reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania pa laparo

Każda z nas ma momentami dość.. a tych kobiet w ciąży to wysyp jakiś... Nie pomaga..
 
reklama
My ciągle też słyszymy pytania o dzidzie i mąż docinki w pracy od strony kolegów w dodatku już dwie bliskie koleżanki ogłosiły że są w ciąży no cieszę się ich szczęściem ale w środku czuje taki ścisk....eh
 
Ja tez mialam pytania jakis czas temu, ale teraz cisza, u mnie tylko 3 kolezanki wiedza ze jestem po laparo i kilka razy pytaly i jak? Mowilam im ze na pewno sie uda, a tu zonk- nic nie wychodzi i to juz od listopada, zupelnie nic😳
sama nie wiem czemu mi tak lekarz powiedzial, ze teraz bedzie dobrze, uwierzylam, staralam sie i niestety nadal cisza
serce mi krwawi, bo tak chcialam miec jeszcze jedno dziecko… u mnie dochodzi jeszcze wiek, ze do 40 mam coraz blizej i plodnosc spada z kazdym miesiacem
tego sie dodatkowl boję
 
Ja tez mialam pytania jakis czas temu, ale teraz cisza, u mnie tylko 3 kolezanki wiedza ze jestem po laparo i kilka razy pytaly i jak? Mowilam im ze na pewno sie uda, a tu zonk- nic nie wychodzi i to juz od listopada, zupelnie nic😳
sama nie wiem czemu mi tak lekarz powiedzial, ze teraz bedzie dobrze, uwierzylam, staralam sie i niestety nadal cisza
serce mi krwawi, bo tak chcialam miec jeszcze jedno dziecko… u mnie dochodzi jeszcze wiek, ze do 40 mam coraz blizej i plodnosc spada z kazdym miesiacem
tego sie dodatkowl boję
Kochana w końcu gdzieś czeka na nas to szczęście. Musi się udać.. ja nie mam nawet jednego i obawiam się że wgl będę bez dziecka, a chciałabym przynajmniej jedno.. strasznie mamy pod górkę...
 
U mnie pytania już się skończyły, wszyscy myślą że nie chcemy drugiego dziecka. Czasami moja mama jeszcze coś wspomni ale bez nacisku czy pretensji. Też robiłam badania w 3dc i wyszło mi TSH trochę za wysokie bo 2.59. lekarz dal mi euthyrox. W czwartek jadę na monitoring ale już wiem że z tego nic nie będzie. Nie wiem czy wam pisałam ale zapisałam się do kliniki niepłodności. Nie wiem na co liczę skoro pęcherzyki u mnie nie pękają a do in vitro nie jesteśmy przekonani. Może na inny zestaw leków czy cokolwiek. Właściwie ostatnio miałam już taki kryzys że chciałam odwołać ta wizytę w klinice i odpuścić starania. Także łącze się w bólu z wami .. [emoji3526]
Najlepsze do starań jest zbicie TSH do 1 i poniżej. Siostrze koleżanki z pracy do prawie 0,5 zbiła lekarka i po 2 latach im się udało.
Ginekolog Ci przepisał Eutyrox? Kurcze ja się boję że mi da skierowanie do Endo a u mnie w mieście nawet prywatnie się czeka dwa miesiące:/
 
Najlepsze do starań jest zbicie TSH do 1 i poniżej. Siostrze koleżanki z pracy do prawie 0,5 zbiła lekarka i po 2 latach im się udało.
Ginekolog Ci przepisał Eutyrox? Kurcze ja się boję że mi da skierowanie do Endo a u mnie w mieście nawet prywatnie się czeka dwa miesiące:/
Tak gin mi przepisał. No właśnie tak słyszałam że powinno być ok 1 a 1.5 to chyba max przy staraniach. Ja zawsze miałam ładne TSH właśnie w okolicach 1.4 a tu nagle tak skoczyło.
 
