Mh...co do badania męskiej armii...ja powiem tak...przez rok staralismy się zupełnie na luzie, nieświadomie...ba czasem śmiałam się, że muszę gdzieś zajrzec żeby wiedziec czego się spodziewac
Po roku kiedy już się zaczęłąm martwic trafiłam na ginkę, która niczego od nas nie chciała...no oprócz luzu, wakacji, spontaniczności i szybkiego zajścia w ciąże
Jak zrobiłam badania na własną rękę to wyśmiała mnie i powiedziała, że powoinnam sobie za tą kasę nowe buty kupic...a o badaniach męża NIC A NIC...jedno dziecko ma to inne też może...
I mój MIAŁ NIESTETY OPORY...i wiecie co ja starałam się go zrozumiec...kurcze sposób pozyskiwania nasienia, miejsce...ciągła myśl, że za ścianą kolejka i w sumie każdy wie co się tam robi...presja, stres to na prawdę źli doradcy....Na ostatniej wizycie u mojego nowego gina, byliśmy razem. Lekarz zarządał badań męża wytłumaczył, że na spokojnie można nasienie oddac w domu i w przeciągu 1-2 godz. dowieźc do Kliniki... Powiem Wam, że mąż po tej wizycie jest już zapisany. Także nie wiem ale trzeba też zrozumienia dla naszych mężów.
Kasiia, Andromeda - w ciąże zachodzi się we dwoje... faceci po prostu nie myślą o tym tak "obsesyjnie" jak my... Mój mąż zna NPR od czasów narzeczństwa.... ba niejednokrotnie to on interpretował nasze cykle...tak nasze bo to nasza sprawa... i uwierzcie my po 2 latach starań mamy spontaniczną ochotę na seks bo przecież są dwa wyjścia albo się uda albo nie a życ trzeba dalej
Trzymam kciuki za relacje i za mówienie o swoich uczuciach do męża niech wie co w was siedzi