reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

Bardzo dziękuję! ❤️
Ja nawet nie przeniosłam się na żaden wątek dla mamusiek i chyba nie będę tego robić, bo ja nie lubię jakoś słodko-pierdzących rozmów. Nie mam jeszcze pewności, czy wszystko będzie ok, na usg się wybiorę w przyszłym tyg. Choć mam gdzieś z tyłu głowy takie przeczucie, że będzie dobrze.
Jest weekend i mam ochotę na jakieś winko, za winem będę płakać rzewnymi łzami 🙈
Hehe zawsze możesz spróbować wersji 0% 😃 nigdy nie pilam ale może choć trochę będzie podobne w smaku 😃 no i oczywiście oby było tak jak czujesz ✊
 
reklama
Ja prawie przez dwa lata co miesiąc robiłam beta hcg czasem dwa razy w cyklu i niestety zawsze <0.1 Było to mega dołujące. I pewnego razu zadzwoniłam do kolegi który akurat jest endokrynologiem, dawno nie miałam z nim kontaktu właściwie nawet nie wiedziałam że taka specjalizację wybrał. Ale podczas naszej rozmowy powiedziałam mu że tak długo się staramy i on mi powiedzial cos banalnego ale odblokowalo to moja głowę "niedługo się Wam uda, zobaczysz" Niby nic takiego ale raczej spodziewałam się że da mi listę badań do zrobienia a tu takie hasło. I wiecie co? Rzeczywiście niedługo potem byłam w ciąży 🥰

Więc teraz ja to mówię wszystkim staraczkom które już tu długo siedzą i tym które podobnie jak ja są po stracie : niedługo się Wam uda ♥ Wszystko będzie dobrze i będziecie tulic Wasze skarby 🍀

A co jeżeli nie będzie?

Kiedy tu trafiłam, jednym z wątków które lubiłam (i w sumie nadal lubię) śledzić był wątek in vitro. Raczej nigdy bezpośrednio nie będzie mnie to dotyczyć, ale wiedza tam jest niesamowita i bardzo ciekawa. Do tego uważam, że te dziewczyny tam to bohaterki.
Kiedy zaczęłam czytać ten wątek, akurat trafiłam na wpis jednej z dziewczyn, która jest tam od wielu, wielu lat i doszła do ściany - kolejne nieudane in vitro, brak środków na kolejne, do tego o ile dobrze pamiętam wiek - owszem, zawsze zostaje jej jakiś tam malutki % szans, że się uda naturalnie, ale to było by w formie cudu. Wprost napisała, że musi pogodzić się z tym, że nigdy nie spełni swojego marzenia i niedane jej będzie zostać mamą. I że nigdy się z tym nie pogodzi, ale los wybrał dla niej taką drogę.

Nigdy nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
Będąc w szpitalu dla zabicia czasu słuchałam podcastów akademii płodności, bardzo polecam bo pokazują jak nasze słowa odbierają osoby z niepłodnością.

Ja trzymam tu za każdą kciuki, chciałabym żeby każdej się udało, ale nie odważę się napisać, że będzie dobrze i na pewno się uda



Co do moich starań - ja mam pozytywne podejście, mam ogromne poczucie, że się uda i jestem już umówiona na testowanie 9 sierpnia ;) Ale ja mam taki komfort życiowy, że aż czasem czuję się nie w porządku do was i że nie powinno mnie tu być
 
Witajcie. Mam 2 pytania.
1. czy któraś ma lub miała podwyższone żelazo? Co to oznaczało?
2. Czy ft 4 zawsze robi się w parze z ft 3? Bo teraz nie wiem czy ft3 nie było na skierowaniu czy w laboratorium tego nie przepisała..
 
Ja jak zwykle zbiorowe odpowiedzi bo nie miałam czasu :)

