mama pati
Przyjaciółki 2008
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2008
- Postów
- 900
Witam Was Dziewczyny!
U mnie dzisiaj dzionek niezbyt wesoły. Jak wiecie, od paru dni jestem u Mamy i jest tutaj też mój Dziadzio, który jakiś tydzien temu wyszedl ze szpitala. No i dziś rano Dziadka bardzo rozbolało serducho i znowu jest w szpitalu:-(. Wszyscy sie o Niego boimy, jest już taki słabiutki, przesypia większośc czasu... Wiem, ze i tak powinnam byc wdzieczna losowi - dziadek ma juz 85 lat, miał wspaniałe życie, doczekał prawnukow...Ale chciałabym, by jeszcze długo, długo był znami...
Chorowitki Kochane - do Was zwracam sie grupowo, bo juz mi się pomieszało w łepetynie kto chory, a kto zdrowy, a nie chciałabym nikogo pominąć w życzeniach zdrówka. Tak więc moje drogie panie, wszystkie te, które kichają, smarkają i kiepsko sie czuja - dbajcie o siebie, wygrzewajcie sie, i pijcie malinkowo-miodowo-cytrynkowe herbatki.
Kluliczku - nie trać jeszcze nadziei. Ja wiem, ze ja tu nie jestem autorytetem, bo sama się dołuje, że mi się "ewolucja" właśnie marnuje, bo Mężuś na wyjezdzie, ale mimo wszystko jakaś tam nadzieja w serdusiu jest. A jeśli przyjdzie nam poczekac jeszcze pare miesiecy na swoja kolej, to przeciez wytrzymamy. Moze Bozia ma dla nas Dzidziolki juz na 2009 rok?:-)
Dziekuje, Kochana! Wiesz, z tymi moimi owulacjami to ja tez nic nie wiem. Mnie praktycznie co miesiąc kłuje i na przestrzeni ostatnich lat to miałam chyba tylko jeden cykl, kiedy to nie kłuło. Ze śluzikiem gorzej - ten podobny do białka jaja kurzego to u mnie bywa raz na sto lat.... I juz nie wiem, czy regularne kłucie w polowie cyklu swiadczy o isteniu owulacji, czy tez nie... I czy moze byc owulka bez sluzu? Jest tu jakis znawca w tych sprawach?
Dorotko - Fajny ten Twój szef. Mi moja kierowniczka to takie durne maile przysyłała, jak byłam na L4 w ciązy, że aż sobie je zostawiłam w archiwum na wszelki wypadek....
A co do Fasolenki - Dorotko, nie martw sie. To co sie ruszało, to na pewno serdusio! Bo cóz by innego? No przecież rączką to Wam jeszcze nie pomachała:-). Będzie dobrze, zobaczysz!
Co do tych przeczuć a propos Kasi - to ja mam tak samo. Od klku dni czuje to w kościach;-).
Co do Loretki - znam Ją chyba tyle samo czasu co Ty....I Ty i ja, zalogowałyśmy się na BB w styczniu. Ja tez nie mam pewności, ze mnie lubi, że moj sms będzie mile widziany...Długo sie wahałam.... Ale cos mi tam w srodku mowilo, ze moze potrzebowac paru słówek otuchy, wiec wysłałam...
Nenius - Ciesze sie, ze zakupki sprawily Ci tyle radosci. Ja tez tak mam, ze byle głupotka mnie raduje. Co do tej chrześniaczki Mężą, hmmmm.... Zgadzam sie z Dziewczynami, ze najlepiej byłby rozwiązać tą sprawe sam na sam z Nią, bez udziału Jej mamy. Może zapros Ją gdzies na lody, na maly spacer i pogadajcie? Adiva pisała o przyjeciu postawy "dorosłej, z autorytetem" - ja nie jestem pewna, czy tak byłoby najlepiej. Bałabym sie, ze to mogłoby Ją spłoszyc i zamknęłaby sie przed Tobą i ze szczerej rozmowy byłyby nici. Najlepiej bądź dla Niej taka, jak zawsze, zanim to "zniesławienie" miało miejsce. Myśle, ze postawa dorosłego przyjaciela - mądrego i doswiadczonego, ale zarazem przyjacielskiego i otwartego byłaby korzystniejsza....Ale nie zazdroszcze tej rozmowy... I wiem, ze to nie bedzie łatwe, Kochana.
