A co jeżeli nie będzie?
Kiedy tu trafiłam, jednym z wątków które lubiłam (i w sumie nadal lubię) śledzić był wątek in vitro. Raczej nigdy bezpośrednio nie będzie mnie to dotyczyć, ale wiedza tam jest niesamowita i bardzo ciekawa. Do tego uważam, że te dziewczyny tam to bohaterki.
Kiedy zaczęłam czytać ten wątek, akurat trafiłam na wpis jednej z dziewczyn, która jest tam od wielu, wielu lat i doszła do ściany - kolejne nieudane in vitro, brak środków na kolejne, do tego o ile dobrze pamiętam wiek - owszem, zawsze zostaje jej jakiś tam malutki % szans, że się uda naturalnie, ale to było by w formie cudu. Wprost napisała, że musi pogodzić się z tym, że nigdy nie spełni swojego marzenia i niedane jej będzie zostać mamą. I że nigdy się z tym nie pogodzi, ale los wybrał dla niej taką drogę.
Nigdy nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
Będąc w szpitalu dla zabicia czasu słuchałam podcastów akademii płodności, bardzo polecam bo pokazują jak nasze słowa odbierają osoby z niepłodnością.
Ja trzymam tu za każdą kciuki, chciałabym żeby każdej się udało, ale nie odważę się napisać, że będzie dobrze i na pewno się uda
Co do moich starań - ja mam pozytywne podejście, mam ogromne poczucie, że się uda i jestem już umówiona na testowanie 9 sierpnia
Ale ja mam taki komfort życiowy, że aż czasem czuję się nie w porządku do was i że nie powinno mnie tu być