Witam Staraczki Kochane!
To ja, wreszcie jestem. Waszych postów jeszcze nie nadrobilam, ale nie wiem, czy zdrowko mi na to dzis pozwoli. Ale obiecuje, że przeczytam je wszystkie!!!
Mnie wczoraj rozłożyło na maksa.... Dawno nie mialam takiego mega kataru... Poza tym mielismy wczoraj pechowy dzien
Najpierw padl laptop i juz nie moglam Wam napisac, że się porzadnie pochorowałam i że zaraz jedziemy do Babci.. Potem jak juz wyruszylismy, to po ujechaniu polowy drogi nasz staruszek samochód padł totalnie..Na rondzie... I ludzie nas spychali na chodnik.. Mężuś cos tam próbował grzebac, ale bezskutecznie
Bylo totalnie zimno, zwlaszcza mi, z ta gorączka, dreszczami i upiornym katarem... Patula sie niecierpliwila, szybki byly totalnie zaparowane a ja o niczym nie marzylam tak bardzo, jak o goracej herbatce i cieplutkim lozeczku. Na szczescie wszystko sie skonczylo dobrze, przyjechal moj Tatus-mechanik samochodowy z pomocą i dotarlismy bezpiecznie do domku. No i do dzisiaj sie intensywnie kurowałam i wygrzewałam. A teraz juz jestem z Wami.
Co do Walentynek, to ja tez samiusienka
Mężuś pracuje i wroci dopiero za pare dzionków
A ja dzis taka "pociągająca"
Aha, zapomniałam Wam powiedziec - mimo wczorajszego pechowego dnia, to tez byl on jednym z najpiekniejszych w moim zyciu... Moja Patunia w pewnym momencie podeszła do mnie, objęła mnie za nogi i powiedziała "kolam", czyli "kocham"... To najpiekniejszy Walentynkowy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam... To bylo Jej pierwsze takie wyznanie uczucia w zyciu... Az miałam mokre oczka ze szczescia i wzruszenia....
Dobra, dziewczyny Kochane, zycze Wam przytulaczkowych, pełnych milosci Walentynek, owocujących cudownymi Fasolkami! Dobrej nocki!