Buziam i milego dzionka zycze!
U mnie dzisiaj dzionek niezbyt wesoły. Jak wiecie, od paru dni jestem u Mamy i jest tutaj też mój Dziadzio, który jakiś tydzien temu wyszedl ze szpitala. No i dziś rano Dziadka bardzo rozbolało serducho i znowu jest w szpitalu:-(. Wszyscy sie o Niego boimy, jest już taki słabiutki, przesypia większośc czasu... Wiem, ze i tak powinnam byc wdzieczna losowi - dziadek ma juz 85 lat, miał wspaniałe życie, doczekał prawnukow...Ale chciałabym, by jeszcze długo, długo był znami...
Chorowitki Kochane - do Was zwracam sie grupowo, bo juz mi się pomieszało w łepetynie kto chory, a kto zdrowy, a nie chciałabym nikogo pominąć w życzeniach zdrówka. Tak więc moje drogie panie, wszystkie te, które kichają, smarkają i kiepsko sie czuja - dbajcie o siebie, wygrzewajcie sie, i pijcie malinkowo-miodowo-cytrynkowe herbatki.
A mi się dół przypałętał :-(. Czuję się gorzej, grypa chyba jednak nie dała się przekonać, że mnie nie lubi. A do tego mam wewnętrzne przekonanie, że z wystaranek w tym cyklu nici. Niby i taak sobie odpuściłam, ale mnie gryzie. Powtórka z rozrywki mi się widzi, kolejne cykle z jednym paskiem :-/. I gryzę się strasznie Loretką, prześlijcie jej ode mnie tulenie takie od serca.
Kluliczku - nie trać jeszcze nadziei. Ja wiem, ze ja tu nie jestem autorytetem, bo sama się dołuje, że mi się "ewolucja" właśnie marnuje, bo Mężuś na wyjezdzie, ale mimo wszystko jakaś tam nadzieja w serdusiu jest. A jeśli przyjdzie nam poczekac jeszcze pare miesiecy na swoja kolej, to przeciez wytrzymamy. Moze Bozia ma dla nas Dzidziolki juz na 2009 rok?:-)
witajcie w piątkowy poranek!!
Mamo pati nie spisuj na straty cyklu bo roznie bywa z ta owu!! moze jak mezus wroci to bedzie akurat!! mnie w tym cyklu wogole nic nie klulo wiec sama nie wiem czy wogole byla ;-)ale trzymam sie dzielnie do testowanka w niedziele
Moze do gina warto sie przejsc, skontrolowac!! trzymam kicuki za Ciebie Kochana!!
Dziekuje, Kochana! Wiesz, z tymi moimi owulacjami to ja tez nic nie wiem. Mnie praktycznie co miesiąc kłuje i na przestrzeni ostatnich lat to miałam chyba tylko jeden cykl, kiedy to nie kłuło. Ze śluzikiem gorzej - ten podobny do białka jaja kurzego to u mnie bywa raz na sto lat.... I juz nie wiem, czy regularne kłucie w polowie cyklu swiadczy o isteniu owulacji, czy tez nie... I czy moze byc owulka bez sluzu? Jest tu jakis znawca w tych sprawach?
Dorotko - Fajny ten Twój szef. Mi moja kierowniczka to takie durne maile przysyłała, jak byłam na L4 w ciązy, że aż sobie je zostawiłam w archiwum na wszelki wypadek....
A co do Fasolenki - Dorotko, nie martw sie. To co sie ruszało, to na pewno serdusio! Bo cóz by innego? No przecież rączką to Wam jeszcze nie pomachała:-). Będzie dobrze, zobaczysz!
