L
Lebkuchen_mum
Gość
No właśnie tylko i aż bardzo dobrze ujęte! Szkoda, że ja nie mam takiego oparcia jak w tym wypadku twój mąż od ciebie. Mój narzeczony nigdy nie miał problemów lękowych, stresu...zawsze na luzie i dla niego to wszystko jest takie proste. Jego rada to " myśl pozytywnie" albo "po co się tym przejmujesz". Rodzice też nigdy tego nie rozumieli, że stres nie równa się nerwicy lękowej. Także niestety jestem z tym zupełnie sama. Najlepiej pomaga mi uścisk mojego synka. Tylko te ramionka koją to wszystko.Z tego co czytam to wygląda podobnie jak u mojego męża. Na początku dostał leki, ale te obniżały płodnosc, więc sam zdecydował, że będzie sobie radził bez nich. Terapia behawioralno poznawcza zdecydowanie mu pomogła. W sumie to razem chodziliśmy też na terapię, bo ja miałam trochę problemy po moich dwóch stratach Dzisiaj radzi sobie cudownie. Agorafobia to straszna zołza, a widzę go teraz w bardzo stresujących sytuacjach, gdzie zazwyczaj miałby atak paniki to dziś radzi sobie cudownie. Przeszłosc to jednak słowo klucz... Warto znaleźć dobrego terapeutę, który poprowadzi nas przez to wszystko. Życzy Ci jak najlepiej i mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym wszystkim wspaniale. Ba! Ja wierzę w to! Trzymam mocno kciuki Lęki są straszne... Ale to wszystko jest tylko w naszej głowie. Tylko i aż... Dasz radę