reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

reklama
O jeszcze z ciekawych przygód dziecięcych to rozwaliłam kiedyś przez przypadek kawałek ściany w przedpokoju więc postanowiłam z przyjaciółka to naprawić i chciałyśmy położyć kawałek tapety na klej do papieru i taśmę klejąca :D w trakcie prac akurat tata po coś wrócił wcześniej do domu, ale miał minę jak nas zobaczył tapetujace przedpokój 😂
 
Ja sobie kiedyś wkręciłam we włosy taki bardzo drobny grzebień i wszystko było lux dopóki nie chciałam go odkręcić.. nie hu hu... A moja siostra robiła sobie opaski i naszyjniki z gum do żucia (dostałyśmy od kogoś pudełko Donaldówy) a gówniara ogólnie miała zakaz. I tak traciłyśmy co rusz nasze złote włosy pod nożyczkami 🤷 A z akcji z nożyczkami to pamiętam jak siostra dostała getry z kucykami pony i poszła do pokoju i powycinała sobie te kucyki z tychże geterków bo były taaakieee sotkie (słodkie) 🤣😂🤣 dobrze, że nigdy nie dowie się, że tu o niej opiwiadam 🙈🙈
 
Bardzo dobrze. Umiem już nawet zaparkować, mimo że w międzyczasie zmieniliśmy samochód na dużo większy. Na początku pod basenen parkowałam w alejce dla autokarów, którą nazywałam aleją ciapowatych kierowców. Ja i druga osobówka (oczywiście w odległości kilku miejsc od siebie, kaman xD). Dalej szłam na piechotę 🤣. Teraz to nawet daje sobie radę u rodziców pod blokiem, na parkingu gdzie jest bitwa o miejsce, jest ciasno i każdy każdego zastawia ;D.

W obcym mieście, którego kompletnie nie znam i w godzinach dużego ruchu to byłyby stres. Ale "u siebie" to już wrażenia nie robi.

Najwięcej mi dało jeżdżenie zupełnie samej. Bo jak na początku jeździłam ze Starym na miejscu pasażera, to mnie chłop do szału doprowadzał swoimi radami. :p Ja prawo jazdy miałem już od kilku lat tylko nieużywane. Stary pewnego dnia musiał trafić do szpitala poza miastem i ja musiałam go tam zawieźć - nie dość że się martwiłam o to co mu jest (był zielony z bólu) to jeszcze to były moje pierwsze samodzielne kilometry. Wtedy postanowiłam, że koniec tego wożenia przez męża, bo potem jak mi życie sprzedaje takiego plaskacza, to umieram ze stresu podwójnie.
Też mam historię że szpitalem i wtedy pierwszy raz uświadomiłam sobie jak dobrze że umiem prowadzić. Mąż miał wypadek w górach i zawieźli go do sąsiedniej miejscowości, ja karetką ofc nie mogłam, no ale umiałam już dobrze jeździć bo jeżdżę od chwili gdy zrobiłam prawko,więc hyc za karetką. I musiałam do niego jeździć codziennie te 40km w jedną stronę. Gdybym nie umiała to nie wiem nawet jak spod tego stoku bym wróciła, a co dopiero do domu bo on nie mógł wtedy jeździć. Kocham prowadzić auto od momentu jak się nauczyłam, po prostu wsiadłam i najpierw tylko po osiedlu, a później już szybko poszło :)
No to z kolei mnie to nie denerwuje, jak mi mówi, czy spojrzałam etc, on jest świetnym kierowcą a i mi się zdarzy mu powiedzieć "uważaj". Nigdy się nie wkurza, mówi, że widział, ale może być taka sytuacja, że czegoś nie zauważy i wtedy może ja nas uratuje :D ze 2 razy w życiu była taka sytuacja, że ja zauważyłam coś wcześniej niż on i rzeczywiscie mi podziękował.
Ja nie krzyczę, ale też czasem mówię uważaj i zawsze jest "przecież widzę", działa to w obie strony, jednak jego bardziej stresuje jazda że mną, chyba większość facetów tak ma xD Sama raz prawie przez niego zawału dostałam, a przecież widziałam...
Hahahhahahahah wyobraziłam sobie to 🤣🤣🤣
Ja też!
Oj przeczytałam tytul i boje się czytać całość... boje się, że się rozkleje
Odmawiam przeczytania tego!
Ja sobie kiedyś wkręciłam we włosy taki bardzo drobny grzebień i wszystko było lux dopóki nie chciałam go odkręcić.. nie hu hu... A moja siostra robiła sobie opaski i naszyjniki z gum do żucia (dostałyśmy od kogoś pudełko Donaldówy) a gówniara ogólnie miała zakaz. I tak traciłyśmy co rusz nasze złote włosy pod nożyczkami 🤷 A z akcji z nożyczkami to pamiętam jak siostra dostała getry z kucykami pony i poszła do pokoju i powycinała sobie te kucyki z tychże geterków bo były taaakieee sotkie (słodkie) 🤣😂🤣 dobrze, że nigdy nie dowie się, że tu o niej opiwiadam 🙈🙈
Ooo akcje z nożyczkami mam dwie 😂 standardowe obcinanie grzywki prawie przy skórze w przedszkolu chwilę przed zdjęciami. Zdjęć oczywiście nie wzięliśmy. A druga już byłam trochę starsza, miałam bardzo krzaczaste brwi i chciałam je po prostu przyciąć...zrobiłam sobie dziurę na środku brwi i próbowałam przykleić klejem 😂 😂 😂 A z innych żenujących historii to jak przy kasach w supermarketach były prezerwatywy o ciekawej nazwie "mamba", były przecież też takie gumy rozpuszczalne, a ja do rodziców: o mamba, mogę? 😂 Rodzice chyba wtedy mi odpowiedzieli że to takie coś dla dorosłych 😂 ale musieli być zażenowani 😂
 
