Ja przerabiałam "urażone" męskie ego, jednak nie w temacie płodności, a utrzymania rodziny z powodów zdrowotnych (więc tu dwa aspekty) . Trwa to już 2 lata i bardzo wiele emocji temu towarzyszyło. Teraz już się na szczęście z tym oswoił, jest nadzieja że będzie lepiej, ale trwało to baaardzo długo, namawiałam go nawet na terapię bo sama już byłam z powodu jego emocji na granicy wytrzymałości i tylko przysięga małżeńska i wmawianie sobie że nie będzie to trwało wiecznie trzymało mnie w pionie. Także mogę sobie tylko wyobrazić co się dzieje w ich głowie jak na faceta spływa info że to z jego powodu są trudności, każdy przeżywa to inaczej.
U facetów takie infekcję często są bezobjawowe. A od początku jak się nie zabezpieczacie są takie problemy czy dopiero po jakimś czasie się to pojawiło? Może być uczulenie na sperme.
Doskonale Cię rozumiem, zresztą pisałam o tym dziś. Ja jeszcze jestem taka nieswoja, przygnębiona. Nie płaczę, ale jakoś mi jest niełatwo i przewija się ciągle ta sama myśl co u Ciebie...i jeszcze jakoś nie ogarnęłam tego umysłem, chyba póki co jednak nie do końca dopuszczam do siebie myśl że się nie uda. To moje pierwsze zderzenie z takimi myślami, więc chyba nadal mam wiarę że się uda... Mój póki co nie jest za invitro, co się dowiedziałam przy ostatniej stracie...takze to też gasi mój zapał bo zawsze z tyłu głowy miałam: w razie czego zostaje IV,teraz zostałam pozbawiona tej nadziei. Nie wiem czy mu się odmieni czy nie, wierzę że tak mocno pragnie dziecka że jest taka szansa. Ale jeśli nie, to zostaniemy we 2. Jest nam dobrze razem, a moje pragnienie bycia matką nie jest większe niż miłość do niego, nie chciałabym dziecka z nikim innym i tak na prawdę to przy nim dopiero do tego dojrzałam.
Ja trochę to rozumiem pod tym względem że długo myślałam że ja wcale nie chcę mieć dzieci, albo że moooooże kiedyś, ale wcale nie miałam ciśnienia, bałam się że nigdy tego nie poczuję, a wiedziałam jak bardzo mąż chciał. I dla mnie to było jak pstryknięcie pstryczkiem, jednego dnia po prostu obudził się we mnie instynkt. Wróciłam od gina który powiedział że jest owu i można spróbować się starać (poszłam żeby zapytać o witaminy, badania, przygotować się do starań z nadzieją że więcej czasu upłynie a ja może w międzyczasie do tego dojrzeje... ) i szybko do domu dorwać chłopa! No i tego samego dnia pierwszy raz staraliśmy się o dziecko. Także myślę że takie instynkty mogą się pojawić w momencie pojawienia się dziecka i to rozumiem. Jednak też bałabym się tak ryzykować z facetem który tego nie czuje.