Hej wam! Tak ostatnio mnie przekonywałyście, żeby nie wynajmować mieszkania tylko z rodzicami jakoś mieszkać, olać ich marudzenie, no bo jednak tyle kasy w remont dalismy... Ale wiecie co, dzisiejsza sytuacja mnie po prostu utwierdziła, żeby czym prędzej się wyprowadzić. Magia świąt w powietrzu, oczywiście pierwsza awanturka zaliczona... Znaczy z mojej strony nie ma awantury tylko upomnienie a mama już garami trzaska. Dlaczego? Po upomniałam ją, że jak kaszle to niech tego nie robi nad jedzeniem, tak dosłownie schylona nad stolikiem takim 'do kawy' gdzie mamy sobie pizze i na to kaszle. No po prostu ma powód do obrażenia się... No bo przecież jak mogłam się upomnieć?!
Niby błaha sprawa, ja bym po pierwsze, nie kaszlała nad czyimś jedzeniem, ale jakby już się tak zdarzyło to by mi było głupio i bym przeprosiła a nie wyskakiwała z awanturą. Ach te święta, ta piękna atmosfera...
Niestety, wiem co znaczy mieszkanie z rodzicami... Gdyby nie mąż - już dawno szukałabym mieszkania...