Tynka, tu nie ma po prostu słów, które by pomogły. Nikt nie przygotował mnie na to, że to boli aż tak bardzo. Wszyscy lekarze mówili, że przesadzam. Myślałam, ze to będzie bardzo boleć. Miałam BOLESNE zabiegi. Ale nie tak bolesne, żeby odejmowało świadomość... Myślałam, że w internecie to jakieś histeryczki piszą i na pewno nie będzie aż tak bardzo bolało. Szczególnie, że lekarze nawet nie mówili o bólu. Tylko, że będzie, cytuję "nieprzyjemnie" albo będę czuć tylko takie "rozpieranie"...
W każdym razie nie zostawię tego tak. Lekarzowi, który mi to robił powiedziałam wprost, że jest zwykłym rzeźnikiem i jego miejsce jest przy świniach, a nie cierpiących kobietach. Ale napiszę skargę, roześlę ją wszędzie. Nawet jeśli nic nie zrobią, co zazwyczaj ma miejsce. Może to wpłynie na to, że albo przestaną w ogóle to robić i przestanie się tego podejmować nawet w wyjątkowych sytuacjach lub zaczną zwalczać ból...
Na poprawę nastroju jadę do koleżanki dzisiaj. W ubiegłym tygodniu urodziła maleństwo. Córeczkę. Bardzo chciałam ją zobaczyć, ale wiedziałam, że na początku będą potrzebować czasu jedynie dla siebie. Wczoraj się odezwali i zaprosili

To jedyni znajomi, którzy wiedzą o naszej niepłodności, o naszym leczeniu, jego postępach i bardzo nam kibicują.
Po tym doświadczeniu nawet nie umiem się cieszyć, że wszystko przepchali... Nie wiem czemu i nie rozumiem tego. Mam w sobie ból i smutek. Zupełnie jak bym w depresję wpadła..