reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2021

Myślę, ze nie skłamię jak napiszę, ze większość ;) w niektórych przypadkach nic nie jest proste, ani zajście ani donoszenie, wielu z nas strach o ciążę będzie towarzyszył aż do rozwiązania. I później do 25rż aż się wyprowadzą 😂 wszystko z Tobą Ok, wszystko co czujesz to naturalna reakcja na to co Ci się przydarzyło. Witaj wśród staraczek, obyś się tu nie zasiedziała tak jak ja ;)
Uff, dziękuję :) bo już bałam się, że jak zwykle przejmuję się na wyrost. Cieszę się, że nie jestem sama, chociaż wolałabym żeby nie było takich sytuacji wcale.
Dokładnie, to co koleżanka wyżej napisała, plus dla "pocieszenia" PONOĆ zwykle nie zdarza się puste jajo dwa razy pod rząd. Witaj w wątku, można się tu żalić i wszystko co czujesz jest całkiem normalne :)
Tak mówią, ale już mam jeden przykład w otoczeniu, że jednak się zdarza. Poza tym jest masa innych rzeczy, które mogą pójść nie tak, a już właśnie słyszałam od rodziny, ze takie niepowodzenie zdarza się "tylko raz". Dla mnie to już ogromna presja, że następnym razem MUSI być dobrze, a przecież to nie jest ode mnie zależne.
Tez myśle, ze znaczna cześć jak nie większość nas przeszła przez podobne doświadczenia [emoji3064] niektóre wielokrotnie [emoji3064] mnie to nie dotyczy, ale bardzo mi przykro. Odkąd tu jestem, widzę jak duza jest to skala, której nie byłam świadoma. Nie jesteś tu z tym sama [emoji3590]

Opowiedz coś o sobie. Ile macie lat? Długo się staracie? Wiecie co mogło być przyczyna straty?

Nie zasiedź się tu tylko zbyt długo, mamusiowe wątki czekają [emoji3526][emoji1696]
Właściwie nie wiem czy można powiedzieć, że się staramy. Mamy dosyć luźne podejście do kwestii dzieci, ale po stracie tej nieplanowanej ciąży czuję się nierozumiana w otoczeniu. Sama siebie też nie rozumiem i dlatego tutaj jestem. Nie badaliśmy się, bo wszędzie słyszeliśmy, że takie coś zdarza się tylko raz. Przypuszczam jednak, że znaczenie może mieć wiek męża. Jest po 40, natomiast ja skończyłam 24.
Hej, u mnie było puste jajo płodowe w 10 tc😔 u mnie w towarzystwie panuje za to inne przekonanie - że w ciążę się zachodzi tak o hop siup🤦‍♀️
Nie jest to łatwe, staramy się od marca i niestety teraz nie idzie.
A ciągle pytania czy nie jestem w ciąży albo teksty żebyśmy się wzięli za robotę, to niekończąca się historia.
Bardzo mi przykro :( myślę, że to wszystko mogłoby być dużo łatwiejsze gdyby inni ludzie byli nieco bardziej taktowni. Niby mówią, żeby się przejmować tylko własnym zdaniem, ale wiadomo jak jest.

Dziękuję za słowa otuchy :)
 
reklama
Mam dokładnie takie same lęki. Pierwsza ciąża po dwóch latach starań i nieudanych leczeń - bardzo wczesne poronienie. Druga ciąża po trzech latach starań - pozamaciczna. Ostatni cykl - testy domowym pozytywne, beta kilka godzin po ostatnim teście = 3. Więc nawet nie wiem co to było. Ale ostatnie dwie kreski nie wywołały nawet nutki radości tylko strach (że "i tak poronię") i dało mi to do myślenia, że trochę dziwne te starania, skoro już nie umiem ucieszyć się nawet na chwilę z pozytywnego testu. Strasznie obawiam się kolejnej pozamacicznej.

28 lat, 3 lata starań w tym miesiącu minęło. z wieloma przerwami.
Straszne to jest :( mam tak samo, już nawet nie wiem czego bardziej się boję, że nie zajdę czy że zajdę. Obie drogi stresują mnie i martwią dokładnie tak samo. Już powiedziałam mojemu partnerowi, że jak następnym razem się uda, to nie będę nic kupować i nikomu nic nie powiem, aż do szczęśliwego rozwiązania. Oczywiście usłyszałam, że przesadzam ;)
Skąd ja to znam. Mnie to się już ulewa jak słyszę a może jesteś w ciąży ? Na co czekacie ?
Bo skoro komuś się udaje od tak dziecko za dzieckiem to znaczy, ze to jest na porządku dziennym u wszystkich par.
Teraz na imprezach mamy miejsca przy stole daleko w kacie bo przecież nie musimy do dzieci wstawać wiec nie musimy siedzieć „na wylocie”
Mnie też ta niewiedza irytuje troszkę z innej strony. Nieraz słyszę, że moje koleżanki, które niedługo po rozpoczęciu nowej pracy zaszły w końcu w ciąże, usłyszały od szefa (lub szefowej...), że pewnie zrobiły to specjalnie i mogły się przecież powstrzymać z dziećmi jeszcze te pół roku. Nikt nie pomyśli, że to czasem jest pierwsza ciąża po latach starań.
 
Witam, nazywam się Magda. Mam 29 lat, mąż 31. Który to cykl starań? Nawet nie umiem określić. Robimy drugie podejście do kliniki. 5 lat temu zaszłam w ciążę nagle po kilku bezowocnych latach, lecz ustala akcja serca, wywoływany tak naprawdę poród w 12 tyg. Martwego dziecka. Od tamtej pory nic. Słabe nasieniem, ale nie ma tragedii. U mnie rzekomo wszydkto ok, trochę niskie AMH, teraz umawiam się na hsg i będziemy próbować inseminacji. Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie do swojego grona [emoji1]

Wszyscy miłe widziani, najlepiej tylko przelotnie [emoji16]
Czemu wybór padł na inseminacje?
 
Straszne to jest :( mam tak samo, już nawet nie wiem czego bardziej się boję, że nie zajdę czy że zajdę. Obie drogi stresują mnie i martwią dokładnie tak samo. Już powiedziałam mojemu partnerowi, że jak następnym razem się uda, to nie będę nic kupować i nikomu nic nie powiem, aż do szczęśliwego rozwiązania. Oczywiście usłyszałam, że przesadzam ;)

Mnie też ta niewiedza irytuje troszkę z innej strony. Nieraz słyszę, że moje koleżanki, które niedługo po rozpoczęciu nowej pracy zaszły w końcu w ciąże, usłyszały od szefa (lub szefowej...), że pewnie zrobiły to specjalnie i mogły się przecież powstrzymać z dziećmi jeszcze te pół roku. Nikt nie pomyśli, że to czasem jest pierwsza ciąża po latach starań.
Ja to w ogóle łapie się na tym, ze kiedyś byłam pierwsza do dzieci.. miałam do nich super podejście, każdy mi swoje dzieci podrzucał do opieki.. No nie było sytuacji żebym sobie nie dała rady nawet z ciężkimi przypadkami, trochę tez dorabiałam jako opiekunka. A teraz ? Jak jesteśmy w towarzystwie to ja nie wiem jak mam się zachować. Mam jakiś strach, ze coś powiem co temu dziecku nie podpasuje, zrobię coś nie tak.. w ogóle tego nie czuje. Ostatnio miałam dwójkę popilnowac dosłownie pare minut i siedziałam jak sparaliżowana i tylko patrzyłam żeby utrzymały się przy życiu przez ten czas. Jak trzymam na rękach to tak jakby to była lalka. Nie potrafię żadnych uczuć okazać.. udaje, są mi jakieś obojętne.. straszne to jest. Nie wiem czy ja mam coś z głowa czy to wynika z tego, ze nam się nie udaje 😞
 
Ja to w ogóle łapie się na tym, ze kiedyś byłam pierwsza do dzieci.. miałam do nich super podejście, każdy mi swoje dzieci podrzucał do opieki.. No nie było sytuacji żebym sobie nie dała rady nawet z ciężkimi przypadkami, trochę tez dorabiałam jako opiekunka. A teraz ? Jak jesteśmy w towarzystwie to ja nie wiem jak mam się zachować. Mam jakiś strach, ze coś powiem co temu dziecku nie podpasuje, zrobię coś nie tak.. w ogóle tego nie czuje. Ostatnio miałam dwójkę popilnowac dosłownie pare minut i siedziałam jak sparaliżowana i tylko patrzyłam żeby utrzymały się przy życiu przez ten czas. Jak trzymam na rękach to tak jakby to była lalka. Nie potrafię żadnych uczuć okazać.. udaje, są mi jakieś obojętne.. straszne to jest. Nie wiem czy ja mam coś z głowa czy to wynika z tego, ze nam się nie udaje 😞
Nie masz nic z głową. Myślę, że to jest jakiś mechanizm obronny. Też przed ciążą dosyć lubiłam dzieci i wiedziałam, że chciałabym kiedyś je mieć. Natomiast po poronieniu tak jakby wmówiłam sobie, że to zły pomysł, że dzieci tylko śpią i płaczą, a starsze są wkurzające więc w sumie na co mi one. Teraz wszystkie dzieci tak postrzegam i aż mnie skręca z niechęci jak jakieś widzę. Jest to naprawdę przykre, ale myślę że sytuacja zmieni się jak będę mieć swoje. Może po prostu Twoja psychika obojętnością próbuje jakoś zamaskować ten ból.
 
Nie masz nic z głową. Myślę, że to jest jakiś mechanizm obronny. Też przed ciążą dosyć lubiłam dzieci i wiedziałam, że chciałabym kiedyś je mieć. Natomiast po poronieniu tak jakby wmówiłam sobie, że to zły pomysł, że dzieci tylko śpią i płaczą, a starsze są wkurzające więc w sumie na co mi one. Teraz wszystkie dzieci tak postrzegam i aż mnie skręca z niechęci jak jakieś widzę. Jest to naprawdę przykre, ale myślę że sytuacja zmieni się jak będę mieć swoje. Może po prostu Twoja psychika obojętnością próbuje jakoś zamaskować ten ból.
Może tak być. Chociaż ja raczej nastawiam się, takie mam przeczucie, ze się nie uda jeszcze długo..
Dziękuje za pocieszenie bo myślałam ze jestem wiedźma jakaś 🤦‍♀️
 
Straszne to jest :( mam tak samo, już nawet nie wiem czego bardziej się boję, że nie zajdę czy że zajdę. Obie drogi stresują mnie i martwią dokładnie tak samo. Już powiedziałam mojemu partnerowi, że jak następnym razem się uda, to nie będę nic kupować i nikomu nic nie powiem, aż do szczęśliwego rozwiązania. Oczywiście usłyszałam, że przesadzam ;)

Mnie też ta niewiedza irytuje troszkę z innej strony. Nieraz słyszę, że moje koleżanki, które niedługo po rozpoczęciu nowej pracy zaszły w końcu w ciąże, usłyszały od szefa (lub szefowej...), że pewnie zrobiły to specjalnie i mogły się przecież powstrzymać z dziećmi jeszcze te pół roku. Nikt nie pomyśli, że to czasem jest pierwsza ciąża po latach starań.
Nikt nie pomyśli. Osoby które się nie Musiały starać nawet nie potrafią sobie wyobrazić co czujemy.. Tak samo jak ktoś nigdy nie stracił dziecka.. Pojęcia nie ma.. Mnie strasznie denerwują ich komentarze..
 
Nie masz nic z głową. Myślę, że to jest jakiś mechanizm obronny. Też przed ciążą dosyć lubiłam dzieci i wiedziałam, że chciałabym kiedyś je mieć. Natomiast po poronieniu tak jakby wmówiłam sobie, że to zły pomysł, że dzieci tylko śpią i płaczą, a starsze są wkurzające więc w sumie na co mi one. Teraz wszystkie dzieci tak postrzegam i aż mnie skręca z niechęci jak jakieś widzę. Jest to naprawdę przykre, ale myślę że sytuacja zmieni się jak będę mieć swoje. Może po prostu Twoja psychika obojętnością próbuje jakoś zamaskować ten ból.
Myślę, że większość z nas tak ma. Mnie np strasznie irytują rozpuszczone dzielić, które nie są nauczone co wolno co nie. Jak kiedyś musiałam przypilnować dziecka męża brata, to moja teściowa wręcz płakała ze te dzieci idzie do '' gestapo'' i biedne dziecko. Bo ja sobie nie daje wejść na głowę.
 
reklama
Może tak być. Chociaż ja raczej nastawiam się, takie mam przeczucie, ze się nie uda jeszcze długo..
Dziękuje za pocieszenie bo myślałam ze jestem wiedźma jakaś 🤦‍♀️
Lepiej się źle nastawić i mile zaskoczyć ;) jak zaczęłam myśleć o dzieciach to od wszystkich słyszałam, że to nie takie proste i mam sie nastawić na długie miesiące starań. Mając to na uwadze w ogóle przestałam się przejmować, bo przecież i tak mi się tak szybko nie uda. A udało się :)
Myślę, że większość z nas tak ma. Mnie np strasznie irytują rozpuszczone dzielić, które nie są nauczone co wolno co nie. Jak kiedyś musiałam przypilnować dziecka męża brata, to moja teściowa wręcz płakała ze te dzieci idzie do '' gestapo'' i biedne dziecko. Bo ja sobie nie daje wejść na głowę.
Też tak mam, strasznie się denerwuję na takie wychowanie i przez to czasem myślę, że jednak może nie nadaje się na matkę z takim podejściem. Dlatego też jestem w miarę spokojna nie mając dzieci, widocznie tak miało być. Szkoda mi tylko męża, bo byłby fantastycznym ojcem
 
Do góry