Hej,

A powiedz ile czasu się staraliście i czy miałaś wskazania do laparo? Czy endometrioza i niedrożność wyszły przy zabiegu?

Gratuluje poczęcia! Który miesiąc? Jak z perspektywy czasu patrzysz na ten okres starań?
Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć 🙈 zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok ❤️ wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba 😘 trzymam mocno kciuki ✊
 
Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć 🙈 zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok ❤️ wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba 😘 trzymam mocno kciuki ✊
Takie historie dają kopa do działania :*
 
Najpierw staraliśmy się około 1,5 roku. Jeździłam do lekarza na monitoring, ale żadnych więcej badań mi nie zlecał. A powinien bo miałam plamienia kilka dni przed okresem, a także czasem w trakcie cyklu, bolesne i obfite miesiączki. Potem zrobiliśmy przerwę na około 2 lata bo pozmieniało się u nas i wyjechaliśmy za granicę. Chociaż w zasadzie i tak się nie zabezpieczaliśmy tylko uważaliśmy na dni płodne. Ponowne starania już takie typowo wraz z testami owulacyjnymi około roku. Wybrałam się do ginekologa bo wiedziałam, że coś nie gra i szłam z nastawieniem, że szukamy kliniki leczenia niepłodności. Na usg wyszło że mam torbiel i trzeba ją usunąć. Dostałam skierowanie do szpitala, mój lekarz od razu na skierowaniu zaznaczył że problemy z zajściem w ciążę. W szpitalu zrobili wywiad i zasugerowali przy okazji usunięcia torbieli zrobić laparoskopie żeby mnie dwa razy nie męczyć, zresztą uznali że i tak będzie konieczna skoro tyle czasu i ciąży brak. No i wyszło że miałam zrosty które usunęli i jeden jajowod jest niedrożny. Byłam załamana, zwłaszcza im więcej czytałam o endometriozie. Lekarza mimo wszystko byli dobrej myśli i kazali się starać po miesiączce. No ale 4 cykle poszły i nic, oczywiście płacz co miesiąc. Pełno znajomych w ciąży, wszyscy pytali się kiedy dziecko. Po 4 cyklu zrezygnowana umówiłam nas do kliniki niepłodności, musieliśmy czekać pół roku. Stwierdziłam że czekamy do wizyty, planowaliśmy urlop i na tym się skupiłam. Po powrocie skupiłam się na pracy i planowaliśmy kolejny urlop w święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie doszukiwałam się objawów ciążowych. Czekałam grzecznie na klinikę która miałam nadzieję, że nas uzdrowi. No i w sumie to nie robiłabym testu bo nie wierzyłam, że może się udać ale mieliśmy rezerwować urlop na Dominikanie i musiałam wiedzieć na pewno czy przyjdzie okres bo w razie co bałabym się ryzykować tak długi lot. Trzy dni po terminie zrobiłam test, wyszła jakaś blada kreska. Uznałam że jest wadliwy i wróciłam do łóżka. Dopiero mąż kazał mi pokazać ten test i mówi że jest pozytywny i co ja odwalam. Po prostu chyba bałam się uwierzyć 🙈 zrobiłam kolejne testy i jak nic pozytywne. Boże pamiętam to jak dziś. Pisząc to siedzę i się uśmiecham. Teraz mój synek niedługo kończy rok ❤️ wiem co czujecie i jak bardzo bolą kolejne miesiączki i blade testy. Okres starań był dla mnie męką. Byłam już naprawdę zmęczona psychicznie i załamana, byłam pewna że nie będzie mi dane tulić własnego dziecka. Mam nadzieję że wam wszystkim uda się tulić wymarzonego szkraba 😘 trzymam mocno kciuki ✊

Super, ze się udało:)

Jeszcze dopytam o jedno, zrosty i niedroznosc wyszły Ci dopiero w laparoskopii? Lekarze nie widzieli ich wczesniej w usg?
 
reklama
Do góry