maeria
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Czerwiec 2019
- Postów
- 588
Co do finansów to ludzie czasami robią internetowe zrzutki na cel. Nie wiem jak to wygląda Od strony technicznej, ale może warto to rozważyć jeśli koszt badań jest trudnością dla Waszego budżetu.Cześć. Postów jest dużo więc pewnie nie zdążę wszystkich nadrobić. Mam nadzieję, że mogę dołączyć. Nasze starania przesuną się raczej na 2020 rok, chodź tak naprawdę trwają od kwietnia 2018. W pierwszą jak i drugą ciąże zaszłam w pierwszym cyklu starań. Obie planowane, chodź druga z większą świadomością i strachem. Niestety obie poronilam - ciąża zatrzymana 6/7 tc. W pierwszą ciąże zaszlismy już z możliwością że jeśli nie teraz to kiedy. Ja mam 26 lat, mąż 30. U męża zdiagnozowano nowotwór złośliwy jądra. W ciążę zaszłam pomiędzy wycięciem a chemią. Od początku była słaba. Serce biło już w na początku 6tc chyba 6+1 ale wolno. Nie dostałam żadnych leków. Tydzień później serce juz nie bilo. Zabieg miałam w połowie lipca. Kilka dni przed info ze ciąża się nie rozwija straciłam pracę (umowa zlecenie). Po miesiącu od zabiegu wróciłam psychicznie do "normy". W drugą ciążę już w 100% planowaną i wyczekiwaną zaszłam rok po chemi męża (jest "zdrowy"). Ciąża rozwijała się w normie, serce również bilo na początku 6tc chyba 6+3 idealnym tetnem jedyne co było nie tak to spóźnienie 2 dni wg miesiączki i podejrzenie cukrzycy ciążowej. W 7+7 na kolejnej wizycie u innego gin okazało się że ciąża przestała się rozwijać 2-4 dni po poprzedniej wizycie. Zabieg prawie 3 tyg po stwierdzeniu ciąży zatrzymane. Umowa w pracy skończyła mi się 2 dni po info ze ciąża obumarla. Nie została przedłużona bo poszłam na l4. Minęły już 2 msc od zabiegu a ja nadal nie mogę sobie poradzić z strata. Nie umiem o tym rozmawiać bo zaraz chce mi się płakać. Pracy nie mogę znaleźć. W rodzinie nikt nie wie. A znajomi mnie nie rozumieja bo albo nie byli w takiej sytuacji albo nie planują dzieci jak narazie. Bylam u lekarza (nowego - podobno dobry) ale prywatnie. Oczywiście jak zaczęłam rozmawiać to wybuchłam płaczem. Zlecić mi multum badań za prawie 4 tys zł a ja nie mam tyłu. Nie mam tyle pieniędzy, a to dopiero początek. Część badań nie jest refundowana w ogóle przez NFZ. W czasie bycia w obumarlej ciąży wykonałam pakiet badań na krzepliwosc itd polecane z forum ok 1000 zl i wszystko idealnie. Zdiagnozowal u mnie poszerzone żylaki w lewym jajniku i jest szansa że ciąże obumarly z powodu nie dokrwienia. 15.07 mam wizyte u specjalisty w tym zakresie ale jeśli nie przyjmie mnie na oddział (przyjmuje tylko prywatnie plus pracuje na oddziale niepłodności) to badanie kolejne 2 tys. Narazie czekam na tą wizytę i nie robię badań bo może zrobi mi większość jak mnie przyjmie na nfz na oddzial. Rozpisałam się strasznie. Po prostu nie mogę sobie poradzić.
Na grupie porodu domowego dziewczyna zbierała na doule i położną i uzbierala i mogła zrealizować to marzenie. Także się da