Mam jakies takie dziwne wrażenie że KasiaJ zafasolkowała...nie wiem czemu...ale tak jakos mam motylki w brzuchu jak tylko o testowaniu pomysle :-)
Ja też chciałam cos napisac Loretce...ale nie wiem czy nie przegne troszke...wiadomo na forum odczucia moga być takie że ja ją uwielbiam a ona NP mnie nie...wiec nie chce naruszac czyjejś prywatności...wy jednak znacie sie dłużej...wiec chociaż pozdrowcie ja ode mnie i mocno wyściskajcie....
Co do tych przeczuć a propos Kasi - to ja mam tak samo. Od klku dni czuje to w kościach;-).
Co do Loretki - znam Ją chyba tyle samo czasu co Ty....I Ty i ja, zalogowałyśmy się na BB w styczniu. Ja tez nie mam pewności, ze mnie lubi, że moj sms będzie mile widziany...Długo sie wahałam.... Ale cos mi tam w srodku mowilo, ze moze potrzebowac paru słówek otuchy, wiec wysłałam...
Nenius - Ciesze sie, ze zakupki sprawily Ci tyle radosci. Ja tez tak mam, ze byle głupotka mnie raduje. Co do tej chrześniaczki Mężą, hmmmm.... Zgadzam sie z Dziewczynami, ze najlepiej byłby rozwiązać tą sprawe sam na sam z Nią, bez udziału Jej mamy. Może zapros Ją gdzies na lody, na maly spacer i pogadajcie? Adiva pisała o przyjeciu postawy "dorosłej, z autorytetem" - ja nie jestem pewna, czy tak byłoby najlepiej. Bałabym sie, ze to mogłoby Ją spłoszyc i zamknęłaby sie przed Tobą i ze szczerej rozmowy byłyby nici. Najlepiej bądź dla Niej taka, jak zawsze, zanim to "zniesławienie" miało miejsce. Myśle, ze postawa dorosłego przyjaciela - mądrego i doswiadczonego, ale zarazem przyjacielskiego i otwartego byłaby korzystniejsza....Ale nie zazdroszcze tej rozmowy... I wiem, ze to nie bedzie łatwe, Kochana.
Fajnie, ze bedziecie mieszkali w nowym gniazdku - gratuluje.:-) A co do @ - moze rzeczywiscie spróbuj zrobic teścik. Mozliwe, ze to mimo wszystko miesiączka, taka skąpa w zwiazku z dzwiganiem cieżarów, stresem przedprzeprowadzkowym.... Ale moze to Fasolka. I lepiej o tym wiedziec, by zacząć o siebie dbac, noszenie pudel zostawic Męzowi i ewakuowac sie, jakby było coś tam malowane smrodliwymi farbami, etc.czesc kochane:-)bywam rzadko..nadrobilam co niecogratuluje zafasolkowanym:-)
ja mam gosci czyli tesciowa i tescia...i jutro wywozimy graty do nowego mieszkania....
@ przylazla..ale jakas skapa byla a dzis jak wrocilam ze sklepu to tak mi sie slabo i noedobrze zrobilo ze przez mysl mi przemklo czy testu jednak nie zrobic.....innych objawow brak ale jakos tak..hmmmm...pomysle jeszcze:-)
pozdrawiam i sciskam Was mocno:-)
Eh, może i my bedziemy mieli taki cudowny prezent na Zajączka? No ale ja to sie z tescikami wstrzymam :-). Ale gdyby mi sie odmieniło i niecierpliwosc kazałaby mi złamac moje zasady, to prosze mi wówczas wkleic cytat z tego mojego posta:-).Wariatki miały nie testować a zapasy i tak porobiły :-)...ja w sumie też miałam nie testować ale jak teraz patrze na sytuacje w jakiej jestem to troszke kijowo to wyglada...na świeta bedziemy u rodziców...@ mam dostać 24-tego...wiec jak nie przyjdzie to fajnie by było zrobić teścik i w Lany Poniedziałek poinformowac rodzinke o ewentualnej szczęśliwej nowinie...albo nie...nic na siłe...najwyzej wrocimy do domu i jak dalej @ nie bedzie to zrobie test i jak beda dwie krychy to sie przejedzie i zrobi niespodziewanke...:-) nie dajmy sie qrde zwariować...
Buziam i milego dzionka zycze!