Miłego dnia, staraczki! Wow, jestem choć raz pierwsza o poranku ;-)
Jakie plany na dziś? Ja biegnę zaraz do pracy nr1 coś zostawić, potem do apteki zamówić lek, potem do pracy nr2 na godzinę, potem wyskakuję do gina na monitoring przed IUI, następnie do labo umówić mojego starego, by honorowo oddał swój materiał kiedyś w tym tygodniu, wracam do pracy nr2 pracować, jak skończę lecę do pracy nr3 popracować również, potem zahaczam o aptekę i... chyba będzie jakaś 19:30. Pouzupełniam sobie świadectwa wieczorem i... chyba pójdę spać ;-)
Miłego dnia!
 
Dzień dobry.
Ja też już w pracy :) do 14 w pierwszej potem do 16 w drugiej. Popołudniu mamy w planach rower ze starym, oczywiście jak pogoda pozwoli. To chyba będzie jedyne popołudnie w tym tygodniu, które uda nam się spędzić razem 🤷‍♀️
Słonecznego dnia!
 
reklama
Dzień dobry Dziewczyny!
Ja z racji, że za 2 dni wracam do pracy po 2 miesiącach nieobecności przygotowuje się do tego mentalnie. Trochę (a może trochę bardziej niż trochę) się tego boje. Zwłaszcza, że muszę być w biurze czyli muszę pojechać do Warszawy, zaczęłam nawet namawiać Starego żeby jechał ze mną i było mi raźniej. A dziś w planach mam zajęcia z angielskiego, weterynarza i ogarnięcie jednego leku, który jest tylko w 3 aptekach i wszytskie daleko. Stary wymyślił mi dodatkowo robotę głupiego przy naszym remoncie i chyba pojedziemy kupić płytki. Dodatkowo pewnie dziś lub jutro dostanę @ bo już opadła mi nienawiść i marudzenie na wszytsko i wszystkich dookoła :)
Miłego tygodnia dla Was!
 
Do góry