reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki II połowa 2021

reklama
A jak Ty sie czujesz? Jak sytuacja u Ciebie?

Mam umysł analityczny, łatwo by było mi sobie wytłumaczyć poronienie na zasadzie ciąży biochemicznej, pustego jaja płodowego, czy serca, które przestało bić. Dodatkowo wydaje mi się, że wszystkie wymienione wyżej sytuacje dość szybko się rozwiązują. U mnie jednak nie może być "normalnie" i chyba to zawieszenie najbardziej mi wchodzi na głowę. Bo tak, beta mi spada (tzn. spadła na pewno po między niedzielą, a środą dość dużo) - ale ja nie mam nigdzie, dosłownie nigdzie w tej chwili (i właściwie wcześniej też) ciąży, nie wiadomo gdzie ona jest/była ani czy w ogóle była. Owszem przestałam mieć objawy takie jak mdłości i wymioty, bóle brzucha i zdecydowanie mniej mnie bolą piersi (choć nadal, są mega jędrne), ale no właśnie ja np. nie krwawię - nadal mam tylko niewielkie plamienia. Więc nie wiem ile to potrwa, czy w ogóle będzie tego więcej? A jak nie będzie to kiedy właściwie powinnam coś z tym robić. I właściwie co robić bo przecież skoro nic nigdzie nie ma to żadne łyżeczkowanie itp. chyba nie wchodzą w grę? Serio ja już mam czasem takie myśli, że może to w ogóle nie była/jest ciąża tylko ... no właśnienie wiem co

A ta koleżanka mnie dobiła, bo mamy córki z podobnym terminem porodu, ona się o tę pierwszą ciąże bardzo starała, o drugą też więc ja wiem że jej nie jest łatwo i pewnie znowu będzie sporo leżała w ciąży. Nie mniej jednak smutno mi tak, bo gdzieś tam mam poczucie na zasadzie: to miałam być ja
I tak jak napisałam, ja nie wiem czy się zdecyduję jeszcze na ciąże, o ile jakoś nie tak strasznie nie bolały te całe testy co miesiąc, tak tu już jednak wiem, że nawet jak mi się uda zajść to może być powtórka z rozrywki, a to jest dla mnie swoisty koszmar
 
Mam umysł analityczny, łatwo by było mi sobie wytłumaczyć poronienie na zasadzie ciąży biochemicznej, pustego jaja płodowego, czy serca, które przestało bić. Dodatkowo wydaje mi się, że wszystkie wymienione wyżej sytuacje dość szybko się rozwiązują. U mnie jednak nie może być "normalnie" i chyba to zawieszenie najbardziej mi wchodzi na głowę. Bo tak, beta mi spada (tzn. spadła na pewno po między niedzielą, a środą dość dużo) - ale ja nie mam nigdzie, dosłownie nigdzie w tej chwili (i właściwie wcześniej też) ciąży, nie wiadomo gdzie ona jest/była ani czy w ogóle była. Owszem przestałam mieć objawy takie jak mdłości i wymioty, bóle brzucha i zdecydowanie mniej mnie bolą piersi (choć nadal, są mega jędrne), ale no właśnie ja np. nie krwawię - nadal mam tylko niewielkie plamienia. Więc nie wiem ile to potrwa, czy w ogóle będzie tego więcej? A jak nie będzie to kiedy właściwie powinnam coś z tym robić. I właściwie co robić bo przecież skoro nic nigdzie nie ma to żadne łyżeczkowanie itp. chyba nie wchodzą w grę? Serio ja już mam czasem takie myśli, że może to w ogóle nie była/jest ciąża tylko ... no właśnienie wiem co

A ta koleżanka mnie dobiła, bo mamy córki z podobnym terminem porodu, ona się o tę pierwszą ciąże bardzo starała, o drugą też więc ja wiem że jej nie jest łatwo i pewnie znowu będzie sporo leżała w ciąży. Nie mniej jednak smutno mi tak, bo gdzieś tam mam poczucie na zasadzie: to miałam być ja
I tak jak napisałam, ja nie wiem czy się zdecyduję jeszcze na ciąże, o ile jakoś nie tak strasznie nie bolały te całe testy co miesiąc, tak tu już jednak wiem, że nawet jak mi się uda zajść to może być powtórka z rozrywki, a to jest dla mnie swoisty koszmar
U mnie było tak ze test był pozytywny , neta wyszła pozytywna , ale plamilam cały czas , ok 2 tyg w tym czasie robiłam betę z 6razy przyrost był cały czas ale zdecydowanie za mały , bałam się pozamacicznej , gdy wróciłam z wakacji pojechałam do gin , był pęcherzyk w macicy ale pusty i za mały , niedługo pozniej dostałam mega krwawienia w pracy z wielkimi skrzepami i bólami .. wiec u mnie cała sytuacja od testu trwała jakieś 3 tyg … wiec duzo siły Ci życzę eh
 
