Hope99
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Wrzesień 2020
- Postów
- 8 000
I to ile od 1 maja do 8 były prawie codziennie, czasami dwa razy dziennie to chyba spermą byłam wypełniona po brzegi na każdą ewentualną owulacje.A seksy były?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
I to ile od 1 maja do 8 były prawie codziennie, czasami dwa razy dziennie to chyba spermą byłam wypełniona po brzegi na każdą ewentualną owulacje.A seksy były?
No to ja trzymam kciuki i więcej pukam cię o takI to ile od 1 maja do 8 były prawie codziennie, czasami dwa razy dziennie to chyba spermą byłam wypełniona po brzegi na każdą ewentualną owulacje.
oj ja też mam taki problem, że nie mogę pojąć za co jestem tak karana. Serio.Nawet nie wiecie jak dobrze Was mieć
Przeczytałam wszystkie Wasze odpowiedzi na mój wczorajszy post. Są dla mnie bezcenne
Dzięki temu, że jestem tu z Wami od pierwszego dnia po poronieniu zaczęłam uczyć się odpuszczać i dawać sobie czas. Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za każde dobre słowo. Jesteście mi ogromnym wsparciem
Nie sposób odpowiedzieć na wszystkie Wasze komentarze, ale muszę napisać o wierze bo ten temat się pojawił.
Ja, przyznam zupełnie szczerze, odwróciłam się od wiary przez stratę. Nie mogę uwierzyć, że Bóg, w którego wierzę wystawiłby mnie na taką próbę. Jakoś nie mogę tego pojąć. I dzisiaj nie umiem myśleć inaczej.
Wiem, że może być też tak, że to poronienie uchroniło naszą rodzinę przed wielkim ciężarem na całe życie, ale wszystko to co się wydarzyło jest dla mnie teraz nie do pojęcia.
Szanuje jednak oczywiście odmienne punkty widzenia. W ogóle jakaś bardzo tolerancyjna się w ostatnim czasie zrobiłam Jedynie patola, która zachodzi w bezproblemowe ciążę bez problemów mnie wnerwia. Ale to pewnie jak wszystkie z nas
ej, no to ja zaciskam kciuki najmocniej! Czekam na kreski <3I to ile od 1 maja do 8 były prawie codziennie, czasami dwa razy dziennie to chyba spermą byłam wypełniona po brzegi na każdą ewentualną owulacje.
Możesz zawsze mierzyć temperaturę i robić owulaki, można wtedy z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić czy była i kiedyKurcze, dziewczyny jak żyć bez monitoringu? w tym miesiącu nie miałam ani jednego USG i nic nie wiem, masakra. mam 4 aplikacje typu kalendarzyk i każda pokazuje mi inny dzień owulacji na podstawie objawów i poprzednich cykli. (Nie pytajcie czemu aż tyle, poprostu każda od czegoś innego) więc wiem tylko tyle, że owulacja mogła być między 4 a 7 maja. Zrobiłam dziś progesteron, zobaczymy czy wogóle jakakolwiek była... testy owulacyjne miałam tylko 3 więc robiłam od 3 do 6 maja, najciemniejszy 6 ale nie był to PIK więc nie wiem kiedy był pik bo nie dokupiłam testów. nie lubię nie wiedzieć co się dzieje z moim ciałem
Szczerze mówiąc kiedyś byłam przykładną katoliczką,chodziłam do kościoła itp ale po pierwszym poronieniu przestałam chodzić do kościoła, po kilku kolejnych poronieniach i słowach kilku znajomych osób "widocznie Bóg tak chciał" przestałam wogóle wierzyć. Bo jak można wierzyć w to, że coś/ktoś skazuje mnie na takie cierpienie jakim jest strata 8 ciąż i do tego wiele chorób praktycznie od urodzenia? Pół dzieciństwa spędziłam w szpitalach przez problemy z sercem. Teraz drugie pół życia spędzam na leczeniu się aby móc zajść w ciążę którą uda mi się donosić.Nawet nie wiecie jak dobrze Was mieć
Przeczytałam wszystkie Wasze odpowiedzi na mój wczorajszy post. Są dla mnie bezcenne
Dzięki temu, że jestem tu z Wami od pierwszego dnia po poronieniu zaczęłam uczyć się odpuszczać i dawać sobie czas. Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za każde dobre słowo. Jesteście mi ogromnym wsparciem
Nie sposób odpowiedzieć na wszystkie Wasze komentarze, ale muszę napisać o wierze bo ten temat się pojawił.
Ja, przyznam zupełnie szczerze, odwróciłam się od wiary przez stratę. Nie mogę uwierzyć, że Bóg, w którego wierzę wystawiłby mnie na taką próbę. Jakoś nie mogę tego pojąć. I dzisiaj nie umiem myśleć inaczej.
Wiem, że może być też tak, że to poronienie uchroniło naszą rodzinę przed wielkim ciężarem na całe życie, ale wszystko to co się wydarzyło jest dla mnie teraz nie do pojęcia.
Szanuje jednak oczywiście odmienne punkty widzenia. W ogóle jakaś bardzo tolerancyjna się w ostatnim czasie zrobiłam Jedynie patola, która zachodzi w bezproblemowe ciążę bez problemów mnie wnerwia. Ale to pewnie jak wszystkie z nas
Testy owulacyjne robiłam w sumie już od dawna ale w tym miesiącu miałam tyle pracy, że jak zauważyłam, że mi się kończą to nie zdążyłam kupić kolejnych.Możesz zawsze mierzyć temperaturę i robić owulaki, można wtedy z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić czy była i kiedy
Zrobione. Tylko niech się ten Serafin nie wygłupia i zagnieżdża w macicy XDEj wzruszyłam się
Tyle ciężkiej pracy włożonej w ten wątek przez tyle dziewczyn i mamy tak piękny owoc w postaci tyłu wspaniałych mądrych kobiet
Wolałabym oczywiście żeby Was tu nie musiało być, ale jak już siedzimy w tym goovvnie po pachy to wolę w gronie tak mądrych, wrażliwych i uważnych Kobiet niż w towarzystwie szalaputów niepotrafiących zinterpretować testu ciążowego, albo kończących każda dyskusje "siostra, ciocia, babcia i kuzynka tak miały to wiem i nie pluj jadem".
Dobra. Dosyć słodyczy.
Robić te dzieci!
Szczerze mówiąc kiedyś byłam przykładną katoliczką,chodziłam do kościoła itp ale po pierwszym poronieniu przestałam chodzić do kościoła, po kilku kolejnych poronieniach i słowach kilku znajomych osób "widocznie Bóg tak chciał" przestałam wogóle wierzyć. Bo jak można wierzyć w to, że coś/ktoś skazuje mnie na takie cierpienie jakim jest strata 8 ciąż i do tego wiele chorób praktycznie od urodzenia? Pół dzieciństwa spędziłam w szpitalach przez problemy z sercem. Teraz drugie pół życia spędzam na leczeniu się aby móc zajść w ciążę którą uda mi się donosić.
Jak to mój brat powiedział: w poprzednim wcieleniu musiałam być kimś bardzo złym i teraz tak to pokutuje.
I żarty, żartami ale szczerze bardziej wierzyłabym w to, że w poprzednim wcieleniu byłam kimś złym niż w to, że Bóg tak sobie wybrał mnie na zjeb**ie mi życia od samych narodzin.
Przepraszam, musiałam to z siebie wyrzucić.