reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

Jakiś czas temu oglądaliśmy ze starym netflixa (selling sunset polecam!) I tam właśnie laska powiedziała że jak nie zdecydują się na dziecko to muszą się rozstać. I zaczęliśmy rozmawiać o takim szantażu i stary powiedzial ze ON TO ROZUMIE. Rozumie że chęć posiadania dziecka może być silniejsza niż miłość do partnera/partnerki... ale też nie wyobraża sobie blokowania drugiej osoby na zasadzie albo że mną będziesz i zaakceptujesz fakt że nie będziemy mieć dzieci albo nara... chciałabym usłyszeć co do powiedzenia mają faceci którzy nie chcieli dzieci ale jednak je mają... czy mają nadal takie samo zdanie? Czy serio nie kochają swoich dzieci ? Strasznie mnie to ciekawi ...
W przypadku dziecka nie ma miejsca na kompromisy. Nigdy nie zaryzykowałabym sprowadzenia na świat człowieka gdybym miała liczyć, że jego ojcu może się zmieni i jednak je pokocha. Nikogo do dziecka zmusić niewolno, ale też dla nikogo nie trzeba porzucić swoich pragnień. Ja powiedziałam mojemu partnerowi, że zostaniemy dalej rodzina tylko pod warunkiem wspólnego starania się o ciążę. Gdyby mi powiedział wtedy, że albo bez dzieci albo nara to zdecydowanie byłoby nara. Ale uważam, że to uczciwe
 
reklama
W przypadku dziecka nie ma miejsca na kompromisy. Nigdy nie zaryzykowałabym sprowadzenia na świat człowieka gdybym miała liczyć, że jego ojcu może się zmieni i jednak je pokocha. Nikogo do dziecka zmusić niewolno, ale też dla nikogo nie trzeba porzucić swoich pragnień. Ja powiedziałam mojemu partnerowi, że zostaniemy dalej rodzina tylko pod warunkiem wspólnego starania się o ciążę. Gdyby mi powiedział wtedy, że albo bez dzieci albo nara to zdecydowanie byłoby nara. Ale uważam, że to uczciwe
Jasne ale przecież tyle się słyszy o "obudzonym instykcie" po narodzinach dziecka, o zmianach w podejściu kobiety i mężczyzny do tego dziecka itp... Ja nie wiem, nie mam dzieci, nie wiem co się zmienia ale to jest coś o czym ludzie mówią 😁 i chciałabym usłyszeć od kogoś kto przez to przeszedł czy faktycznie ta miłość przyszła z czasem czy nigdy się nie obudziła 🤷🏽‍♀️
 
Jasne ale przecież tyle się słyszy o "obudzonym instykcie" po narodzinach dziecka, o zmianach w podejściu kobiety i mężczyzny do tego dziecka itp... Ja nie wiem, nie mam dzieci, nie wiem co się zmienia ale to jest coś o czym ludzie mówią 😁 i chciałabym usłyszeć od kogoś kto przez to przeszedł czy faktycznie ta miłość przyszła z czasem czy nigdy się nie obudziła 🤷🏽‍♀️
myślę, że jest mnóstwo ludzi do których przyszła miłość. Znam takie pary. Ale dla mnie osobiście jest to ryzyko, na które nigdy bym się nie zdecydowała. Między innymi dlatego rozwiodłam się z pierwszym mężem. Po prostu któregoś dnia się obudziłam i pomyślałam, że gdybym miała być w ciąży z tym człowiekiem to już w dniu, w którym bym się o tym dowiedziała byłabym w drodze do Czech 💁‍♀️ i do dziś (chociaż nie rozmawiamy od lat) paraliżuje mnie ta myśl 🙈
 
W przypadku dziecka nie ma miejsca na kompromisy. Nigdy nie zaryzykowałabym sprowadzenia na świat człowieka gdybym miała liczyć, że jego ojcu może się zmieni i jednak je pokocha. Nikogo do dziecka zmusić niewolno, ale też dla nikogo nie trzeba porzucić swoich pragnień. Ja powiedziałam mojemu partnerowi, że zostaniemy dalej rodzina tylko pod warunkiem wspólnego starania się o ciążę. Gdyby mi powiedział wtedy, że albo bez dzieci albo nara to zdecydowanie byłoby nara. Ale uważam, że to uczciwe
Zgadzam się mega, że jest to uczciwe. Ja mam albo inne podejscie, albo jeszcze mniej mnie w życiu spotkało. Póki co mam myślenie, że wzięłam sobie mojego typa z całym bagażem i uniosę to z nim. Cokolwiek nam życie przyniesie. Ale nie mam pojecia, co bym zrobiła, gdyby mi powiedział, że nie chce mieć dzieci już, albo, że on nie da nic od sibeie. Napewno bym zweryfikowała myślenie. To, co mówię, opiera się na tym, że Stary chce dziecka bardzo, tak jak ja. Póki co nasze drogi nie mijają się.
Wczoraj próbowałam w ogóle zacząć temat dziecka i powiedział, że nie jest na siłach w ogóle o tym rozmawiać.
 