Mam umysł analityczny, łatwo by było mi sobie wytłumaczyć poronienie na zasadzie ciąży biochemicznej, pustego jaja płodowego, czy serca, które przestało bić. Dodatkowo wydaje mi się, że wszystkie wymienione wyżej sytuacje dość szybko się rozwiązują. U mnie jednak nie może być "normalnie" i chyba to zawieszenie najbardziej mi wchodzi na głowę. Bo tak, beta mi spada (tzn. spadła na pewno po między niedzielą, a środą dość dużo) - ale ja nie mam nigdzie, dosłownie nigdzie w tej chwili (i właściwie wcześniej też) ciąży, nie wiadomo gdzie ona jest/była ani czy w ogóle była. Owszem przestałam mieć objawy takie jak mdłości i wymioty, bóle brzucha i zdecydowanie mniej mnie bolą piersi (choć nadal, są mega jędrne), ale no właśnie ja np. nie krwawię - nadal mam tylko niewielkie plamienia. Więc nie wiem ile to potrwa, czy w ogóle będzie tego więcej? A jak nie będzie to kiedy właściwie powinnam coś z tym robić. I właściwie co robić bo przecież skoro nic nigdzie nie ma to żadne łyżeczkowanie itp. chyba nie wchodzą w grę? Serio ja już mam czasem takie myśli, że może to w ogóle nie była/jest ciąża tylko ... no właśnienie wiem co

A ta koleżanka mnie dobiła, bo mamy córki z podobnym terminem porodu, ona się o tę pierwszą ciąże bardzo starała, o drugą też więc ja wiem że jej nie jest łatwo i pewnie znowu będzie sporo leżała w ciąży. Nie mniej jednak smutno mi tak, bo gdzieś tam mam poczucie na zasadzie: to miałam być ja
I tak jak napisałam, ja nie wiem czy się zdecyduję jeszcze na ciąże, o ile jakoś nie tak strasznie nie bolały te całe testy co miesiąc, tak tu już jednak wiem, że nawet jak mi się uda zajść to może być powtórka z rozrywki, a to jest dla mnie swoisty koszmar
A może to ciąża biochemiczna? Mój jeden z biochemów podobnie wyglądał. Beta rosła mi tydzień od pierwszego testu, brzuch mnie bolał, ostatnią rosnącą betę miałam ponad tysiąc, na usg nic nie było a po 2 kolejnych dniach zaczęła już spadać i po tygodniu zaczęłam mieć plamienie, później krwawienie. Wtedy gin stwierdził, że to była biochemiczna.
 
A może to ciąża biochemiczna? Mój jeden z biochemów podobnie wyglądał. Beta rosła mi tydzień od pierwszego testu, brzuch mnie bolał, ostatnią rosnącą betę miałam ponad tysiąc, na usg nic nie było a po 2 kolejnych dniach zaczęła już spadać i po tygodniu zaczęłam mieć plamienie, później krwawienie. Wtedy gin stwierdził, że to była biochemiczna.

U mnie na USG ostatecznie lekarz widział ciałko żółte i zmianę torbielowatą w okolicy jajnika dlatego skierował mnie do szpitala z podejrzeniem CP, ale w szpitalu już nic nie widzieli dlatego mnie wypisali. To powinien być teraz mniej więcej 6/7 tydzień. I generalnie dla mnie nie ma znaczenia czy to biochem czy nie tzn. ja nie znam nikogo po poronieniu, sama nigdy nie poroniłam ani nie miałam biochemu (tzn. żebym o nim wiedziała) - jak czytam tu forum to mi się wydawało, że to jest szybkie - jest puste jajo/serce nie bije/biochem i kilka dni i jest krwawienie dość intensywne. A ja go nie mam, to mnie martwi, mam 3 tydzień plamienia w takiej ilości, że nie potrzebuje do tego nawet wkładek

Edit. I w sumie to dziękuję, bo skoro mówicie, że może to trwać dużej to już dla mnie jest okej. Po prostu nie mam się nawet kogo poradzić w takiej sytuacji
 
Ostatnia edycja:
reklama
U mnie na USG ostatecznie lekarz widział ciałko żółte i zmianę torbielowatą w okolicy jajnika dlatego skierował mnie do szpitala z podejrzeniem CP, ale w szpitalu już nic nie widzieli dlatego mnie wypisali. To powinien być teraz mniej więcej 6/7 tydzień. I generalnie dla mnie nie ma znaczenia czy to biochem czy nie tzn. ja nie znam nikogo po poronieniu, sama nigdy nie poroniłam ani nie miałam biochemu (tzn. żebym o nim wiedziała) - jak czytam tu forum to mi się wydawało, że to jest szybkie - jest puste jajo/serce nie bije/biochem i kilka dni i jest krwawienie dość intensywne. A ja go nie mam, to mnie martwi, mam 3 tydzień plamienia w takiej ilości, że nie potrzebuje do tego nawet wkładek
No niestety nie zawsze tak szybko przychodzi krwawienie... być może przyjdzie dopiero jak beta spadnie do 0 a u Ciebie teraz już wolniej spada... Ja przy poronieniu w październiku zaczęłam krwawić dopiero jak beta była bardzo niska- ok 3 tygodnie od czasu kiedy serce przestało bić, tydzień wcześniej tylko plamienia lekkie. Może przy młodszych ciążach podobnie to wygląda u niektórych osób.
 
Do góry