Ja w wieku 25 lat zaczynałam aplikację. Jakoś wtedy dziecko było ostatnim o czym myslalam. Instynkt poczułam jakieś 4 lata później dopiero
Ja z chwilą przekroczenia 30 ;)
no widzisz, ja z moim jestem 8 lat (w tym roku we wrześniu nam pyknie) i czekaliśmy ze staraniami, na stabilną sytuację, większe mieszkanie, ślub z weselem, a mogliśmy działać już wcześniej 😂 Człowiek głupi myślał, że to tak rach ciach, bo mam już dwójkę. Jeszcze się w tym utwierdziłam jak okazało się na moim weselu, że siostra zaliczyła wpadkę z trzecim 2 miesiące przed 35 urodzinami. A potem człowiek zaczął się starać i tak już 11cs i jeden biochem na koncie 🙆‍♀️😂
O, my też jesteśmy 8 lat, już nam pyknęło. Ale tj wyżej napisałam poczułam instynkt odrazu po 30,wczesniej też studia, praca, żeby trochę czegoś się nauczyć, ale u mnie przede wszystkim głowa, nie byłam psychicznie gotowa na dziecko. Więc teraz na szczęście nie mam myśli po co było czekać, ja nie czekałam, po prostu musiałam do tego dojrzeć, a na to nie miałam wpływu.
rozumiem Cię - niby się człowiek nie nastawiał i podchodził do wszystkiego racjonalnie, ale to jednak ciężkie... Mój biochem trwał zaledwie 2 dni (tyle o nim wiedziałam jak zaczęło się krwawienie), mimo wszystko pierwsze plamienie mnie zamurowało i zestresowało. Czułam, że to dobrze nie wróży i ciężko mi było uwierzyć, że będzie ok i na drugi dzień już krwawiłam normalnie. Wtedy mnie to aż tak bardzo nie ruszyło, ale po kilku dniach czułam, że mam rollercoaster emocjonalny i czułam jak piana złości się we mnie wytwarza (jak już czułam wysoki poziom, to nawet wysłałam starego z córką do sklepu, bo wiedziałam, że najmniejsza rzecz doprowadzi mnie do szewskiej pasji - syn mi nie przeszkadzał, bo siedział w pokoju i się nie wychylał 😂). Nie wiem czy to była wina spadajacej bety i rozregulowania hormonów, czy psychika, a może i jedno i drugie. W dniu kiedy zrobiłam test i betę byłam z córką w galerii kupić jej strój kąpielowy do parku wodnego, ona poszła jeszcze gdzieś do sklepu, a ja zaszłam do TK Maxx i stanęłam sobie na wyprzedażach noworodkowych rzeczy cała w skowronkach (dobrze, że noc nie kupiłam). Potem miałam problem, żeby do tego sklepu wejść...
Ja teraz w drugiej ciąży miałam krótko przeczucie że będzie dobrze, więc kupiłam sobie sukienkę i sukienkę dresową z myślą że będę mogła je też nosić jak mi bardzo brzuch urośnie... Nie było mi dane. Teraz już tylko z ciążą mi się będą kojarzyć... A w pierwszej ciąży pierwsze body dostaliśmy zaraz po podzieleniu się nowiną, nie chcieliśmy czekać więc był to ok 6tydz. Po poronieniu kazałam to mężowi schować i nie wiem gdzie jest...
😍 Masz coś wspólnego z fotografią? Urzekające zdjęcia robisz!
Tutaj macie rzut mojej góry ( już razem z tym nowym pokojem). Oczywiście te pokoje są mniejsze, bo tam mam 31,5 m2 (do tego nowy pokój dojdzie 8m2) i duże skosy co bardzo utrudnia. Na dole mam salon, łazienkę kuchnię i przedpokój (35,65 m2)
I tak nie ogarniam 😂 brak wyobraźni przestrzennej.
taka przeróbka to dosyć spora inwestycja chyba? Ja już remonty i przeróbki mam za sobą i trochę wypadłam w obiegu. Na mam do dyspozycji na górze 2-3 pokoje dla conajmniej 3 dzieci 😢 i tak się zastanawiam co my z tym fantem zrobimy Jeśli nam się nigdy nie uda 😢
To kupisz sobie trzy koty i każdy będzie mieć swój pokój z masa zabawek 😉 A tak serio to uda się, zobaczysz! Niektórzy poprostu muszą dłużej poczekac na swój cud 🍀
My też wykańczamy dom, na górze 3 sypialnie, na dole jedna dodatkowa... Ale ja już mam plan jeśli będą niezamieszkane :D W jednej my, w drugiej siłownia, w trzeciej gościnny, a w czwartej że 2 psy :D Miało być po pokoju dla jednego psa, no ale... :D
Dziewczyny będą bawić się w tych pokojach dzieci 🙋🏼‍♀️ Ja wam dam przykład z mojej rodziny ciocia nie mogła mieć dzieci poronienia i różne rzeczy w wieku 38 lat urodziła zdrową córeczkę co prawda dzięki in vitro ale jest 🙋🏼‍♀️ (2 próby )
Moja ciocia też 20 lat temu nie mogła zajść w ciążę, po 40 jakimś cudem im się udało, kapnęła się chyba w 4mcu 😂 Daje mi to jakąś nadzieję...
Zobacz załącznik 1387866
Na chwile obecna cieszę się ze mam w domu jeszcze takiego przylepe, który kocha prztulaski i dodaje mi energii 😉. Pod koniec przyszłego tygodnia będę znów testować nadzieja jest 😌
Cudny jest 😍😍
Tak się u mnie kurzy, że jegomość ślady na kanapie zostawia 😂
Kolejne cudoooo 😍 Jakie dumne 😁 Wręcz z zadartym nosem 😁
Mówiłam że waszymi się będę zachwycać :D
Bardzo dziękuję! ❤️
Ja nawet nie przeniosłam się na żaden wątek dla mamusiek i chyba nie będę tego robić, bo ja nie lubię jakoś słodko-pierdzących rozmów. Nie mam jeszcze pewności, czy wszystko będzie ok, na usg się wybiorę w przyszłym tyg. Choć mam gdzieś z tyłu głowy takie przeczucie, że będzie dobrze.
Jest weekend i mam ochotę na jakieś winko, za winem będę płakać rzewnymi łzami 🙈
Ojeju też płakałam! I za serami i carpaccio wołowym 😔 No, długo się nie napłakałam, więc teraz korzystam do woli, ale chyba nie da rady żeby mi zbrzydło 😁
Hehe zawsze możesz spróbować wersji 0% 😃 nigdy nie pilam ale może choć trochę będzie podobne w smaku 😃 no i oczywiście oby było tak jak czujesz ✊
Ja próbowałam te 0% 🤢 Ale fakt, musujących nie! Nie miałam okazji... Bo jak szukałam to już serio nigdzie nie było! Kiedyś było pełno, a nagle ich mniej...
 
