Hej dziewczyny jestem tutaj nowa - tak przebrnęłam przez ponad 900 stron wątku
Mam rocznikowo 28 lat, od około września staramy się z mężem o dziecko. W styczniu zeszłego roku moja gin stwierdziła u mnie dość sporą cystę 5x5cm, która rzekomo miała się nie wchłonąć - chciała mnie od razu posłać pod nóż. Ja się uparłam, odczekałam dwa cykle + następny brałam anty na miesiąc - cysta znikła. Potem jako, że chciałam się prawidłowo przygotować do ciąży już przed rozpoczęciem starań zaczęłam brać suplementy (Fertilovit PCOS) i byłam u (innego) gin w sierpniu który stwierdził, że do mojego pakietu PCOS dochodzi jeszcze Hashimoto (wtedy z TSH jeszcze prawidłowym ale przeciwciałami poza normą lab) oraz hiperprolaktynemia. Dostałam progesteron na II fazę i tak powoli rozpoczęliśmy starania. Na jesień bardzo źle się czułam i z ciekawości zrobiłam panel tarczycowy - TSH miałam 13
Od tego czasu już udało mi się go zbić na 3 i teraz mam zwiększoną dawkę i zbijam dalej.
Od tego cyklu zaczęłam brać Glucophage XR 500 dwa razy dziennie - przez pierwsze dwa tygodnie miałam okropne bóle głowy i dolegliwości żołądkowe, które narazie się uspokoiły.
Od 2 tygodni zażywam też macę - niestety jest okropna w smaku, postaram się dokończyć opakowanie ale chyba do niej raczej nie wrócę.
Mam cykle zwykle ok 36-38 dni ale bywa różnie. Dzisiaj jest 39 dc, narazie nie robiłam żadnych testów bo już parę razy ześwirowałam i miałam jakieś niby objawy a nic z tego nie było
Z nietypowych rzeczy zauważyłam że przez 2 dni latałam bardzo często na kibelek robić siku.
Chcę poczekać do weekendu i jak @ nie przyjdzie to zrobię test.
Pozdrawiam Was dziewczyny i trzymam za nas wszystkie kciuki