Nie zamierzam martwić się pracą.
Jeśli znajdę w ciążę planuję ją sobie spokojnie dochować ( od dnia gdy osoba która zastępuję wróci do pracy ) do dnia porodu a późnej przez rok kosiniakowe.
Jeśli nie uda mi się zajść w ciążę będę szukała innej pracy, mam spore doświadczenie i dość dobre kwalifikacje więc nie będę miała z tym problemu.
Zresztą tak naprawdę nie wiem kiedy wróci moja koleżanka. Macierzyński kończy 26 lutego, późnej wysyłają ją na zaległy urlop bo od dwóch lat ma nie wykorzystany więc jeszcze trochę popracuję.
Sama mówiła że myśli też o wychowawczym więc jest szansa na dłuższą pracę.
Nie myślałam że kwestia mojego zatrudnienia będzie tak szeroko komentowana, trochę się zdziwiłam.
Mam pełną świadomość jak wyglądają umowy na zastępstwo. W ciąży z córką też miała taką umowę ( zastepowalam siostrę na macierzyńskim ) córka urodziła się jeszcze w czasie jej trwania i miałam normalnej naliczony macierzyński. Teraz gdybym nie poroniła też tak by to wyglądało ale niestety nie miałam na to wpływu.
Dla mnie najważniejsze jest teraz zajście w zdrową ciążę. Kwestia pracy jest na drugim miejscu, w razie czegoś mąż bobrze zarabia więc jak trochę posiedzę na bezrobociu nie będzie źle
Ale jak podkreślał jeśli uda mi się zajść w ciążę to wiadomo że pójdę na chorobowe i będę korzystała z zasiłku.
Odkąd pracuje a zaczęłam na studiach w wieku 19 lat, na chorobowym jestem trzeci raz.
Pierwszy raz w ciąży z córką pracowałam do 30 TC( córa urodzona w 36+4),
W drugiej chorowałam krótko bo tylko zwolnieni szpitalne za pobyt i dwa tygodnie po wyjściu( w sumie 19 dni).
Teraz byłam od 8 TC z racji wcześniejszego poronienia i palmienia ,w 14 TC miałam zabiegi łyżeczkowania i po wyjściu ze szpitala( w sumie 9 tygodni)