Zgadzam się mega, że jest to uczciwe. Ja mam albo inne podejscie, albo jeszcze mniej mnie w życiu spotkało. Póki co mam myślenie, że wzięłam sobie mojego typa z całym bagażem i uniosę to z nim. Cokolwiek nam życie przyniesie. Ale nie mam pojecia, co bym zrobiła, gdyby mi powiedział, że nie chce mieć dzieci już, albo, że on nie da nic od sibeie. Napewno bym zweryfikowała myślenie. To, co mówię, opiera się na tym, że Stary chce dziecka bardzo, tak jak ja. Póki co nasze drogi nie mijają się.
Wczoraj próbowałam w ogóle zacząć temat dziecka i powiedział, że nie jest na siłach w ogóle o tym rozmawiać.
To inna sytuacja gdy on chce i się stara ale nie wychodzi a o na gdy może i mógłby ale mowi ze nie chce .... Ty w tej sytuacji walczysz z nim, walczycie razem... a jak jedbo nie chce to jak walczyć?
 
Myślę, że jemu załamał się świat, ten męski, macho, samiec...i zderzenie z niepłodnością... Wiesz ile Ty wycierpiałaś i wypłakałaś i myślę, że do niego dodatkowo dotarło, że finalnie to jego wina... Jak to mówią: najlepszą obroną jest atak i myślę, że to się właśnie dzieje. Nie trzymam jego strony ale też jestem za tym co piszą dziewczyny- musisz dać jemu, sobie i Wam czas.. Fakt niezaprzeczalny, że nie powinien przekroczyć pewnych granic ale mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia.. Jestem z Tobą i bardzo mi przykro 💔
Ja przerabiałam "urażone" męskie ego, jednak nie w temacie płodności, a utrzymania rodziny z powodów zdrowotnych (więc tu dwa aspekty) . Trwa to już 2 lata i bardzo wiele emocji temu towarzyszyło. Teraz już się na szczęście z tym oswoił, jest nadzieja że będzie lepiej, ale trwało to baaardzo długo, namawiałam go nawet na terapię bo sama już byłam z powodu jego emocji na granicy wytrzymałości i tylko przysięga małżeńska i wmawianie sobie że nie będzie to trwało wiecznie trzymało mnie w pionie. Także mogę sobie tylko wyobrazić co się dzieje w ich głowie jak na faceta spływa info że to z jego powodu są trudności, każdy przeżywa to inaczej.
Też dostał leki. Na nic się nie skarży.
U facetów takie infekcję często są bezobjawowe. A od początku jak się nie zabezpieczacie są takie problemy czy dopiero po jakimś czasie się to pojawiło? Może być uczulenie na sperme.
Dziewczyny.. ja miałam w piątek dola, popłakałam się w pracy ale mąż mnie pocieszył i było ok. Do dziś… nie wiem magle dopadła mnie uporczywa myśl, przez która nie mogę się skupić. Mianowicie taka, ze powinnam się przyzwyczaić i pogodzić z myślą, ze przecież być może nigdy nam się nie uda, i nigdy nie zostaniemy rodzicami.. nie wiem jak sobie byśmy z tym poradzimy…po prostu nie uda się nam spełnić tego marzenia. Nie wiem.. tak mi to przyszło i siadło w głowie.. ze może powinnam raczej się do tego przyzwyczaić a nie co miesiąc mieć nadzieje?
Rozdziera mnie od środka smutek i złość..do tej pory człowiek żył nadzieja a teraz tak nagle mnie uderzyła myśl, Że przecież może się nigdy nie udać
Doskonale Cię rozumiem, zresztą pisałam o tym dziś. Ja jeszcze jestem taka nieswoja, przygnębiona. Nie płaczę, ale jakoś mi jest niełatwo i przewija się ciągle ta sama myśl co u Ciebie...i jeszcze jakoś nie ogarnęłam tego umysłem, chyba póki co jednak nie do końca dopuszczam do siebie myśl że się nie uda. To moje pierwsze zderzenie z takimi myślami, więc chyba nadal mam wiarę że się uda... Mój póki co nie jest za invitro, co się dowiedziałam przy ostatniej stracie...takze to też gasi mój zapał bo zawsze z tyłu głowy miałam: w razie czego zostaje IV,teraz zostałam pozbawiona tej nadziei. Nie wiem czy mu się odmieni czy nie, wierzę że tak mocno pragnie dziecka że jest taka szansa. Ale jeśli nie, to zostaniemy we 2. Jest nam dobrze razem, a moje pragnienie bycia matką nie jest większe niż miłość do niego, nie chciałabym dziecka z nikim innym i tak na prawdę to przy nim dopiero do tego dojrzałam.
Jasne ale przecież tyle się słyszy o "obudzonym instykcie" po narodzinach dziecka, o zmianach w podejściu kobiety i mężczyzny do tego dziecka itp... Ja nie wiem, nie mam dzieci, nie wiem co się zmienia ale to jest coś o czym ludzie mówią 😁 i chciałabym usłyszeć od kogoś kto przez to przeszedł czy faktycznie ta miłość przyszła z czasem czy nigdy się nie obudziła 🤷🏽‍♀️
Ja trochę to rozumiem pod tym względem że długo myślałam że ja wcale nie chcę mieć dzieci, albo że moooooże kiedyś, ale wcale nie miałam ciśnienia, bałam się że nigdy tego nie poczuję, a wiedziałam jak bardzo mąż chciał. I dla mnie to było jak pstryknięcie pstryczkiem, jednego dnia po prostu obudził się we mnie instynkt. Wróciłam od gina który powiedział że jest owu i można spróbować się starać (poszłam żeby zapytać o witaminy, badania, przygotować się do starań z nadzieją że więcej czasu upłynie a ja może w międzyczasie do tego dojrzeje... ) i szybko do domu dorwać chłopa! No i tego samego dnia pierwszy raz staraliśmy się o dziecko. Także myślę że takie instynkty mogą się pojawić w momencie pojawienia się dziecka i to rozumiem. Jednak też bałabym się tak ryzykować z facetem który tego nie czuje.
 
