Alabama89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2021
- Postów
- 12 139
Ja tak miałam jak byłam młodsza. Teraz świruje od 6-7 dnia cykluNajlepsze ze mi się często chce w czasie okresu
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ja tak miałam jak byłam młodsza. Teraz świruje od 6-7 dnia cykluNajlepsze ze mi się często chce w czasie okresu
Przed staraniami też tak miałam, moj durny łeb to zepsułNajlepsze ze mi się często chce w czasie okresu
Mój mąż za to po płodnym chyba turbodopalania dostajePrzed staraniami też tak miałam, moj durny łeb to zepsuł
My też nikomu nie opowiadamy... Powiedzieliśmy znajomym mojego męża, bo musieliśmy się kiedyś od nich wcześnie ewakuować, bo miałam do zrobienia zastrzyk z Ovitrelle ;-) Przyznałam się mojej przełożonej, podpytuje więc czasami, ale życzliwie. W rodzinie nikt nie wie.U mnie to samo... nie przyznajemy się 2 w rodzinie bo chcemy uniknąć dopytywania i tak jest mimo wszystko latwiej przykaciolki wiedza ale nie rozumieja a to poczucie samotnosci w tym problemie jest straszne, wiadomo ze jest maz ale jednak nikt nie zrozumie kobiety tak jak inna kobieta
Skoro można mieć in vitro bez leków to można też bez punkcji? Bo ja bym takie poprosiłaMy też nikomu nie opowiadamy... Powiedzieliśmy znajomym mojego męża, bo musieliśmy się kiedyś od nich wcześnie ewakuować, bo miałam do zrobienia zastrzyk z Ovitrelle ;-) Przyznałam się mojej przełożonej, podpytuje więc czasami, ale życzliwie. W rodzinie nikt nie wie.
Wśród bliskich koleżanek, co ciekawe, jesteśmy 3 w środku tematu - nie tylko starań, ale i leczenia. Jedna z koleżanek jest po in vitro, ma 2 dzieci. Druga jest po nowotworze, będzie więc mieć in vitro za jakiś czas. A ja jestem w środku całego procesu. W sumie wszystkie jedziemy na podobnym wózku, ale każda jak się okazuje wie coś innego i dyskusje nie są zbyt konstruktywne . Np. koleżanka z dziećmi opowiada, że inseminacja polega na "umieszczeniu plemników przy jajniku, tuż obok komórki jajowej" ;-) A koleżanka po chorobie chce mieć in vitro, ale nie brać w związku z tym żadnych leków... No a tutaj i się można starać razem, i tyle dowiedzieć!:-)
Ja jestem na takim etapie, że naprawdę zapominam, że niektórzy mają dzieci tylko z seksu... Jak to plemię, co o nim kiedyś pisałam...Skoro można mieć in vitro bez leków to można też bez punkcji? Bo ja bym takie poprosiła
my tez nikomu nie mówimy , po co dopytywania a po co a dlaczego a może by tak czy siak... dość nerwów przeć to wszystko a tu jeszcze tłumaczyć non stop to by mnie już całkiem rozwaliłoMy też nikomu nie opowiadamy... Powiedzieliśmy znajomym mojego męża, bo musieliśmy się kiedyś od nich wcześnie ewakuować, bo miałam do zrobienia zastrzyk z Ovitrelle ;-) Przyznałam się mojej przełożonej, podpytuje więc czasami, ale życzliwie. W rodzinie nikt nie wie.
Wśród bliskich koleżanek, co ciekawe, jesteśmy 3 w środku tematu - nie tylko starań, ale i leczenia. Jedna z koleżanek jest po in vitro, ma 2 dzieci. Druga jest po nowotworze, będzie więc mieć in vitro za jakiś czas. A ja jestem w środku całego procesu. W sumie wszystkie jedziemy na podobnym wózku, ale każda jak się okazuje wie coś innego i dyskusje nie są zbyt konstruktywne . Np. koleżanka z dziećmi opowiada, że inseminacja polega na "umieszczeniu plemników przy jajniku, tuż obok komórki jajowej" ;-) A koleżanka po chorobie chce mieć in vitro, ale nie brać w związku z tym żadnych leków... No a tutaj i się można starać razem, i tyle dowiedzieć!:-)
No to mimo absurdów zazdroszcze moje przyjaciolki sa w zupełnie innym etapie w życiu i oczywiście pytaja jak idzie, ale jedyne co moge powiedzieć to ze nie idzie XD bo wiem ze stanow emocjonalnych itp. raczej nie zrozumiejaMy też nikomu nie opowiadamy... Powiedzieliśmy znajomym mojego męża, bo musieliśmy się kiedyś od nich wcześnie ewakuować, bo miałam do zrobienia zastrzyk z Ovitrelle ;-) Przyznałam się mojej przełożonej, podpytuje więc czasami, ale życzliwie. W rodzinie nikt nie wie.
Wśród bliskich koleżanek, co ciekawe, jesteśmy 3 w środku tematu - nie tylko starań, ale i leczenia. Jedna z koleżanek jest po in vitro, ma 2 dzieci. Druga jest po nowotworze, będzie więc mieć in vitro za jakiś czas. A ja jestem w środku całego procesu. W sumie wszystkie jedziemy na podobnym wózku, ale każda jak się okazuje wie coś innego i dyskusje nie są zbyt konstruktywne . Np. koleżanka z dziećmi opowiada, że inseminacja polega na "umieszczeniu plemników przy jajniku, tuż obok komórki jajowej" ;-) A koleżanka po chorobie chce mieć in vitro, ale nie brać w związku z tym żadnych leków... No a tutaj i się można starać razem, i tyle dowiedzieć!:-)
Chyba to dopytywanie co miesiąc by mnie dobiło, to prawda... Zwłaszcza, że znajomi wokół to w większości osoby, które nie mają pojęcia, czym są starania o dziecko. Bo po prostu je mają, w wybranej ilości i momencie...my tez nikomu nie mówimy , po co dopytywania a po co a dlaczego a może by tak czy siak... dość nerwów przeć to wszystko a tu jeszcze tłumaczyć non stop to by mnie już całkiem rozwaliło