Czy przez to, że straciłam dziecko zanim zaczęły kształtować się organy mniej cierpiałam? Było mi tak ciężko, że dopiero 4 miesiące później udało mi się sobie to poukładać. Nie mówiąc już jak wielkie psychiczne obciążenie mam w tej ciąży. Ale cóż - ten kto tego nie przeżył, nie zrozumie.
tamtego biochema jakoś łatwiej mi było „przeboleć” tego jest mi o wiele trudniej… Bo jak już sytuacja się powtarza, to zaczynasz myśleć, że to nie może być przypadek… W 6cs zaszłam i biochem, po tem po kolejnych 6 cyklach (w 12cs) znowu zaszłam i znowu to samo… Wtedy łatwo mi było zwalić na późne zagnieżdżenie, teraz test pozytywny 11dpo i do tego 2 przyrosty w normie. Gdybym po nich sobie odpuściła robienie bety i nagle po kilku dniach zaczęła krwawić, to nie wiem jakbym to przyjęła… Na szczęście zrobiłam 4-tą betę (3-ci przyrost), która okazała się spadkowa i łatwiej było mi się do tego psychicznie przygotować. Boję się, że znowu będę się starać przez pół roku, zaskoczy i będę przezywać stratę po raz trzeci… Ale mam super oparcie w moim starym, on naprawdę jest przy mnie w tym wszystkim i cierpliwie słucha mojego pitolenia
Wczoraj pojechaliśmy na zakupy i spotkaliśmy moją mamę, bo akurat przyjechała do ciotki do szpitala. Powiedziałam jej i oczywiście w temat weszło magiczne odpuszczenie i ją lekko opierdoliłam. Nie liczyłam na nie wiadomo co z jej strony, ale samo przykro mi dużo by mi dało. Kocham ją bardzo mocno i rozumiem fakt, że nie była w takiej sytuacji, więc nie wie jak się zachować, ale wkurza mnie fakt, że wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że ja sobie zajebiscie radzę, to z góry zakładają, że i z tego wyjdę… Ale jak moja młodsza siostra przyjechała w styczniu z mężem z UK i łazili po lekarzach i okazało się, że obydwoje mają wrażliwe jelitka i muszą mieć specjalne diety, to ojojała jakie to są biedactwa. Do tego jej męża super siostra (której nie trawię) jak miała problemy i poroniła jedną ciążę, a potem drugą (jej babcia miała niby ten sam problem) jeszcze przed Naszym ślubem, wiec jeszcze się nie staraliśmy, to wszyscy mówili jaka to biedna Asia, a teraz dzieje się to mi i wyjebane… Stary mnie wczoraj wysłuchał przytulił i też się wkurwił na moją mamę i wie, że na swoją też się wkurwi (po ostatnim poronieniu powiedziała, że jeszcze będziemy mieli dziecko, wiec teraz będzie podobnie - bez żadnego przykro mi) i powiedział, że dobrze, że mam to forum, bo tam chociaż znajdę zrozumienie
ale się wyżaliłam! Aż mnie palce bolą!