Zgadzam się mega, że jest to uczciwe. Ja mam albo inne podejscie, albo jeszcze mniej mnie w życiu spotkało. Póki co mam myślenie, że wzięłam sobie mojego typa z całym bagażem i uniosę to z nim. Cokolwiek nam życie przyniesie. Ale nie mam pojecia, co bym zrobiła, gdyby mi powiedział, że nie chce mieć dzieci już, albo, że on nie da nic od sibeie. Napewno bym zweryfikowała myślenie. To, co mówię, opiera się na tym, że Stary chce dziecka bardzo, tak jak ja. Póki co nasze drogi nie mijają się.
Wczoraj próbowałam w ogóle zacząć temat dziecka i powiedział, że nie jest na siłach w ogóle o tym rozmawiać.
Doskonale Cię rozumiem w tej pierwszej kwestii. Jednak to nie dlatego że mało nas w życiu spotkało. My we 2 przeszliśmy przez takie rzeczy razem, przez jakie niektórzy z wieeeloletnim stażem nigdy nie przeżyją. I to wszystko przetrwaliśmy, więc wiem że damy radę że wszystkim. A jak nie uda się mieć razem potomka, to nadal zostaniemy razem bo jesteśmy w tym razem, "na dobre i na złe" i nie wyobrażam sobie iść przez życie z kim innym.
 
A jak zapatrujecie się na temat ewentualnej adopcji? Tak z ciekawości pytam zupełnie
 
Hej dziewczyny! Od jakiegoś czasu czytam forum i w końcu zdecydowałam się napisać. Wokół mnie same matki z dziećmi, noworodki, roczniaki.
U nas ostatnim razem przyszła infekcja, więc cykl stracony, oboje mieliśmy leki. Teraz ponownie czuję się dziwnie - ciągle siku, ból podbrzusza, szczypanie, które pojawią się i ustępuje na zmianę, dziś mdłości, ale wiem, że to pewnie bardziej głowa wariuje. Jeszcze za wcześnie na betę, bo to dopiero 3 tydzień cyklu, ale martwię się, że za każdym razem będzie to samo - zbliżenie, infekcja i tak w kółko. Pocieszcie 🙏
kochana ja mam identyczną sytuację. Przynajmniej co drugi cykl infekcja nie wiadomo skąd… Mój K. już zrobił wszystkie wymazy na bakterie, grzyby i nie wyszło zupełnie nic.
A ja tak: Gynalgin, Gynoflor, Hexatiab, Fluomizin… mam już tego dość, w 2 fazie cyklu pojawia się specyficzna wydzielina i już wiem że starania poszły na marne…
Najgorsze jest to że nie wiadomo co jest przyczyną, nasze PH się jakoś ze sobą kłócą i stad infekcje?

Niestety nie umiem Cię pocieszyć ale doskonale wiem co czujesz 😞
 
reklama
A jak zapatrujecie się na temat ewentualnej adopcji? Tak z ciekawości pytam zupełnie
Jakbym nie miała swoich dzieci to bym brała adopcję pod uwagę. Jednak mam dwójkę swoich i wiem ze tego adoptowanego nie traktowalabym równo z dziećmi rodzonymi. Akurat jak bylam w trakcie wywoływania poronienia martwego dziecka to była ze mną kobieta w sali która miała swoje dzieci i jeszcze adoptowała dwójkę rodzenstwa. Mówiła mi że tyle nerwów co straciła przy tych adoptowanych to w życiu nie miała. W wieku 18 lat wyprowadzili się z domu i praktycznie nie ma z nimi kontaktu. A tyle serca im dała. Może to by inaczej wyglądało jakby byli jej jedynymi dziećmi.
 
Do góry