reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
Straszne jest to co przeżyłas, bardzo mi przykro [emoji17]
Hej, straciłam mojego aniołka w 15+3 tyg. ciąży. To była moja pierwsza ciąża, udało się zaraz za pierwszym razem starań. Od początku ciąży miałam bóle brzucha i plamienia (2 tyg. plamień, 2 tyg. bez, znów 2 tyg. plamień i tak w kółko, raz krwawienie i wielki skrzep - ale po USG lekarz stwierdził, że wszystko jest ok). Mimo wszystko brałam 3x2 Duphaston i 3x1 no-spa, a dzidziuś rozwijał się prawidłowo (wizyty co tydzień). W 14+6 tyg. przestałam się czuć jakbym była w ciąży, nie doskwierały mi mdłości, czułam się świetnie, mogłabym biegać, sprzątać godzinami i miałam mnóstwo energii, mimo wszystko bardzo dużo leżałam i odpoczywałam, wtedy myślałam, że takie są uroki II trymestru. Kolejnego zwyczajnego dnia poczułam lekkie ukłucie brzucha, za jakąś godzinkę znów, za 2 godziny było już kilka razy czuć kłucie, ale nie było jakieś mocne, myślałam, że dzidziuś się "rozpycha", poszłam spać, niestety obudziły mnie coraz mocniejsze bóle, zadzwoniłam po karetkę, w szpitalu poczułam tam "mokro", to była krew, było jej pełno... Gdy przyszedł lekarz po prostu "wyjąłem już płód, ciąży już pani nie ma" po czym rzucił na podłogę w worku na śmieci. Przeżyłam to strasznie, nie dowiedziałam się nawet jakiej płci było nasze dzieciątko, a pielęgniarka nie poinformowała mnie o możliwości pochówku, tylko kazała podpisać zgodę na spopielenie, wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie mam prawa.. :( Po zabiegu łyżeczkowania zrobiłam badania CRP, które wyniosło 120. Wynik badania histopatologicznego wykazał stan zapalny i ropnie. Robiłam też badania na krzepliwość krwi APTT, który wyszedł w normie. Do dziś nie wiem co było przyczyną tak wielkiej straty... :/ Możliwe, że jakaś bakteria?

Jestem już po jednej @ po zabiegu, odliczam jeszcze 2 @ i mam nadzieję, że dostaniemy zielone światło do działań, bo uczucie pustki jest nie do opisania. Już teraz dołączam do was i czekam z niecierpliwością na moje kolejne dwie kreseczki.

Życzę wam pięknych II kreseczek !! :)
 
Hej, straciłam mojego aniołka w 15+3 tyg. ciąży. To była moja pierwsza ciąża, udało się zaraz za pierwszym razem starań. Od początku ciąży miałam bóle brzucha i plamienia (2 tyg. plamień, 2 tyg. bez, znów 2 tyg. plamień i tak w kółko, raz krwawienie i wielki skrzep - ale po USG lekarz stwierdził, że wszystko jest ok). Mimo wszystko brałam 3x2 Duphaston i 3x1 no-spa, a dzidziuś rozwijał się prawidłowo (wizyty co tydzień). W 14+6 tyg. przestałam się czuć jakbym była w ciąży, nie doskwierały mi mdłości, czułam się świetnie, mogłabym biegać, sprzątać godzinami i miałam mnóstwo energii, mimo wszystko bardzo dużo leżałam i odpoczywałam, wtedy myślałam, że takie są uroki II trymestru. Kolejnego zwyczajnego dnia poczułam lekkie ukłucie brzucha, za jakąś godzinkę znów, za 2 godziny było już kilka razy czuć kłucie, ale nie było jakieś mocne, myślałam, że dzidziuś się "rozpycha", poszłam spać, niestety obudziły mnie coraz mocniejsze bóle, zadzwoniłam po karetkę, w szpitalu poczułam tam "mokro", to była krew, było jej pełno... Gdy przyszedł lekarz po prostu "wyjąłem już płód, ciąży już pani nie ma" po czym rzucił na podłogę w worku na śmieci. Przeżyłam to strasznie, nie dowiedziałam się nawet jakiej płci było nasze dzieciątko, a pielęgniarka nie poinformowała mnie o możliwości pochówku, tylko kazała podpisać zgodę na spopielenie, wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie mam prawa.. :( Po zabiegu łyżeczkowania zrobiłam badania CRP, które wyniosło 120. Wynik badania histopatologicznego wykazał stan zapalny i ropnie. Robiłam też badania na krzepliwość krwi APTT, który wyszedł w normie. Do dziś nie wiem co było przyczyną tak wielkiej straty... :/ Możliwe, że jakaś bakteria?

Jestem już po jednej @ po zabiegu, odliczam jeszcze 2 @ i mam nadzieję, że dostaniemy zielone światło do działań, bo uczucie pustki jest nie do opisania. Już teraz dołączam do was i czekam z niecierpliwością na moje kolejne dwie kreseczki.

Życzę wam pięknych II kreseczek !! :)

Z całego serca współczuje Ci Twojej straty i równie mocno życzę Ci szybkiego zachowa w ciąże oraz spokojnych, nudnych 9 miesięcy
 
reklama
Do góry