Hej Dziewczyny :-) Czytam forum juz od jakiegos czasu i bardzo kibicuje starajacym sie ale dopiero dzis postanowilam sie zarejestrowac. My zaczelismy sie starac z mezem o dziecko w lutym 2019 - udalo mi sie zajsc w ciaze w pierwszym cyklu staran i oczywiscie bylam zachwycona ta perspektywa. Ciaza potwierdzona na usg w 5 tygodniu. Niestety moja radosc skonczyla sie 3 tygodnie pozniej kiedy pobieglam na wizyte u ginekologa z delikatnym krawieniem - poronienie zatrzymane (prawdopodobnie koniec 5, poczatek 6 tc). Skierowanie do szpitala na zabieg lyzeczkowania - to byl czwartek, Wielki Czwartek. Nie chcialam byc na swieta w szpitalu wiec po konsultacji z lekarzem postanowilam poczekac do wtorku z wizyta w szpitalu. Okazalo sie, ze decyzja byla dobra bo na szczescie w nieszczesciu moja macica postanowila sama oczyscic sie w nocy z piatku na sobote i na wizycie w szpitalu we wtorek lekarz potwierdzil, ze jest czysto i zabieg nie byl potrzebny. Dostalam antybiotyk i wrocilam do domu. Czarna rozpacz. Udalo sie w pierwszym cyklu staran i nie przypuszczalam, ze cokolwiek zlego moze sie przytrafic. Postanowilam dzialac - pierwsze co mnie tknelo to TSH 3.4 ktore moj ginekolog uznal za ’w sumie OK’. Wizyta u endokrynologa i oczywiscie diagnoza TSH za wysokie na ciaze. Euthyrox biore do dzis jednak teraz jest juz na poziomie 1.25 ale rozne przeboje z nim byly przez ten rok z hakiem. Ginekolog uznal, ze to natura, ze tak sie zdarza i trzeba starac sie znow za 2 miesiace i czekac. Tak tez zrobilismy - wyliczanki, testy owulacyjne i nic. Po 8 miesiacach bez sukcesu (w lutym 2020) poprosilam doktor endokrynolog o polecenie mi jakis badan hormonalnych ktore stwierdza czy wszystko jest w porzadku. Tak wiec wykonalam DHEA-s, AMH, test czynnosciowy prolaktyny, krzywa glukoza + insulina, androstendion, 17-hydroksyprogesteron, SHBG etc. Z tych badan wyszlo tyle, ze mam bardzo wysoka rezerwe jajnikowa (8,22 w wieku 32 lat co moze wskazywac na PCOS), hiperprolaktynemie oraz troche za bardzo skoczyla mi insulina po podaniu glukozy wiec pani doktor wprowadzila mi Norprolac oraz Glucophage (troche na wszelki wypadek ale ponoc pomaga zajsc w ciaze, PCOS watpliwe bo zaden z ginekologow go nie stwierdzil, mam super regularne cykle 28-29 dni, prawie zero owlosienia na nogach czy rekach, z insulinopornoscia to z wyniku wprost rowniez nie wynika). Na poczatku maja test znow pokazal 2 kreski ale zanim zdazylam dotrzec do ginekologa w 35dc dostalam okres. Beta w tym dniu ultra niska (28), progesteron 0,27. Ginekolog znow nie widzi problemu, zdarza sie. No nie dla mnie, raz w to moglam uwierzyc ale nie kolejny. Zmienilam ginekologa. W miedzyczasie wykonalam przeciwciala antyfosfolipidowe, antykardiolipinowe, ANA, kariotyp, bialko C oraz bialko S i odwiedzilam immunologa. Badania byly ok.
Pierwsza wizyta w kolejnym cyklu, nowy ginekolog nie widzi abolutnie nic co wskazywaloby na PCOS. monitorowanie owulacji, pecherzyk jest - pan doktor postanowil podac Pregnyl zeby nie pozostawiac nic przypadkowi oraz wprowadzil Duphaston natychmiast. Niestety sie nie udalo.
Kolejne monitorowanie owulacji w czerwcu, pecherzyk jest - kolejna dawka Pregnylu i dzis mam potwierdzona ciaze na USG - 5 tydzien, pecherzyk lekko splaszczony ale widoczne cialko zolte. Dostalam dodatkowo Luteine i Neoparin oraz mam wykonac badania genetyczne na trombofilie wrodzona.
Dziewczyny jestem przerazona! Z jednej strony marzylismy o tym ale kompletnie nie umiem sie cieszyc, bo wiem co moze sie wydarzyc... Boje sie cokolwiek powiedziec nawet co mogloby wskazywac na to, ze sie ciesze albo cokolwiek planuje. Kolejna wizyta za 3 tygodnie - mam nadzieje ze dotrwam
Pozdrawiam serdecznie!