Karooola28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Luty 2018
- Postów
- 2 071
Hej dziewczyny
Jestem 3 tygodnie po laparoskopii, gdzie wpisali mi „endometrioza powierzchowna” i powiedzieli, że to „raczej nie ma wpływu”, były trzy zrosty które usunęli.
Lekarz powiedział że jeśli w opisie nie ma wzmianki o przegrodzie to znaczy ze jej nie ma i żeby wyluzować i próbować bo może się uda, tylko że ja to słyszę od lat…
W międzyczasie miałam już umówiona wizytę w klinice angelius w kato na wrzesień ale udało się ja przyspieszyć, jestem po pierwszej wizycie, lekarz na usg od razu zobaczył przegorode która trzeba usunąć… był zdziwiony ze nie zostało to zrobione razem z laparoskopią a na to co napisałam wyżej ze jeśli nie ma info na opisie to znaczy ze jej nie ma powiedział ze w laparoskopii się tego nie da potwierdzić i wyciąć tylko trzeba zrobić inny zabieg histeroskopie i ze mogły te zabiegi być zrobione razem.
Będę mieć to zrobione na kase chorych ale dopiero końcem sierpnia.
Z kolei na „powierzchowna endometriozę” powiedział ze albo się ma endometriozę albo nie i jak jest to jest a nie „ze nie ma wpływu raczej” ma wpływ po prostu mam stopień 1 lub 2- nie wiadomo bo niestety w opisie tego nie wskazali.
Z badań nie kazał niczego powtarzać poza amh, bo mam wynik sprzed 1,5 roku, kazał zrobił tylko brakujące z podstawowych czyli u mnie chlamydia i cytoplazma a u partnera jakieś bardziej szczegółowe - defragmentacja nasienia.
Plan jest taki- starać się bo po laparoskopii moga być większe szanse niż wcześniej, jak sie uda do wycięcia przegrody to super (z tym ze ciąża wysokiego ryzyka) jak nie to usuwamy przegrodę i staramy sie max 3 cykle, jak nie wyjdzie to inseminacja a później już tylko in vitro.
Nie jestem zadowolona z tego co usłyszałam, wolałabym usłyszeć ze jestem zdrowa ze jest super jak każda z nas, ale nie jestem. Mimo wszystko jestem zadowolona, że jest jakiś konkretny plan. Bo wcześniej go nie było - tylko zobaczymy co będzie…
pisze Wam to, bo mam poczucie że zmarnowałam czas, z poprzednim partnerem dwa lata starań bez żadnej ciąży, z obecnym 8-9 miesięcy i tez nic.
Żałuje, że tak późno zgłosiłam się do kliniki, mam 32 lata - wiedziałam ze przez hashimoto i insulinoopornosc mogę mieć problemy ale ciagle słyszałam ze to stres, ze za bardzo chce, ze na pewno się w końcu uda- nie udało się.
Może komuś mój wpis pomoże podjąć decyzje o zgłoszeniu się do kliniki szybciej niż zrobiłam to ja, mam nadzieje ze nikogo nie uraziłam swoim wpisem
Ściskam Was i 3mam kciuki za dwie kreseczki
I walczę dalej
Jestem 3 tygodnie po laparoskopii, gdzie wpisali mi „endometrioza powierzchowna” i powiedzieli, że to „raczej nie ma wpływu”, były trzy zrosty które usunęli.
Lekarz powiedział że jeśli w opisie nie ma wzmianki o przegrodzie to znaczy ze jej nie ma i żeby wyluzować i próbować bo może się uda, tylko że ja to słyszę od lat…
W międzyczasie miałam już umówiona wizytę w klinice angelius w kato na wrzesień ale udało się ja przyspieszyć, jestem po pierwszej wizycie, lekarz na usg od razu zobaczył przegorode która trzeba usunąć… był zdziwiony ze nie zostało to zrobione razem z laparoskopią a na to co napisałam wyżej ze jeśli nie ma info na opisie to znaczy ze jej nie ma powiedział ze w laparoskopii się tego nie da potwierdzić i wyciąć tylko trzeba zrobić inny zabieg histeroskopie i ze mogły te zabiegi być zrobione razem.
Będę mieć to zrobione na kase chorych ale dopiero końcem sierpnia.
Z kolei na „powierzchowna endometriozę” powiedział ze albo się ma endometriozę albo nie i jak jest to jest a nie „ze nie ma wpływu raczej” ma wpływ po prostu mam stopień 1 lub 2- nie wiadomo bo niestety w opisie tego nie wskazali.
Z badań nie kazał niczego powtarzać poza amh, bo mam wynik sprzed 1,5 roku, kazał zrobił tylko brakujące z podstawowych czyli u mnie chlamydia i cytoplazma a u partnera jakieś bardziej szczegółowe - defragmentacja nasienia.
Plan jest taki- starać się bo po laparoskopii moga być większe szanse niż wcześniej, jak sie uda do wycięcia przegrody to super (z tym ze ciąża wysokiego ryzyka) jak nie to usuwamy przegrodę i staramy sie max 3 cykle, jak nie wyjdzie to inseminacja a później już tylko in vitro.
Nie jestem zadowolona z tego co usłyszałam, wolałabym usłyszeć ze jestem zdrowa ze jest super jak każda z nas, ale nie jestem. Mimo wszystko jestem zadowolona, że jest jakiś konkretny plan. Bo wcześniej go nie było - tylko zobaczymy co będzie…
pisze Wam to, bo mam poczucie że zmarnowałam czas, z poprzednim partnerem dwa lata starań bez żadnej ciąży, z obecnym 8-9 miesięcy i tez nic.
Żałuje, że tak późno zgłosiłam się do kliniki, mam 32 lata - wiedziałam ze przez hashimoto i insulinoopornosc mogę mieć problemy ale ciagle słyszałam ze to stres, ze za bardzo chce, ze na pewno się w końcu uda- nie udało się.
Może komuś mój wpis pomoże podjąć decyzje o zgłoszeniu się do kliniki szybciej niż zrobiłam to ja, mam nadzieje ze nikogo nie uraziłam swoim wpisem
Ściskam Was i 3mam kciuki za dwie kreseczki
I walczę dalej