boję
Hankaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Listopad 2019
- Postów
- 4 671
Kochana w końcu gdzieś czeka na nas to szczęście. Musi się udać.. ja nie mam nawet jednego i obawiam się że wgl będę bez dziecka, a chciałabym przynajmniej jedno.. strasznie mamy pod górkę...Ja tez mialam pytania jakis czas temu, ale teraz cisza, u mnie tylko 3 kolezanki wiedza ze jestem po laparo i kilka razy pytaly i jak? Mowilam im ze na pewno sie uda, a tu zonk- nic nie wychodzi i to juz od listopada, zupelnie nic
sama nie wiem czemu mi tak lekarz powiedzial, ze teraz bedzie dobrze, uwierzylam, staralam sie i niestety nadal cisza
serce mi krwawi, bo tak chcialam miec jeszcze jedno dziecko… u mnie dochodzi jeszcze wiek, ze do 40 mam coraz blizej i plodnosc spada z kazdym miesiacem
tego sie dodatkowl boję
Najlepsze do starań jest zbicie TSH do 1 i poniżej. Siostrze koleżanki z pracy do prawie 0,5 zbiła lekarka i po 2 latach im się udało.U mnie pytania już się skończyły, wszyscy myślą że nie chcemy drugiego dziecka. Czasami moja mama jeszcze coś wspomni ale bez nacisku czy pretensji. Też robiłam badania w 3dc i wyszło mi TSH trochę za wysokie bo 2.59. lekarz dal mi euthyrox. W czwartek jadę na monitoring ale już wiem że z tego nic nie będzie. Nie wiem czy wam pisałam ale zapisałam się do kliniki niepłodności. Nie wiem na co liczę skoro pęcherzyki u mnie nie pękają a do in vitro nie jesteśmy przekonani. Może na inny zestaw leków czy cokolwiek. Właściwie ostatnio miałam już taki kryzys że chciałam odwołać ta wizytę w klinice i odpuścić starania. Także łącze się w bólu z wami .. [emoji3526]
Ginekolog Ci przepisał Eutyrox? Kurcze ja się boję że mi da skierowanie do Endo a u mnie w mieście nawet prywatnie się czeka dwa miesiące:/
pannadziewanna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Wrzesień 2017
- Postów
- 720
Tak gin mi przepisał. No właśnie tak słyszałam że powinno być ok 1 a 1.5 to chyba max przy staraniach. Ja zawsze miałam ładne TSH właśnie w okolicach 1.4 a tu nagle tak skoczyło.Najlepsze do starań jest zbicie TSH do 1 i poniżej. Siostrze koleżanki z pracy do prawie 0,5 zbiła lekarka i po 2 latach im się udało.
Ginekolog Ci przepisał Eutyrox? Kurcze ja się boję że mi da skierowanie do Endo a u mnie w mieście nawet prywatnie się czeka dwa miesiące:/
milkyway
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Luty 2020
- Postów
- 1 101
Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba trzymam mocno kciukiHej,
A powiedz ile czasu się staraliście i czy miałaś wskazania do laparo? Czy endometrioza i niedrożność wyszły przy zabiegu?
Gratuluje poczęcia! Który miesiąc? Jak z perspektywy czasu patrzysz na ten okres starań?
Hankaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Listopad 2019
- Postów
- 4 671
Takie historie dają kopa do działania :*Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba trzymam mocno kciuki
Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba trzymam mocno kciuki
Super, ze się udało
Jeszcze dopytam o jedno, zrosty i niedroznosc wyszły Ci dopiero w laparoskopii? Lekarze nie widzieli ich wczesniej w usg?
reklama
milkyway
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Luty 2020
- Postów
- 1 101
Nie, dopiero po laparoskopii. Mogli mieć podejrzenie przez torbiel i nieudane starania.Super, ze się udało
Jeszcze dopytam o jedno, zrosty i niedroznosc wyszły Ci dopiero w laparoskopii? Lekarze nie widzieli ich wczesniej w usg?
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 609
Podziel się: