młoda1994
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 2 Kwiecień 2019
- Postów
- 13 081
to prawie jak ja za 10 miesięcy 11 lat razem a za 4 miesiące 4 lata po ślubie.My z mężem tez 11 lat razem i niedługo 5 lat po ślubie
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
to prawie jak ja za 10 miesięcy 11 lat razem a za 4 miesiące 4 lata po ślubie.My z mężem tez 11 lat razem i niedługo 5 lat po ślubie
Kochana, wyluzuj! Bo naprawde jeszcze wpadniesz w ciążę urojoną i opóżnisz sobie okres.. My wszystkie chcemy być w ciąży i musimy siebie nawzajem wspierać. Jak nie teraz to następnym razem się nam uda, jeszcze się bedziemy udzielać na forum i się chwalić dzieciakami [emoji2956]
Dzięki w sumie ciężko stwierdzić jak długo się staramy bo przez ok 4 lata po prostu się nie zabezpieczaliśmy i stwierdziliśmy że co ma być to bedzie a od ok roku już tak typowo się staramy. Niestety do tej pory nie zostałam szczegółowo przebadana - mam niski progesteron, wysoka prolaktyne, jajowody mam drożne u męża nasienie jest ok. Innych badań nie miałam robionych.Oo to trzymam kciuki aby się powiodło! Długo się starasz? Jakiś konkretny problem masz, że zdecydowałaś się na inseminację ? Ja uważam, że to czy zajdziesz w ciążę nie zależy od tego czy będziesz o tym myślała czy nie.. To jest normalne, że chcesz i wsłuchujesz się w ciało.. Moja koleżanka, która zaszła w ciążę, mówiła że gdyby faktycznie psychika miała wpływ to, w ciąży na pewno by nie była, bo w cyklu w którym się udało, po 4 latach o niczym innym nie myślała jak tylko o tym czy jest już w ciąży czy nie.
Każda z nas jest inna i każda z nas inaczej radzi sobie z takimi sytuacjami... Rozumiem, o co chodzi Ci z tym uczuciem odrzucenia. Ja czułam to długimi miesiącami. Aczkolwiek odbierałam to inaczej niż Ty, ale nie będę się rozpisywać, bo nie o to chodzi... Każda z nas inaczej reaguje na pewne rzeczy, inaczej je odczuwa... Cieszę się, że depresję masz już za sobą. Bo rozumiem, że masz. A ja muszę być silna. Dla niej. A czasem za nią. Taka jest moja życiowa rola.Podziwiam Cię. Ja nie potrafiłam poradzić sobie z tym że nie karmię piersią. Gdy moje dziecko zamiast ssać i wtulac się darlo się, płakało,,wyginało i mnie gryzło czułam że ono mnie w ten sposób odtrąca. Będąc w ciąży myślałam że mój mały noworodek będzie mnie potrzebował i będzie to słodki obrazek zadowolonego dzieciaczka przy mamie. Jedyne co myślałam to to że nie mogę doczekać się kiedy w końcu pojawi się na świecie ta osóbka, która będzie mnie kochać, będzie ze mną jednością i której będę mogła zapewnić ciepło, miłość, spokój. Po porodzie pierwszy raz życie chlasnelo mnie w twarz. Mały nie chciał ssać. Chciał jeść, ale karmienie to była walka. Wtedy pierwszy raz poczułam do niego złość. Czułam złość do tego małego stworzonka, czułam smutek, zal, czułam się niepotrzebna, czułam że on nie ssie bo mnie odrzuca. Bardzo chciałam karmić, a on ciągle wyginał się płakał, gryzł. Doszło do tego że siadałam już zestresowana, próbowałam go przystawić, on płakał, wyginał się, gryzł mnie, nie mogłam wytrzymać tego mówiłam ze złością : zabierzcie go, dajcie mu z butelki. Oddawałam małego i płakałam że on mnie odrzuca, nie potrzebuje itp. tak zaczęła się moja depresja.. mam za sobą pół roku brania serotoniny i dopiero teraz pogodziłam się z tym. Mojego małego ciągle obserwuje, bo zdaje sobie sprawę, że to nie jest choroba która zawsze tak samo wygląda, ujawnia sie, postepuje lub wchodzi w regres. Czasami jak obserwuje małego zachowania to też zastanawiam się czy to jest ok, ale tak jak piszesz luzuje i odpuszczam bo jeżeli ma się ujawnić to przyjdzie ten moment, że ślepy by nawet zauważył, a ja nie chce tracić życia na bycie nadwrażliwa. Ten trudny początek dał mi takiego kopa i podejście, że co by się nie działo musimy dać sobie czas i pogodzić się z niektórymi rzeczami, chociaż to jest cholernie trudne. Tak samo teraz tłumacze sobie, że mały potrzebował wtedy ciepła, spokoju, pokarmu, a niestety ja musiałam iść w odstawkę. I też mam poczucie straconego czasu. Przez pierwsze 3 miesiące życia mojego malucha byłam nieobecna. Depresja zabrała mi ten czas. Jestem z tym wszystkim pogodzona jednak czuje pewien rodzaj żalu że to wszystko tak się potoczyło i nie wrócą te chwile. Pod tym względem jestem w stanie Cie zrozumieć. Oczywiście nie mam pojęcia o autyzmie tak jak Ty i o tym co musiałaś przeżywać i jakie to było bolesne. Ja poczułam odtrącenie przy karmieniu i to mnie bardzo zabolało więc to tylko namiastka uczuć jakie mogłaś odczuwać. Mi to wystarczyło do chwilowej załamki także nie chce nawet myśleć przez co musiałaś przejsc. Jesteś mega silna kobieta. Podziwiam Cię.
Jeśli jestem otagowana, to oczywiście, że przeczytam. Po to są powiadomienia.Hejeee! Nie zbłądziłaś? U nas zawsze każdy mile widziany, ale nie wiem czy zależy Ci na tym aby przeczytała osoba do której odpowiedziałaś
No więc mieszczę się w normie do ponad 13. Lecz w internecie jest napisane że powyżej 3 może swuadczyc o pcos
Miałam 5 stycznia, sono HSG w 9 dc i staraliśmy się, ale nic nie wyszło. Wczoraj 1dc kolejny.Cześć dziewczyny, czy któraś z was miała przeprowaszany zabiegów drożności jajowodów,?? Jaki efekt? Szybko zaszłyście w ciążę?
A na prolaktyne coś bierzesz? Też miałam wysoka, i brałam dostinex,pomogło. Ja z kolei mam krwawienia w dni płodne nie wiadomo skąd... Wczoraj też dostałam i nie wiem czy na pewno inseminacja dzisiaj się odbędzie[emoji24]miałaś przed inseminacja jeszcze usg?Dzięki w sumie ciężko stwierdzić jak długo się staramy bo przez ok 4 lata po prostu się nie zabezpieczaliśmy i stwierdziliśmy że co ma być to bedzie a od ok roku już tak typowo się staramy. Niestety do tej pory nie zostałam szczegółowo przebadana - mam niski progesteron, wysoka prolaktyne, jajowody mam drożne u męża nasienie jest ok. Innych badań nie miałam robionych.
Ostatnie cykle miałam takie że rosły pęcherzyki potem dostawałam zastrzyk ovitrelle (bo mi odwlekali inseminacje przez kilka mies :/) i nic... Zobaczymy co będzie teraz po inseminacji
Wiem, wiem! Ale coś Cię tu nie widziałam jakiś czas i dlatego myslalam, ze zbladzila Pozniej do mnie dotarło, ze raczej nie mozna oznaczyć kogoś kto nie jest w tym wątku chyba ze moznaKażda z nas jest inna i każda z nas inaczej radzi sobie z takimi sytuacjami... Rozumiem, o co chodzi Ci z tym uczuciem odrzucenia. Ja czułam to długimi miesiącami. Aczkolwiek odbierałam to inaczej niż Ty, ale nie będę się rozpisywać, bo nie o to chodzi... Każda z nas inaczej reaguje na pewne rzeczy, inaczej je odczuwa... Cieszę się, że depresję masz już za sobą. Bo rozumiem, że masz. A ja muszę być silna. Dla niej. A czasem za nią. Taka jest moja życiowa rola.
A co do czekania, aż ślepy zauważy - generalnie lepiej aż tyle nie czekać. Jeśli coś jest nie tak, to lepiej działać jak najszybciej. Chociażby po to, by usłyszeć, że jesteś przewrażliwiona i dziecko jest zupełnie w normie. Bo lepiej to usłyszeć niż: czemu Pani tyle czekała, powinna była Pani zacząć już dawno terapię córki, teraz może być już za późno, by ją wystarczająca wyciągnąć i by nadgonilam rówieśników.
Naprawdę. Jak coś Cie nie pokoi, sprawdź to. Jeśli usłyszysz, że wyolbrzymiasz, to odetchnij z ulgą i się ciesz. A przynajmniej potem nie będziesz miała do siebie żalu, że coś zignorowałaś i udawała, że problemu nie ma.
Mocno Cię przytulam!
Jeśli jestem otagowana, to oczywiście, że przeczytam. Po to są powiadomienia.