reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Staraczki na 2016 rok :)

reklama
Przepraszam ze tak tylko o sobie ale ledwo ogarniam, i nie mam siły was nadrobić...Mam do was pytanie, dziś jest 4 dzień po zabiegu, czy to normalne że jest mi strasznie słabo i niedobrze? A może to nie związane z zabiegiem? Sama nie wiem już co myśleć...
 
To tak, 23 listopada 2014 dostałam ostatnią miesiączkę. Jakoś w połowie grudnia (nie wiem kiedy dokładnie bo to przyszło nagle) zaczęłam mieć przeczucie, że jestem w ciąży. To było bardzo dziwne bo serce kazało wierzyć a rozum mówił, że sobie wkręcam. Jakoś też w tym samym czasie pojawiły mi się rozstępy na piersiach, ja wtedy ważyłam zaledwie ponad 40 kg a piersi nie mam jakiś dużych. Później zaczęły mnie boleć, nabrzmiewać i być bardzo wrażliwe. Pod koniec grudnia już miałam cholerną zgagę dzień w dzień, mdłości nie miałam w ogóle za to latałam siusiu co parę minut. Mogłam też od tego czasu spać non stop. Miałam też wielki apetyt ale to też przecież mogły być objawy okresu, nie schizowałam się ale czułam, że jestem w ciąży, wiedziałam, że się udało. Na początku stycznia miałam dyskomfort podbrzusza jak na okres, ale to nie był objaw pozamacicznej raczej bo wiele kobiet ma takie bóle w ciąży na tym etapie. Pamiętam jak zaczęły boleć mnie zęby, no po prostu nie mogłam wytrzymać, nie wiem czy to ma coś wspólnego z ciąża ale bóle zębów to u mnie rzadkość więc teraz kojarzy mi się z ciąża. W drugiej połowie stycznia zaczęłam mieć delikatne plamienia, byłam już zarejestrowana do ginekologa jakoś na 20 czy coś takiego. Lekarz nic nie widział, mówił, że może mój organizm miał foszka i późno była owulacja więc może te plamienia to były implantacyjne, pokierował mnie na betę. Na becie wyszło 1038, radość nieziemska! Ze dwa dni później zaczęła pobolewać lewa strona podbrzusza, jednej nocy miałam taki okropny ból, że wszyscy chcieli w domu wzywać karetkę ale ja głupia się uparłam i nie chciałam, nałykałam się przeciwbólowych i poszłam spać. Przy współżyciu bolało mnie w środku coś, juz coś się zaczynało dziać. Później plamienia narastały z krwią i jak chodziłam to ból z lewej strony narastał, na początku lutego poszłam do ginekologa od razu ten mnie pokierował do szpitala. Tam badania USG, nie było nic widać, badania krwi i czekanie. Przy usg dopochwowym bardzo mnie bolało. Wieczorem w szpitalu ból narastał i narastał. W nocy zaczął mnie tak boleć brzuch jakbym miała zaparcia i wzdęcia jednocześnie, do tego przeszywający ból od tego brzucha do lewego barku, że aż mnie wyginało. (to objaw krwotoku wewnętrznego ale o tym nie wiedziałam). Zawołałam położoną ona stwierdziła, że da mi czopki glicerynowe a bark mnie boli od niewygodnego spania. Po czopkach nie było ulgi, przemęczona zasnęłam. Rano obudziłam się i na obchodzie powiedziałam wszystko lekarzowi, on kazał mi za chwilę przyjść na usg. Nie mogłam wstać z łóżka tak bolało o do tego robiło mi się słabo. Jakiejś pielęgniarce przelewałam się przez ręce ale jakoś sama doszłam do toalety. Poszliśmy na usg tam lekarz jak włożył to coś do badania to myślałam że umrę z bólu. Zobaczył, że jest jakaś krew, jakiś krwiak, może i krwotok wewnętrzny, zapytał mnie czy zgadzam się na operację, bez wahania się zgodziłam. Powiedział mi, że mam wiele szczęścia w nieszczęściu bo jeśli to krwotok wewnętrzny to jeszcze parę godzin i mogłabym pójść na tamten świat. Mieli mi na początku zrobić punkcję i wtedy jak coś operacje. No i tak po godzinie jakoś zawieźli mnie a stół. A raczej posadzili na samolocik, przypięli nogi na pasy, ręce też. Moje ostatnie słowa przed znieczuleniem to pytania czy się obudzę. Moja mama mówiła, że nie było za dobrze, dzwonili po dostawy krwi i po helikopter ... Po obudzeniu pamiętam tylko widok rudowłosej bardzo miłej położnej i mojej mamy. Coś majaczyłam. Więcej nie pamiętam prawie z tego dnia. To był najgorszy dzień w moim życiu...
Hime, az mnie dreszcze przeszly. Przykro mi strasznie:(
 
Przepraszam ze tak tylko o sobie ale ledwo ogarniam, i nie mam siły was nadrobić...Mam do was pytanie, dziś jest 4 dzień po zabiegu, czy to normalne że jest mi strasznie słabo i niedobrze? A może to nie związane z zabiegiem? Sama nie wiem już co myśleć...
mi p narkozie nic nie bylo, po lyzeczkowaniu zaraz doszlam do siebie, a bierzesz jakis antybiotyk lub cos?
 
powiem Wam, ze jak ja poronilam to malo kto mnie rozumial, szwagierka to cala w skowronkach byla, bo ona nie mogla mojej ciazy przebolec z zazdrosci, bratowa mnie bardzo wspierala, brat tez i moj Tomek, a przyjaciolka w dzien mojeg wyjscia do szpitala napisala, ze super wozek widziala gdzies tam w sklepie, wiecie jak sie poczulam :no:ludzie niektory wyczucia i wspolczucia nie maja
Rece opadaja. Jak mozna sie cieszyc z czyjegos nieszczescia. Ja najgorszemu wrogowi bym w takich chwilach podala reke i starala sie pocieszyc!!!
 
Rece opadaja. Jak mozna sie cieszyc z czyjegos nieszczescia. Ja najgorszemu wrogowi bym w takich chwilach podala reke i starala sie pocieszyc!!!
wiesz, moja szwagierk jest specyficzna i ja z nia nie gadam, sa kontakty zerwane, rzadko ją widze i rzadko z nia rozmawiam, jedynie jak w jej pracy ja spotkam, a przyjaciolka, coz, ma swoj swiat
 
reklama
Strasznie postąpiła Twoja przyjaciółka. U mnie to moja mama jakoś mi nie współczuła, mówiła, że nie powinnam się smucić i płakać bo nie ma po czym. Rozumiecie? Nie ma po czym... Jeszcze zrozumiałabym jakby powiedziała, że mam nie załamywać się bo mam życie przed sobą i trzeba wstać i iść dalej, ale tak... Ja miałam największe oparcie w moim narzeczonym oczywiście no i w przyjacielu, koleżanka też dodawała mi otuchy. Za to ostatnio u teściów jak byłam to teść powiedział do nas tak niby w żartach ale tak tak poważnie, że mamy postarać się o dziecko, najfajniej było by jakby była dziewczynka to by Piotrka babcia oszalała ze szczęścia. Niby nic złego, ale żeby jeszcze 'zrobienie' dziecka było takie łatwe...
Tez mi rece opadly...u nas znajomi meza tez pytaja sie kiedy dziecko i bla bla....ale oni nic nie wiedza ze my sie staramy i ze 2 razy stracilam, wiec nieswiadomie to mowia. Ale mnie to zawsze boli, ale nie chce wszystkim opowiadac o naszych problemach.
 
Do góry