rozumiem Cię - niby się człowiek nie nastawiał i podchodził do wszystkiego racjonalnie, ale to jednak ciężkie... Mój biochem trwał zaledwie 2 dni (tyle o nim wiedziałam jak zaczęło się krwawienie), mimo wszystko pierwsze plamienie mnie zamurowało i zestresowało. Czułam, że to dobrze nie wróży i ciężko mi było uwierzyć, że będzie ok i na drugi dzień już krwawiłam normalnie. Wtedy mnie to aż tak bardzo nie ruszyło, ale po kilku dniach czułam, że mam rollercoaster emocjonalny i czułam jak piana złości się we mnie wytwarza (jak już czułam wysoki poziom, to nawet wysłałam starego z córką do sklepu, bo wiedziałam, że najmniejsza rzecz doprowadzi mnie do szewskiej pasji - syn mi nie przeszkadzał, bo siedział w pokoju i się nie wychylał 😂). Nie wiem czy to była wina spadajacej bety i rozregulowania hormonów, czy psychika, a może i jedno i drugie. W dniu kiedy zrobiłam test i betę byłam z córką w galerii kupić jej strój kąpielowy do parku wodnego, ona poszła jeszcze gdzieś do sklepu, a ja zaszłam do TK Maxx i stanęłam sobie na wyprzedażach noworodkowych rzeczy cała w skowronkach (dobrze, że noc nie kupiłam). Potem miałam problem, żeby do tego sklepu wejść...

A ja znowu kupiłam ciuchy unisex dla malucha w promce xD Nim zajdę w ciąże bobas będzie miał całą szafę 🙈 A jak nie zajdę, to cóż ... któraś z was dostanie extra wyprawkę :D
 
A co jeżeli nie będzie?

Kiedy tu trafiłam, jednym z wątków które lubiłam (i w sumie nadal lubię) śledzić był wątek in vitro. Raczej nigdy bezpośrednio nie będzie mnie to dotyczyć, ale wiedza tam jest niesamowita i bardzo ciekawa. Do tego uważam, że te dziewczyny tam to bohaterki.
Kiedy zaczęłam czytać ten wątek, akurat trafiłam na wpis jednej z dziewczyn, która jest tam od wielu, wielu lat i doszła do ściany - kolejne nieudane in vitro, brak środków na kolejne, do tego o ile dobrze pamiętam wiek - owszem, zawsze zostaje jej jakiś tam malutki % szans, że się uda naturalnie, ale to było by w formie cudu. Wprost napisała, że musi pogodzić się z tym, że nigdy nie spełni swojego marzenia i niedane jej będzie zostać mamą. I że nigdy się z tym nie pogodzi, ale los wybrał dla niej taką drogę.

Nigdy nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
Będąc w szpitalu dla zabicia czasu słuchałam podcastów akademii płodności, bardzo polecam bo pokazują jak nasze słowa odbierają osoby z niepłodnością.

Ja trzymam tu za każdą kciuki, chciałabym żeby każdej się udało, ale nie odważę się napisać, że będzie dobrze i na pewno się uda



Co do moich starań - ja mam pozytywne podejście, mam ogromne poczucie, że się uda i jestem już umówiona na testowanie 9 sierpnia ;) Ale ja mam taki komfort życiowy, że aż czasem czuję się nie w porządku do was i że nie powinno mnie tu być
Pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Niektóre muszą dłużej poczekac na swój cud, ale wiara że kiedyś się uda jest ważna bo bez tej wiary można się poddać za szybko. Był taki rysunek jak chlopek kopał tunel i się poddał wkoncu bo nie miał wiary a dosłownie kilka ruchów kilofem i by doszedł do celu 😉
 
reklama
Nawet znalazłam ten rysunek 😄
 

Załączniki

  • IMG_20220408_200016.jpg
    IMG_20220408_200016.jpg
    144,2 KB · Wyświetleń: 68
Do góry